Asystent De Giorgiego: Nie martwmy się na zapas
Polscy siatkarze są dobrze przygotowani, mentalnie mocni i nie należy się martwić na zapas – zapewnia asystent trenera biało-czerwonych Oskar Kaczmarczyk. Po przegranym 0:3 meczu z Serbią na inaugurację mistrzostw Europy zespół pozostaje pewny siebie.
„Nie martwię się o przyszłe spotkanie, ani o drużynę. Ta jedna przegrana o niczym nie przesądza, jeszcze może pójść w tym turnieju naprawdę dobrze. Na pewno jesteśmy przygotowani fizycznie do tego, by na najwyższym poziomie zagrać wszystkie mecze. Myślę, że mentalnie z czasem złapiemy wiatr w żagle” – powiedział PAP Kaczmarczyk.
Ceremonia otwarcia oraz inauguracja odbyła się na PGE Narodowym w Warszawie w obecności ok. 60 tys. widzów.
„Pamiętajmy, że takie spotkanie ma swoją rangę i charakter. Mogło się inaczej dla nas ułożyć, ale ten mecz mentalnie udźwignęliśmy. Przegraliśmy go siatkarsko” – podkreślił asystent włoskiego selekcjonera Ferdinando De Giorgiego.
Starcie z Serbią z wielu względów było specyficzne, ale Kaczmarczyk mimo wszystko ma nadzieję, że kadra najtrudniejsze spotkania ma jeszcze w tym turnieju przed sobą.
„Chociażby w półfinale czy finale. Tam chcemy dotrzeć, ale podchodzimy do tego ze spokojną i chłodną głową. Nie ma co rozpamiętywać tego, co było. Musimy szybko wyciągnąć wnioski i patrzeć w przód” – zaznaczył.
Jest przekonany, że będzie dobrze, bo widzi tę pewność także w zawodnikach.
„Zespół jest gotowy do walki. Wierzę w chłopaków, że jeszcze pokażą swoje umiejętności. Pamiętajmy, że mieliśmy na inaugurację ciężkiego przeciwnika i nie zabierajmy Serbii tego, co potrafi robić. Nie patrzmy tylko przez pryzmat reprezentacji Polski. Tu przyjechało wiele zespołów, które chcą walczyć o medale” - uważa.
Kaczmarczyk nie chce na razie wybiegać za bardzo w przyszłość. Nie myśli też o tym, że tylko zwycięzca grupy awansuje bezpośrednio do ćwierćfinału, a zespoły z drugich i trzecich miejsc muszą grać w barażach.
„A może Serbia też przegra jakiś przypadkowy mecz w grupie? I wtedy unikniemy baraży. Teraz interesuje nas wyłącznie następny rywal i to, żeby utrzymać chłodną głowę. Wiemy jak jest w Polsce. Wszyscy chcieliśmy wygrać, ale musimy podejść do tego spokojnie. Ważne, żebyśmy trzymali się razem i byli skoncentrowani” - zaznaczył.
Asystent selekcjonera nie szuka żadnych wymówek, czy tłumaczeń. Mecz z Serbią – jak powtarzał – przegrali umiejętnościami siatkarskimi.
„Jesteśmy gotowi do tego, by grać na najwyższym poziomie. To był trudny rywal, a my też mieliśmy swoje szanse w tym spotkaniu. Musimy jednak pamiętać, kto stał po drugiej stronie siatki i szanujmy rywala, bo to topowa drużyna na świecie. Co poszło nie tak? Przede wszystkim coś, na co bardzo liczyliśmy – zagrywka, gra obronna i wyprowadzenie kontrataku - to legło w gruzach. Dodatkowo po raz kolejny okazało się, że nie potrafimy Serbów blokować. Nie mogliśmy ich złamać” - ocenił.
Zaapelował także, by nie wracać już do turnieju sprzed trzech lat. Wówczas Polska także była gospodarzem, a na inaugurację mistrzostw świata wygrała na PGE Narodowym z Serbią. Dwa tygodnie później wywalczyła złoty medal.
„Mam czasami wrażenie, że bardziej mierzymy się z przeszłością i tymi rzeczami, które już się wydarzyły niż z obecnymi przeciwnikami. Wierzę w to, że polska drużyna jest silna i będzie miała jeszcze swoje szanse w tym turnieju, ale niekoniecznie będziemy wygrywać za każdym razem, jeśli będziemy organizować mistrzostwa w naszym kraju. Podchodzimy do tego chłodno” - podkreślił.
Przegrana z Serbią nie przekreśla również – jak zaznaczył – szans Polski w rywalizacji z innymi topowymi rywalami, jak chociażby z Rosją czy z Bułgarią. Na oba te zespoły biało-czerwoni mogą wpaść w barażu lub ćwierćfinale.
„Z każdą drużyną gra się inaczej i trzeba przybrać też inny styl. Oczywiście będzie równie ciężko, ale może będziemy sobie radzić dużo lepiej. Turniej trwa 10 dni, a Polacy grali już 11 spotkań w dwa tygodnie. To nie jest wymagająca fizycznie impreza. Nie musimy się tego obawiać. Zwłaszcza że jesteśmy przygotowani bardzo dobrze” - zapewnił.
W sobotę w Gdańsku Polacy zmierzą się z Finami.
„To zespół, który ma bardzo dziwny bilans na zagrywce. Ma dużo słabych punktów. Przede wszystkim jest to drużyna składająca się z niewysokich zawodników. Grają bardzo szybką siatkówkę, ale też nie jest to jakiś super fizyczny zespół. Na moje oko drużyna, którą łatwo złamać, jeśli się postawi twarde warunki. Musimy podejść do tego spotkania z takim samym nastawieniem jak do meczu z Serbią. Chłodna głowa będzie bardzo potrzebna” – ocenił Kaczmarczyk.
Polacy tylko raz zdobyli złoty medal mistrzostw Europy – w 2009 roku w Turcji, kiedy drużynę prowadził Argentyńczyk Daniel Castellani. Ostatni raz biało-czerwoni stali na podium w 2011 roku, kiedy wywalczyli w Wiedniu pod wodzą Włocha Andrei Anastasiego brązowy krążek.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze