Fury kończy karierę. Ile dajecie mu dni?
Pogromca Władimira Kliczki Tyson Fury jeszcze niedawno twierdził, że w kwietniu przyszłego roku stawi czoła obecnie panującemu w wadze ciężkiej Anthony'emu Joshule. Według niego, na tę okazję zarezerwowano już 90-tysięczny stadion Wembley. Dziś Brytyjczyk po raz drugi w życiu zakończył karierę...
Fury to prawdziwa ringowa bestia, zawodnik, który stoczył 25 pojedynków w wadze ciężkiej i wszystkie 25 wygrał, w tym 18 przez nokaut. Jego rekord zawiera m.in. dwa zwycięstwa nad Dereckiem Chisorą, wygraną z Christianem Hammerem, lecz przede wszystkim - detronizację Władimira Kliczki, do której doszło 28 listopada 2015 roku w Dusseldorfie.
To właśnie wtedy, po pokonaniu Ukraińca i przejęciu jego mistrzowskich pasów, wyszły na jaw problemy Fury'ego z alkoholem, narkotykami oraz depresją. Z powodu pogorszenia stanu psychicznego, Brytyjczyk nie przystąpił do walki rewanżowej z Kliczką i musiał zwakować pasy mistrza świata wagi ciężkiej federacji WBO oraz WBA. W międzyczasie, ze względu na zażywanie wspomnianych narkotyków, zawieszona została jego licencja bokserska. Od czasu listopadowej walki Fury nie wrócił na ring.
Przez kolejne lata Brytyjczyk był aktywny głównie na Twitterze, gdzie spekulował na temat swoich przyszłych walk (m.in. przypadek z Joshuą), a zaraz potem kończył karierę. Tak było osiem miesięcy temu. Wtedy jeszcze fani wzięli to na poważnie, ale jako że Fury szybko obrócił swoją decyzję w żart, dziś podchodzą do jego wpisów dość sceptycznie.
"Mój czas był dwa lata temu. Jeśli odejdę, to jako drugi bokser w historii, po Rockym Marciano, który skończył karierę jako niepokonany mistrz wagi ciężkiej. W dodatku po pobiciu faceta, który tyle lat pozostawał niepokonany" - tym razem wszystko zaczęło się właśnie od tych słów, które Fury wygłosił kilka dni temu.
W środę na Instagramie był już bardziej konkretny.
"To była piękna podróż. Dziękuję wszystkim kibicom, którzy we mnie wierzyli i mnie w niej wspierali. Mam nadzieję, że bawiliście się równie dobrze jak ja. Koniec" - napisał 28-latek.
Ile dni dajecie mu tym razem na zmianę decyzji?
