Barcelona oglądała Eriksena, a zachwyciła się innym graczem
Christian Eriksen od dłuższego czasu znajduje się w kręgu zainteresowań Barcelony. Na jeden z meczów jego obecnego klubu - Totenhamu Hotspur wybrał się nawet dyrektor sportowy Blaugrany Robert Martinez. On i inni wysłannicy, zdaniem angielskich mediów zachywili się jednak innym graczem środka pola kogutów - Harrym Winksem.
Spotkania Tottenhamu z Realem w Lidze Mistrzów były dla włodarzy Barcelony świetną okazją, by przyjrzeć się Eriksenowi, który mógłby zasilić klub z Katalonii latem przyszłego roku. Na pierwszy mecz na Santiago Bernabeu wybrał się dyrektor sportowy Blaugrany Robert Martinez, a drugie spotkanie - na Wembley oglądali skauci Barcy. Wszyscy oni mieli być zachwyceni postawą Harry'ego Winksa, który w pierwszym meczu zaliczył pełne 90 minut na boisku, a w drugim zszedł z murawy po 66 minutach.
Za każdym razem 21-latek zaczynał spotkanie w środku pola, współtworząc parę defensywnych pomocników - najpierw z Moussą Sissoko, a dwa tygodnie później z Erikiem Dierem. Na Wembley z koniczności musiał jednak jeszcze obniżyć swoją pozycję na boisku, po tym jak w pierwszej połowie kontuzji doznał Toby Alderweireld. Mimo to zaprezentował się bardzo dobrze, choć jego występ przeszedł nieco bez echa przy fantastycznej formie Delle Alliego. Standard Evening przypomniał nawet, że w przeszłości trener Spurs Mauricio Pochettino nazwał Winksa "Młodym Iniestą", co zapewne także jest już w notesie skautów Barcelony.
Problemem w kontekście potencjalnego transferu jest jednak to, że Winks jest bardzo mocno związany z Tottenhamem, którego jest wychowankiem. Jego obecny, dość niski kontrakt, obowiązuje do 2022 roku, a w kuluarach mówi się o znacznej podwyżce, którą 21-letni pomocnik ma dostać jeszcze w 2017 roku. Ma to odstraszyć chętnych na Winksa, a samego gracza jeszcze bardziej odwieść od potencjalnych myśli o zmianie klubu.
Komentarze