Krychowiak ostrzega przed Cavanim, ale zna jego słabe strony
Grzegorz Krychowiak przez rok w Paris Saint-Germain miał okazję grać i trenować z Edinsonem Cavanim, który będzie największą gwiazdą reprezentacji Urugwaju w piątkowym meczem towarzyskim. "Krycha" ostrzega przed doskonałym timingiem najlepszego strzelca PSG, ale nie uważa go za zawodnika, który jest w stanie w pojedynkę wygrać spotkanie.
Edinson Cavani z 13 trafieniami w 11 meczach jest najlepszym strzelcem wypchanego po brzegi gwiazdami Paris Saint-Germain. Przez miniony rok kolegą klubowym Urugwajczyka był Grzegorz Krychowiak, który jednak w klubie z Paryża nie radził sobie tak dobrze jak "El Matador".
Jakie mocne strony napastnika dostrzegł "Krycha" w rozmowie z Marcinem Feddkiem?
Jest to zawodnik, który ma świetne wyczucie jeśli chodzi o wychodzenie na pozycje. Jest w ciągłym ruchu i koledzy z drużyny potrafią go znaleźć. To jest jego największy atut.
Reprezentacja Polski po raz pierwszy za Adama Nawałki ma z Urugwajem zagrać trójką obrońców. Jak nasz blok defensywny powinien się do niego ustawiać, żeby nie popełnić błędu?
Trzeba zrobić tę głębię. To jest zawodnik, który wbiega na wolną przestrzeń. Zamiast odbierać mu piłkę "na raz" trzeba się cofnąć dwa metry, dać mu futbolówkę przyjąć i wtedy zaatakować.
Mimo wszystkich atutów superstrzelca Urugwaju nie jest on jednak zawodnikiem, który w pojedynkę jest w stanie wygrać mecz. Imponuje doskonałym wykończeniem akcji, jednak nie jest zawodnikiem typu klubowego kolegi Neymara, który robi coś z niczego.
Cavani nie jest zawodnikiem, który przedrybluje wszystkich i strzeli gola. On czeka na piłkę na wolne pole, przetnie dośrodkowanie na pierwszy słupek i delikatnie przetnie piłkę głową. Nie jest to typ magika, który okiwa trzech obrońców...
O Cavanim ostatnio głośno było zwłaszcza w kontekście sytuacji personalnej w PSG. To właśnie konflikt gwiazd Cavani-Neymar miała podzielić szatnię lidera Ligue 1.
W reprezentacji Cavani zdobył 39 bramek w 97 występach.
Cała wypowiedź Krychowiaka w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze