Kryminalne oblicze prezydenta PSG?
Kim tak naprawdę jest Nasser Al-Khelaifi? Rozpoznawalny jest przede wszystkim jako prezes PSG, jednego z największych i najbogatszych klubów na świecie. Ale to nie wszystko: można śmiało powiedzieć, że to druga najważniejsza osoba Kataru, mająca ogromne wsparcie panującego emira w tym niewielkim, lecz niezwykle bogatym kraju - Tamima Al-Thaniego. Mówi się o nim, że to człowiek łagodny, twardy, ale na pewno nie wariat.
Wczoraj na własną prośbę stawił się w Bernie na przesłuchanie w sprawie wykupienia praw do mistrzostw świata do Afryki i krajów Bliskiego Wschodu na 2026 i 2030 rok za... 480 milionów euro.
Tak naprawdę katarska firma medialna nie miała żadnego konkurenta. Zarzuca mu się "prywatną korupcję aktywną" w procesie uzyskania wspomnianych praw. Szwajcarskie ministerstwo publiczne wszczęło dyskretne śledztwo w stosunku do szejka dopiero po przesłuchaniu Jerome'a Valckego, wieloletniego sekretarza generalnego FIFA. Nazwisko Katarczyka po raz pierwszy pojawia się przy wynajęciu willi w Porto Cervo na Sardynii wartości 7 milionów euro. Według włoskiej policji mogła być ona środkiem do korupcji. Trzeba przyznać, że to dość tajemnicze miejsce i stosunkowo oddalone, jak na tego rodzaju negocjacje. Valcke oznajmił jednak podczas przesłuchania, że nie otrzymał od Al-Khelaifiego jakichkolwiek gratyfikacji.
12 października francuska policja przeszukała na wylot biura BeIN Sports, mieszczące się w Boulogne-Billancourt na przedmieściach Paryża. Nie wiadomo jednak, jaki był efekt tej interwencji...
W czwartek w siedzibie Ministerstwa Publicznego Szwajcarii mieszczącego się w starym, ośmiopiętrowym budynku, przeprowadzono przesłuchanie - na razie tylko podejrzanego - prezesa BeIN Media, Nassera Al-Khelaifiego, który zjawił się w otoczeniu swoich trzech adwokatów i Jean-Martiala Ribesa, dyrektora komunikacji Qatar Sports Investment - funduszu, który jest również właścicielem PSG. Według jednego z naocznych świadków przesłuchania (trwało aż sześć i pół godziny!) odbyło się ono w pogodnym nastroju. "Nie mam nic do ukrycia", miał powiedzieć prezes PSG. Oficjalnie nie ma więc żadnego oskarżenia, są tylko posądzenia. Sprawa nabrała światowego rozgłosu ze względu na osobowość przesłuchanego. Jak wynika z wypowiedzi rzecznika Ministerstwa Publicznego Konfederacji Andre Marty'ego, tego rodzaju dochodzenia pogą potrwać od trzech do pięciu, a nawet... kilkanaście lat.
Po wyjściu z przesłuchania, ok. godz 22 Nasser Al-Khelaifi zatrzymał się na kilka sekund przed dziennikarzami, by im powiedzieć: "Przyjechałem do Szwajcarii wyjaśnić pewne sprawy. Odpowiedziałem na postawione mi pytania, nie mam nic do ukrycia. Jestem do dyspozycji szwajcarskiego Urzędu Sprawiedliwości i stawię się na kolejne wezwania. Przyjechałem spokojny, odjeżdżam bardzo spokojny".
Ciekawe, czy to tylko burza w szklance wody, czy dopiero pierwszy epizod serialu?
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze