Wimbledon. Federer: Ten finał był magiczny
Po finale męskiego singla w wielkoszlemowym Wimbledonie, w którym szwajcarski tenisista Roger Federer pokonał Chorwata Marina Cilica 6:3, 6:1, 6:4 i rekordowy, ósmy raz wygrał londyński turniej.
- Życie czasem bywa brutalne, ale Marin walczył i był dziś bohaterem. Gratulacje za wspaniały turniej, Marin. Powienieneś być z siebie naprawdę dumny. To wyjątkowa okazja i mam nadzieję, że zagramy lepszy mecz w przyszłość - powiedział Federer.
- Odnosząc się do długiej przerwy w poprzednim sezonie, to muszę robić sobie więcej wolnego. Lepsze od trzymania trofeum za dzisiejsze zwycięstwo jest tylko bycie zdrowym. To wspaniałe uczucie i znaczy dla mnie bardzo dużo. Powrót tutaj, dobre samopoczucie, trzymanie w rękach trofeum i wygranie turnieju bez straty seta jest magiczne. Nie mogę wciąż w to uwierzyć - to po prostu zbyt wiele.
- To trudne do pojęcia, że mogłem zajść tak daleko. Po ubiegłym roku nie byłem pewny, czy kiedykolwiek będę w stanie wystąpić tu ponownie w finale. Miałem trudne momenty, gdy przegrałem w finale z Novakiem Djokovicem w 2014 i 2015 roku, ale wciąż wierzyłem oraz marzyłem i oto jestem tu dziś. To fantastyczne.
- Ten kort centralny jest dla mnie wyjątkowy - grało na nim tyle tenisowych legend. Ten obiekt zawsze ma komplet publiczności - od pierwszego do ostatniego dnia i zawodnicy bardzo to doceniają.
- Przez całą moją karierę nigdy się nie poddałem, gdy już zacząłem mecz. Dałem z siebie wszystko. To było wszystko, co mogłem dziś zrobić. Przeżyłem tu niesamowitą przygodę, grałem najlepszy w życiu tenis i bardzo chciałem podziękować mojemu sztabowi, który dodawał mi sił... Mam nadzieję, że wrócę tu i raz jeszcze spróbuję wygrać ten turnie - stwierdził Cilic.
- Mam okropny pęcherz, który czułem już podczas półfinału. Chcę bardzo podziękować tutejszym fizjoterapeutom i lekarzom, którzy mi pomagali. Przez ostatnie 30 godzin prawie mnie nie odstępowali. Robili wszystko co mogli, ale wciąż czułem ból. Za każdym razem, kiedy powinienem szybko zareagować i wykonać nagłą zmianę kierunku poruszania się, po prostu nie byłem w stanie. To był bardzo trudny emocjonalnie moment, bo wiedziałem, ile przeszedłem w ostatnich miesiącach, by się przygotować do tego turnieju. To było też ciężkie ze względu na mój team, który tak wiele dla mnie zrobił. Zareagowałem tak emocjonalnie, bo czułem, że nie mogę pokazać swojej najlepszej gry, zwłaszcza na tym etapie kariery i w tak ważnym spotkaniu.
- Na korcie nie miałem okazji pogratulować Rogerowi. Nie chciałbym w żaden sposób deprecjonować jego zwycięstwa. Zasłużył na nie w stu procentach. Jego pragnienie ciągłego rozwoju to jedna z najlepszych rzeczy w całej tej grze. Mimo swojego wieku wciąż napędza samego siebie, by być coraz lepszym. Mogę się wypowiadać o nim tylko w samych superlatywach, to wielki dżentelmen i jeden z najlepszych ambasadorów tenisa - dodał.
Komentarze