Kostyra: Dramaty w Częstochowie
Świetne widowisko bokserskie przygotowali w Częstochowie Mateusz Borek, Mariusz Grabowski i Andrzej Gmitruk. Znakomita karta walk, komplet publiczności, wspaniała atmosfera. Jeżeli boks jest w kryzysie (a jest), to życzę wielu innym sportom takiego kryzysu.
Główna walka wieczoru pomiędzy Tomaszem Adamkiem i Fredem Kassim porwała widownię, chociaż nie da się ukryć, że po Tomku widać już upływ lat. Stuknęła mu czterdziestka, powtarza że czuje się jak 25-latek. Ale wieku nie da się oszukać. Czasami brakowało refleksu, rywal był szybszy. Ale ostatecznie doświadczenie i determinacja Górala wzięły górę i wygrał z niewygodnym Kameruńczykiem.
W niedzielę po walce spotkałem się z Tomkiem na śniadaniu. Był już po wizycie w szpitalu, założono mu kilka szwów na rozcięte czoło. - To co Tomek, walczysz dalej? - zapytałem go. „Najpierw muszę wygrać z żoną (Dorota), przekonać ją do tego pomysłu. A to góralka, wiesz, że z takimi nie łatwo” - śmiał się.
Nie mam jednak wątpliwości, że jednak przekona Dorotę (Mati Borek mu pomoże) i jeszcze Adamka zobaczymy w ringu. A wcześniej 11 grudnia pojawi się na wielkiej gali w Teatrze Wielkim w Warszawie z okazji 25- lecia Polsatu. Podobnie zresztą jak Adam Balski, drugi z bohaterów walk wieczoru. Chłopak z Kalisza wygrał z Demetriusem Banksem, chociaż walczył ze złamaną szczęką. Charakter do sportu więc ma, talent też, ale jego obrona jest przeraźliwie dziurawa. Po atakach jest odsłonięty, naraża się na kontry. Jeśli tego elementu nie poprawi, nie zostanie mistrzem świata. A tego mu życzyłem.
Ale show wieczoru skradli Michał Żeromiński z Łukaszem Wierzbickim oraz Michał Leśniak z Kamilem Młodzińskim. W pierwszej walce sędziowie głosami 2:1 wytypowali wygraną Wierzbickiemu. W moim odczuciu bardziej na wygraną zasłużył Żeromiński, Wierzbicki boksował trochę za pasywnie, taki ma styl. Żeroma był po walce strasznie rozczarowany, popłakał się. - Trenuję 12 tygodni, zaniedbuję rodzinę, a dwóch sędziów mnie krzywdzi – mówił. Mam nadzieję, że olbrzymie rozczarowanie mu minię i dojdzie do rewanżu.
Nie wiem natomiast jak będzie z rewanżem w walce Leśniaka z Młodzińskim, w której sędziowie orzekli remis. Po walce okazało się bowiem, że Leśniak doznał bolesnej kontuzji… jąder. Po jednym z ciosów w krocze coś mu pękło, wymiotował nie mógł wstać, nastąpił jakiś wylew. Mam nadzieję, że upora się z tą kontuzją. A swoją drogą musi być jakiś problem ze suspensoriami, które powinny chronić pięściarzy przed takimi kontuzjami. Podobne kłopoty (chociaż nie tak drastyczne) miał Łukasz Janik po walce z Balskim na PBN w Gdańsku.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze