Masłowski: To nas nie zadowala, chcemy więcej!
Młodzieżowa reprezentacja Polski poszła w ślady swoich starszych kolegów, którzy w 1997 i 2003 roku sięgali po złote medale mistrzostw świata U-21. Podopieczni Sebastiana Pawlika powtórzyli ten wyczyn i w cuglach okazali się najlepsi podczas czeskich zmagań. Jednym z bohaterów złotej drużyny jest libero Mateusz Masłowski, który w rozmowie z Polsatem Sport podsumowuje udany turniej.
Krystian Natoński: Jak wrażenia po zdobyciu mistrzostwa świata?
Mateusz Masłowski: To znakomite uczucie, ponieważ wygraliśmy wszystko co mogliśmy. Nie przegraliśmy w naszej historii nigdy meczu. Jesteśmy niepokonanymi mistrzami świata.
Ewenementem jest z pewnością fakt, że nie przegraliście żadnego meczu.
To jest na pewno dodatkowy smaczek do tego mistrzostwa, że udało się wygrać te wszystkie tytuły bez przegranego meczu. To jest dodatkowy plus dla nas i coś wspaniałego do opowiadania dzieciom.
Byłeś zaskoczony, że z Kubą poszło tak łatwo?
To nie był łatwy mecz. Po prostu zdominowaliśmy rywala. Potwierdziliśmy to, że jesteśmy najlepsi. To był ciężki mecz jak każdy inny, ale udowodniliśmy, że nie mamy sobie równych.
Mecz, który chyba zapamiętacie najbardziej to starcie półfinałowe z Brazylią.
Na pewno był to bardzo ciężki mecz, i pod względem fizycznym i mentalnym, ale spotkanie z Iranem również było trudne, na bardzo wysokim poziomie siatkarskim. Podobnie było z Brazylią. Na pewno z Brna nie wrócimy bez wspomnień.
Trudno po takim spotkaniu z Brazylią zasnąć? To była taka wyjątkowa noc po półfinale, a przed finałem.
Starcie z Brazylią było bardzo wymagające i odczuliśmy to w swoich kościach. Ja sam odczułem, że przed tym meczem finałowym było bardzo ciężko. Widziałem też po chłopakach, że byli bardzo zmęczeni. Na szczęście się udało i to jest najważniejsze.
O której poszedłeś spać?
Niestety przytrafiła mi się kontrola antydopingowa i niestety nie mogłem odbyć procesu wysikania się (śmiech). Spędziłem w hali praktycznie dwie, trzy godziny po meczu. Osobiście zasnąłem koło trzeciej godziny nad ranem, ale chłopaki przez emocje również nie mogli zasnąć. To było jakby naszym dodatkowym problemem przed finałem. Ale jak widać, nic nie stanęło nam na drodze.
Jesteś zadowolony ze swojej dyspozycji?
Jestem bardzo z siebie zadowolony, szczególnie po meczu półfinałowym i finałowym. Udało mi się uzyskać sto procent w przyjęciu w finale i blisko sto procent w półfinale, także jestem z siebie bardzo dumny. Gdyby jednak nie drużyna, to nie byłbym z siebie zadowolony. Jesteśmy wspaniałą grupą i naprawdę żal, że to już się kończy.
No właśnie, szkoda chyba, że już nie zagracie ponownie w takich zawodach?
Taka jest kolej rzeczy i niestety nie będziemy zawsze juniorami, czy kadetami. Osobiście czuję taką pustkę, smutek i żal, że to się kończy, bo to było coś wspaniałego. Kiedy wygraliśmy ten ostatni mecz, to oprócz radości towarzyszyła nam taka pustka, że to się kończy, że wszystko wygraliśmy i tak naprawdę już nie spotkamy się razem – teoretycznie. Mam nadzieję jednak, że jeszcze nie raz będzie okazja zagrać w tym samym składzie, bo jak widać rezultaty są wspaniałe.
Możecie przecież jeszcze spotkać się w dorosłej reprezentacji.
Na pewno wszyscy o tym marzymy, ale na to musi się złożyć wiele czynników. Niestety nie zawsze są to sportowe, ale miejmy nadzieję, że kiedyś będzie taka szansa.
Porównują ciebie do Krzysztofa Ignaczaka. Zgodziłbyś się z tym?
Krzysiek był jednym z moich idoli w dzieciństwie. Chodziłem na mecze na Podpromiu jak grała Resovia, gdzie występował Krzysiek. Jako dzieciak podpatrywałem go, próbowałem go naśladować i na pewno to jest coś wspaniałego, że ktoś porównuje mnie do takiego gracza jakim był Krzysiek. Ale wiadomo, że chcę być jeszcze lepszy i być najlepszy na świecie jako Masłowski.
Jako mistrzowie świata dołączyliście do swoich poprzedników, którzy zdobywali złoto w 1997 i 2003 roku.
To są same tuzy siatkarskie. Tam nie ma przypadkowych ludzi, którzy wygrywali. Miejmy nadzieję, że za kilka lat jak jacyś juniorzy powtórzą również ten sukces, to będą mogli mówić, że dołączyli do wspaniałego grona ludzi.
Co powiesz o kibicach, którzy was dopingowali?
Tak naprawdę to było coś niesamowitego i kibice nas tak zaskoczyli aż nogi uginały się pod nami, kiedy wchodziliśmy na halę. Przyjechało bardzo dużo ludzi do Brna. Mimo, że nie graliśmy u siebie w kraju, to i tak kibice przyjechali, byli wspaniali. Dziękujemy za to wszystko, są wspaniali i tyle można powiedzieć.
Wydaje się, że gdziekolwiek byście nie grali, to Polscy kibice są wszędzie.
To co zrobili to było coś niewiarygodnego. Chwała im za to, ze nam pomogli. Również dla nich wygraliśmy to mistrzostwo.
Jakie plany na najbliższy czas?
Na pewno muszę teraz trochę odpocząć, poświęcić trochę czasu dla swojego zdrowia, żeby odbudować się po tej kontuzji fizycznie. Gdyby pojawiła się taka okazja, żeby być w tej seniorskiej reprezentacji, to byłby to dla mnie wielki zaszczyt tam pojechać i pokazać swoje umiejętności. Wątpię jednak, żeby tak było niestety. Na pewno trzeba odpocząć i to jest najważniejsze.
Świętowanie za wami?
Był czas na świętowanie. Poświętowaliśmy porządnie z chłopakami. Teraz mamy jednak parę obowiązków, poświętujemy jeszcze dwa, trzy dni, ale później musimy się wziąć do ciężkiej pracy. To co wygraliśmy to nas nie zadowala i chcemy więcej.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze