Balski wygrał, ale... złamał szczękę
Adam Balski (11-0, 8 KO) pokonał Demetriusa Banksa (9-3, 4 KO) jednogłośnie na punkty (80:70, 80:71, 79:72) na gali w Częstochowie. Jak się okazało, przypłacił to złamaną szczęką w pierwszej rundzie. W konsekwencji, po zakończeniu pojedynku, musiał pojechać do szpitala.
Balski od początku miał przewagę. Starał się prowadzić pojedynek pod swoje dyktando, ale od czasu do czasu cofał się i próbował kontrować.
Narożnik Amerykanina powiedział mu, by nie bał się zaatakować prawym sierpowym. Banks wyszedł więc bardzo zmotywowany na trzecią rundę i od razu dwukrotnie trafił Polaka. Balski przez kolejną minutę nie mógł znaleźć swojego rytmu, lecz z czasem było tylko lepiej. Udanie kontrolował dystans lewym sierpowym, ale często też wpadał z ciosami. Pod koniec rundy trafił też poniżej pasa.
Czwarta runda była najlepsza w wykonaniu Balskiego! Zaczęło się od prawego sierpowego, który Banks wyraźnie odczuł. Później Polak trafił jeszcze kilkoma uderzeniami na tułów i Amerykanin padł na deski. Wstał i udało mu się przetrwać do końca rundy. Nokdaun ewidentnie pomógł Balskiemu, który poczuł się znacznie pewniej.
Trener Banksa był wściekły, starał się ostrymi słowami zmotywować swojego zawodnika do większej pracy, lecz to niekoniecznie zadziałało. W szóstej rundzie starał się prowokować Balskiego, ale to mu się nie udało.
Wygrana Balskiego nie podlegała dyskusji, choć zdecydowanie nie był to występ marzeń. Polski pięściarz długo szukał swojego rytmu i ostatecznie chyba go nie znalazł. Banks w ostatniej rundzie w końcu przeszedł do ataku, lecz było to raczej spowodowane oddaniem inicjatywy przez Balskiego.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze