Lewandowski: Nie pompujmy balonika

Jeden z bohaterów meczu Polska - Czarnogóra (4:2) Robert Lewandowski odniósł się po spotkaniu do awansu Biało-Czerwonych na mistrzostwa świata w Rosji. Napastnik Bayernu Monachium ostrzegł, by "nie pompować balonika" i "nie popadać w hurraoptymizm".
- Nie ma co ukrywać, że nie jesteśmy faworytem na mistrzostwach w Rosji. Lepiej jak jechalibyśmy tam w roli drużyny, która może coś ugrać. Nie ma co popadać w hurraoptymizm. Wolę, by podchodzić do tego z zimną głową - stwierdził stanowczo po starciu z Czarnogórą Lewandowski.
- Piłka jest przewrotnym sportem, niezależnie od tego z kim i gdzie grasz. Przed Danią czytałem, że jest 99% szans na awans, a po Danii szanse zmalały do 30, 40. Nie ma co na takie rzeczy patrzeć, trzeba patrzeć na siebie - powiedział zawodnik Bayernu Monachium.
"Lewy" odniósł się też do słabszego momentu Polaków w trakcie meczu z Czarnogórcami, którzy przy stanie 0:2 zdołali doprowadzić do wyrównania.
- Sami stworzyliśmy sobie te nerwy. Prowadziliśmy 2:0 i sami uśpiliśmy się własną grą. Chcieliśmy grać spokojnie, nie atakowaliśmy za dużo, a jak my nie atakujemy, to przeciwnik strzela przypadkowe bramki. Gdy znów zaczęliśmy atakować, zaczęliśmy też strzelać - zauważył kapitan drużyny Adama Nawałki.
Wchodzącemu na boisko Lewandowskiemu towarzyszył w niedzielę niepełnosprawny Franek. Jak przyznał były zawodnik Borussii Dortmund, cała sytuacja była stresująca również dla niego.
- Franek to jest mój kolega. To była moja inicjatywa. Jego wielkim marzeniem było to, by wyjść ze mną na boisko. Pierwszy raz spotkaliśmy się w hotelu. Później wpadłem na pomysł, żeby przyjechał na trening i spróbował, czy da radę wyjechać i żeby ewentualnie mu pomóc. To był stres też dla mnie, żeby wszystko poszło dobrze. Franek był jednak zrelaksowany i dał radę - stwierdził "Lewy".
Przejdź na Polsatsport.pl