Puchar jeden, potencjalnych zwycięzców tak wielu. Startują finały ECS
Stolica Wielkiej Brytanii, osiem czołowych formacji z całego świata, w puli nagród $660,000 i tylko jedno miejsce na najwyższym stopniu podium. A faworytów do zdobycia mistrzowskiego tytułów ledwo zliczymy na palcach jednej dłoni…
Cztery drużyny z Europy, tyle samo ekip z Ameryki. O puchar trzeciego sezonu Esports Championship Series powalczą: FaZe Clan, G2 Esports, Astralis, Fnatic, SK Gaming, OpTic Gaming, Cloud9 i Team Liquid. Patrząc na obsadę, łatwo stwierdzić, że długo nie byliśmy świadkami turnieju, na którym aż tyle formacji pretenduje do wzniesienia trofeum. Na letniej edycji DreamHacka Open w Jönköping zabrakło Astralis, FaZe czy G2 Esports. Finały piątego sezonu ESL Pro League w Dallas również odbyły się bez ekip device’a i karrigana. Tak zresztą, jak DreamHack w Tours, na którym nie zobaczyliśmy ponadto SK. O cs_summit czy Adrenaline Cyber League nawet nie wspominając. Prawdziwie gwiazdorską obsadę podziwialiśmy ostatnio w Kijowie, podczas finałów trzeciego sezonu SL i-League StarSeries.
Wielka czwórka
A był to początek kwietnia. Czas, w którym o tytuł najlepszych na świecie rywalizowali zawzięcie zawodnicy Astralis i FaZe Clanu. Duńczycy – po wygranej ELEAGUE Majora i IEM w Katowicach. FaZe – z wykupionym za pół miliona dolarów NiKo na pokładzie i srebrnymi medalami z Katowic. W Kijowie europejska mieszanka wybuchowa z utalentowanym Bośniakiem okazała się lepsza od Skandynawów, rewanżując się za finał z Polski. I nagle te dwie sekcje wstąpiły na języki wszystkich esportowych zapaleńców. To one przez wiele tygodni miały bić się o tytuł najlepszych z najlepszych. Nagle jednak – po IEM w Sydney (FaZe srebro, Astralis brąz) sekcje zrobiły sobie przerwę. Albo nie udało im się awansować na ważny turniej (EPL), albo miały same odrzucać zaproszenia na prestiżowe zawody, by nie zapełniać i tak wypchanych po brzegi terminarzy. Na horyzoncie maluje się już przecież krakowski Major. Trzeba przed nim odpowiednio wypocząć.
Absencję dwóch wówczas najgroźniejszych kompanii skrzętnie wykorzystali strzelcy SK Gaming. Brazylijczycy po zamieszaniu kadrowym z końca ubiegłego roku i serii imprez, na których nie świecili świetnością z początku 2016 roku, długo nie mogli się pozbierać. Felps szybko zaczął jednak aklimatyzować się w zespole, FalleN ponownie obudził w sobie niepowtarzalny geniusz snajpera-IGL-a, a coldzera stawał na rzęsach, by strzelać w kaski, jak nikt inny na globie. Drugie miejsce – po porażce z Virtus.pro w finale – DreamHacka Masters w Las Vegas, brąz piątego sezonu ESL Pro League, a w dodatku trzy triumfy: na cs_summit, IEM w Sydney oraz kilka dni temu w Szwecji. Wyniki mówią same za siebie… Równolegle do formy wracała również francuska „drużyna marzeń”. Po tygodniach niepowodzeń gracze znad Sekwany nagle wykorzystali w pełni swój potencjał. O ile dojście do półfinału na średnio obstawionym DreamHacku w Austin nie zrobiło wielkiego wrażenia, o tyle wygrane w Tours i Dallas pokazały, że ten skład jest w stanie osiągnąć najwyższe cele. A kennyS ma na to chrapkę jak mało który snajper.
Rywalizację dodatkowo podkręca fakt, że Astralis będzie bronić tytułu mistrza ECS, a G2 - zwycięzcy pierwszego sezonu - ponownie spróbują po niego sięgnąć.
Mnogość faworytów - brakiem faworyta
Emocje wzbudza również podział grupowy. Aż trzy z wyżej wspomnianych zespołów zebrały się bowiem w jednym koszyku. - Grupa A wygląda na niezwykle interesującą. Mamy w niej trzy zespoły z pierwszej trójki rankingu HLTV.org oraz OpTic, które z amerykańskich formacji aktualnie wygląda najsolidniej – mówi Sebastian ‘dark’ Babiński, ekspert oraz aktywny gracz Counter-Strike’a: Global Offensive w Venatores. - Walka tutaj na pewno będzie wyrównana i ciężko wskazać zespoły, które awansują do dalszej fazy rozgrywek. Mamy SK, czyli numer jeden świata, z drugiej strony francuski super team. Forma G2 po małym falstarcie cały czas rośnie. Shox i spółka wyrastają, jeżeli już nie są, jednym z faworytów do zajęcia pierwszego miejsca ECS. Jest także niepokorne FaZe, za które trzymam kciuki osobiście – dodaje.
Według niego „walka o wyjście będzie toczyć się głównie pomiędzy SK, G2 oraz FaZe, a OpTic będzie tylko tłem niezauważalnym podczas całej fazy grupowej. Dużo mniej imponuje mu druga strona pierwszej fazy rozgrywek. - Grupa B wygląda na o wiele słabszą, a to głównie za sprawą dwóch amerykańskich zespołów – Cloud9 oraz Liquid. Jestem przekonany, że żadna z tych drużyn nie powinna zagrozić przede wszystkim Astralis. Chociaż fani fnatic też powinni być spokojni – mówi mi dark. Trudno przewidzieć mu jednak, kto ma największe szanse, by sięgnąć po główną nagrodę. Gdy pytam o potencjalnego zwycięzcę, słyszę: - Jeżeli miałbym wytypować wygranego, zaryzykowałbym stwierdzeniem, że po tytuł sięgnie SK, chociaż jak już wcześniej wspomniałem trzymam kciuki za FaZe, a duże szanse ma Astralis i G2.
Nie zgadza się z nim Adam ‘destru’ Gil, do niedawna kolega Babińskiego z zespołu, a dziś komentator i analityk za eksperckimi biurkami: - Nie sądzę, żeby grupy znacznie różniły się poziomem. Po pierwsze, fnatic wraca na dobre tory, co doskonale udowodniło na DreamHacku, miażdżąc na jednej mapie nawet SK. Po drugie, G2 Esports jak na skład, którym dysponuje, ma zbyt chwiejną formę i gra jak na loterii. Jak twierdzi, to gracze Astralis są aktualnie niekwestionowanymi królami CS:GO, ale Brazylijczycy wracają na szczyt, a reprezentanci FaZe Clanu są piekielnie utalentowani i nigdy nie wiadomo, kiedy zaskoczą.
Karol ‘repo’ Cybulski, a więc jeden z graczy Izako Boars, idzie im pod prąd. - Moim faworytem jest fnatic. Już na ostatnim turnieju pokazali, że wrócili do formy. W finale przegrali tylko przez drobne błędy i szczęśliwe akcje SK pokroju pamiętnego heada w locie TACO – mówi jeden z najbardziej utalentowanych IGL-ów w Polsce. - Faworytów jest wiele: Astralis, FaZe, G2, ale myślę, że to właśnie Szwedzi staną na najwyższym stopniu podium – zdradza, zaznaczając jednak, że: - Jedno jest pewne - będzie to wyrównany turniej. Będę go śledzić.
Szykuje nam się weekend pełen wrażeń i niepewności do ostatnich chwil zawodów. Szczególnie dla fanów europejskich sekcji. Nie da się przecież ukryć, że - za wyjątkiem SK - ekipy z regionu amerykańskiego są spychane na margines. Finały trzeciego sezonu ECS rozpoczynają się już dziś. Inauguracyjny mecz o 13:15 rozegrają FaZe Clan i OpTic Gaming.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze