83. Plebiscyt na najlepszego Sportowca Roku Przeglądu Sportowego 2017 w Polsacie! Poznajcie 20 nominowanych
Plebiscyt "PS": Glik, Jędrzejczyk, Kajetanowicz, srebrne medalistki w wioślarstwie
Plebiscyt "PS": Kszczot, Kubot, Kwiatkowski, Lewandowski
Plebiscyt "PS": Lisek, Marczyński, Mrózek-Gliszczyńska/Skrzypulec, Stoch
Plebiscyt "PS": Włodarczyk, Wojdak, Zmarzlik, Żyła
Przedstawiamy Wam sportowców nominowanych w 83. Plebiscycie na najlepszego Sportowca Roku Przeglądu Sportowego 2017. Poznajcie sylwetki wszystkich kandydatów!
Iga Baumgart, Aleksandra Gaworska, Małgorzata Hołub, Justyna Święty (lekkoatletyka)
Cztery polskie lekkoatletki były autorkami najbardziej niespodziewanego polskiego medalu w mistrzostwach świata w Londynie – zdobyły brąz w sztafecie 4x400 metrów. Występ Baumgart i Hołub był oczywisty, ale w przypadku Gaworskiej i Święty trener Aleksander Matusiński postawił va banque. Pierwsza z wymienionych debiutowała w tak dużej imprezie i nawet nie marzyła, że wystąpi w Londynie. Święty wracała po kontuzji stawu skokowego, przez którą straciła cenny miesiąc przygotowań. Mimo obaw obie spisały się na medal. Wcześniej w tym samym sezonie panie sięgnęły po srebro MŚ sztafet na Bahamach i złoto halowych mistrzostwach Europy w Belgradzie. O zespole kibice zaczęli mówić „Aniołki Matusińskiego” i mają na myśli nie tylko cztery nominowane w naszym Plebiscycie. Nie wolno bowiem zapomnieć, że na tegoroczne sukcesy sztafety zapracowały także Adrianna Janowicz, Patrycja Wyciszkiewicz i Martyna Dąbrowska.
Patryk Dudek (żużel)
25-letni zawodnik w tym roku debiutował w cyklu Grand Prix i już w pierwszym sezonie wywalczył tytuł wicemistrza świata. Zielonogórzanin został tym samym najlepszym debiutantem w historii tej imprezy. W tym sezonie aż pięć razy stawał na podium GP, a lepszy od niego pod tym względem był tylko mistrz świata Jason Doyle. Dudek na długo zapamięta zwłaszcza występ w Toruniu, gdzie w rewelacyjnym stylu odniósł swój pierwszy triumf w życiu. Dodatkowo w lipcu podczas Drużynowego Pucharu Świata wytrzymał ogromną presję i wraz z naszą reprezentacją zdobył kolejny złoty medal potwierdzając absolutną dominację w światowym żużlu. Co ciekawe regularne występy wśród najlepszych żużlowców świata wcale nie przeszkodziły mu w osiąganiu dobrych rezultatów w PGE Ekstralidze. Dudek znów był liderem Ekantor.pl Falubazu Zielona Góra, z którym w lidze zajął ostatecznie czwarte miejsce.
Paweł Fajdek (lekkoatletyka)
Dla Pawła Fajdka sezon 2017 był okazją do przedłużenia swoich wspaniałych serii zwycięstw. W mistrzostwach świata w Londynie po raz trzeci z rzędu zdobył złoty medal, a w odbywającej się chwilę po tamtej imprezie Uniwersjadzie triumfował po raz czwarty. Fajdek jest dominatorem w swojej konkurencji. Wygrał tego lata wszystko, co było do wygrania, z wyjątkiem... mistrzostw Polski, w których musiał uznać wyższość Wojciecha Nowickiego. W rankingu „Złote Kolce” przegrał tylko z Piotrem Liskiem i był tym faktem niepocieszony, bo wychowany w dolnośląskim Żarowie młociarz ma we krwi bycie najlepszym. Wśród jego sportowych marzeń nadal jest odebranie Jurijowi Siedychowi wyśrubowanego rekordu świata (86,74 m). Rekord życiowy Pawła to na razie 83,93 m, ale dało się już usłyszeć, że wkrótce może pokusić się o więcej. Mimo wszystko nawet bez takiego wyczynu na razie nie ma na niego mocnych.
Magomedmurad Gadżijew (zapasy)
To był dobry rok w życiu Magomedmurada Gadżijewa. Reprezentant Polski w zapasach w stylu wolnym w maju wywalczył wicemistrzostwo Europy, a w sierpniu wicemistrzostwo świata. W majowych zawodach w Nowym Sadzie pechowo przegrał w finale z Frankiem Chamizo Marquezem, Kubańczykiem który od czterech lat reprezentuje Włochy. Murad wyszedł wtedy do walki z kontuzjowaną, bolącą nogą. W MŚ w Paryżu minimalnie uległ Gruzinowi Zurabi Jakobiszwilemu w starciu o złoto.
29-letni zawodnik pochodzący z Dagestanu słynie z niezwykłego instynktu walki. Do 2012 roku reprezentował Rosję, a od 2014 roku wychodzi na matę w barwach naszego kraju. Do przyjazdu do Polski namówił go trener kadry Jusup Abdusalamow. Początkowo Murad zadomowił się w Białogardzie, gdzie ćwiczył w tamtejszym AKS. W tym roku skorzystał z dobrej oferty i przeniósł się do Piotrkowa Trybunalskiego. W ekipie klubowego mistrza Polski – AKS Wrestling Team – zapewniono mu świetne warunki treningowe.
Kamil Glik (piłka nożna)
To był najlepszy rok w karierze środkowego obrońcy reprezentacji Polski. Okazało się, że transfer z Torino do Monaco wart 11 milionów euro był strzałem w dziesiątkę. W pierwszym sezonie w księstwie Monako Glik i spółka zdetronizowali PSG w lidze francuskiej. 29-latek stał się szefem defensywy, która zdobyła mistrzostwo Francji oraz oczarowała całą Europę, docierając aż do półfinału Ligi Mistrzów. Z ambitnego klubu stali się rewelacją na skalę światową. I w tym duża zasługa była właśnie Polaka. Docenili go też szefowie ligi francuskiej, wybierając obrońcę urodzonego w Jastrzębiu Zdrój do jedenastki sezonu. Glik tym samym stał się środkowym defensorem światowego formatu, który potrafi zatrzymywać największe gwiazdy. A swoje doświadczenie i pewność siebie przenosił na reprezentacją narodową, w której jest filarem i gwarancją spokoju. Minister Obrony Narodowej – tak mianowaliśmy Glika po kolejnych świetnych meczach w biało-czerwonych barwach. Powtórzenie tak doskonałego roku w klubie będzie niemal niemożliwe, ale być może z reprezentacją Glikowi uda się napisać piękną historię na mundialu w Rosji.
Joanna Jędrzejczyk (MMA)
Świetnie rozpoznawalna za granicami Polski sportsmenka udowodniła, że jest jedną z największych postaci w światowym MMA. Fighterka z Olsztyna po raz piąty obroniła pas wagi słomkowej, wygrywając przez jednogłośną decyzję sędziów z Jessicą Andrade. Pokonana została dopiero w swojej piętnastej walce w MMA, ulegając Amerykance Rose Namajunas. Podczas swojej kariery pobiła wiele rekordów UFC. Jest stawiana na równi z najlepszymi sportowcami tej organizacji. Zawodniczka trenująca na co dzień w American Top Team poważnie myśli o zmianie kategorii wagowej. W poprzednich latach nasza wojowniczka zajęła siódme i dwunaste miejsce w plebiscycie „Przeglądu Sportowego”. Słowo „wojowniczka” nie użyto bezpodstawnie, bo tak nazywa się jej biografia i najlepiej opisuje ono niezwykły charakter Jędrzejczyk.
Kajetan Kajetanowicz (rajdy samochodowe)
Do trzech razy sztuka, ale trzy razy z rzędu? Sztuka jeszcze większa! Kajetan Kajetanowicz nie pozostawił rywalom złudzeń, po raz trzeci z rzędu zdobywając tytuł rajdowego mistrza Europy. To coś, czego dotychczas nie dokonał jeszcze żaden kierowca w historii tego sportu! – Rajdy niosą tak dużo emocji, czasami skrajnych, że można zwariować! Gdy naładowany adrenaliną prowadzisz w rajdzie i po chwili musisz pogodzić się z tym, że już w nim nie jedziesz... – relacjonował miniony sezon nasz najlepszy rajdowiec. Po ciężkim początku batalii i wizytom poza trasy dwóch pierwszych rund ME, Polak konsekwentnie odrabiał straty w mistrzostwach. O tytuł walczył do ostatniego rajdu sezonu. Skutecznie! I, rzecz jasna, nie sam. – Reprezentuję cały nasz zespół. A bez Jarka Barana, mojego pilota, nie osiągnąłbym tego wszystkiego. Bardzo dobrze się uzupełniamy. Mam zaufanie do tego, co się dzieje w samochodzie, bo mam pewność, że on zrobi, co w jego mocy, abyśmy zostali na drodze – mówi.
Agnieszka Kobus, Maria Springwald, Marta Wieliczko, Katarzyna Zillmann (wioślarstwo)
Rok poolimpijski był trudny dla polskich wioseł, nie startowały w nim złote medalistki z 2016 roku z Rio dwójka podwójna Magdalena Fularczyk-Kozłowska/Natalia Madaj, a w brązowej na igrzyskach olimpijskich czwórce podwójnej doszło do zmian. Nowy trener żeńskiej kadry Jakub Urban stworzył osadę z udziałem dwóch medalistek IO Agnieszki Kobus i Marii Springwald dokładając do nich Martę Wieliczko oraz Katarzynę Zillmann. Ten kwartet nie zawiódł na najważniejszej imprezie sezonu zdobywając srebrny medal podczas wrześniowych mistrzostw świata w Sarasocie. Wcześniej polska czwórka podwójna zajęła czwarte miejsce podczas mistrzostw Europy w czeskich Racicach i pokazała się z dobrej strony w Pucharze Świata triumfując w trzech odsłonach tego cyklu w Belgradzie, Poznaniu oraz Lucernie.
Adam Kszczot (lekkoatletyka)
Rzadko któremu lekkoatlecie zdarza się obronić tytuł wicemistrza świata. W biegu na 800 m do tej pory zdarzyło się to raz – Jurij Borzakowski był drugi w 2003 i 2005 roku. Kszczot finiszował na drugiej pozycji w 2015 roku w Pekinie. Podobnie było i tym razem – Polak w Londynie przegrał tylko z Pierre-Ambroise Bosse'm z Francji.
Kszczot słynie z imponującego finiszu. Tak też wyglądała decydująca batalia na dwa okrążenia w stolicy Wielkiej Brytanii. W finale 200 metrów przed metą był piątej pozycji, ale dzięki znakomitemu przyspieszeniu wyprzedził trzech rywali. Tylko Francuzowi nie dał rady. To było wspaniałe uwieńczenie udanego sezonu. Rok zaczął od zdobycia tytułu halowego mistrza Europy w Belgradzie na 800 metrów. Potem wraz z kolegami z reprezentacji wywalczył brązowy medal w festiwalu sztafet 4x800 na Bahamach. A w sierpniu pokazał moc w Londynie.
Łukasz Kubot (tenis)
Za 35-letnim lubinianinem najlepszy jeśli chodzi o debla sezon w karierze. Nasz zawodnik wygrał swój drugi w karierze turniej wielkoszlemowy (w 2014 roku razem z Robertem Lindstedtem triumfował w Australian Open) i wyprzedził pod tym względem Wojciecha Fibaka. W duecie z Marcelo Melo w dramatycznych okolicznościach, po serii pięciosetowych horrorów i niesamowitych emocji, zwyciężył w Wimbledonie. Finałowy maraton, w którym Polak i Brazylijczyk zmierzyli się z Chorwatem Mate Paviciem i dawnym partnerem Łukasza Oliverem Marachem, trwał 4 godziny i 41 minut i zakończył się wynikiem 5:7, 7:5, 7:6(2), 3:6, 13:11. Największe gwiazdy chwaliły, że nikt nie wymyśliłby lepszej reklamy gry podwójnej…
W tej chwili Kubot i Melo to pierwsza para świata w rankingu Race. W 2017 roku była niepokonana na trawie, bo w czerwcu pobiła wszystkich rywali także w Hertogenbosch i w Halle. Wygrała także na betonie w Miami i na cegle Madrycie oraz doszła do finałów w Indian Wells i Szanghaju. Te wszystkie imprezy to seria ATP 1000 – najbardziej prestiżowa po szlemach. W listopadzie Kubot i Melo doszli aż do finału londyńskiego turnieju Masters!
Michał Kwiatkowski (kolarstwo)
Choć wyścig Tour de France wygrał w tym roku ponownie Chris Froome, Brytyjczyk nie odniósłby tego sukcesu, gdyby nie pomoc jego kolegi z ekipy Michała Kwiatkowskiego. Nasz kolarz pomagał swojemu liderowi, dyktując w kluczowych momentach etapów mordercze tempo. Ale Kwiatkowski w tym roku pokazał, że jest nie tylko świetnym pomocnikiem. Polak w genialnym stylu wygrał trudny klasyk Milan-San Remo, pokonując na finiszu Petera Sagana, zwyciężał też w Strade Bianche i Clasica de San Sebastian, do tego został mistrzem Polski w jeździe indywidualnej na czas. Dopełnieniem bardzo dobrego sezonu miały być mistrzostwa świata. Kwiatkowski nie powtórzył jednak swojego wielkiego triumfu z 2014 roku. W norweskim Bergen zajął 11. miejsce, głównie dlatego, że rywale byli tym razem wyjątkowo czujni, a trasa zbyt płaska, by skutecznie zaatakować.
Robert Lewandowski (piłka nożna)
Ambasador naszego futbolu. Być może także najlepszy piłkarz w historii kraju. Dzisiaj jeden z najlepszych napastników świata w Bayernie Monachium oraz kapitan reprezentacji Polski i zarazem jej najlepszy strzelec w historii. W październiku wyprzedził Włodzimierza Lubańskiego i ma już 51 goli w drużynie narodowej. Został też królem strzelców europejskich eliminacji do mundialu. Cały świat zachwyca się tym, jak dobrze dysponowany jest w reprezentacji. Miał mecze, kiedy niemal w pojedynkę wygrywał spotkania zespołowi Adama Nawałki. Na polu klubowym został po raz kolejny mistrzem Niemiec z Bayernem oraz drugim najlepszym strzelcem w Bundeslidze. Ma już taką pozycję w klubie z Bawarii, że pozwala sobie na publiczne wytykanie błędów swoim przełożonym. Ale nic dziwnego, bo dzisiaj prawie każdy klub na świecie chciałby mieć w ataku Lewandowskiego. Oprócz tego, że jest wybitnym piłkarzem, jest również wzorem poza boiskiem, bo świeci przykładem dla młodszych zawodników, angażuje się w akcje społeczne i pomaga potrzebującym. Robert Lewandowski jest pomnikiem polskiej piłki i jedną z najlepszych reklam naszego kraju na świecie.
Piotr Lisek (lekkoatletyka)
Swoimi skokami w sezonie 2017 Piotr Lisek przyprawił kibiców o ból głowy. Polacy muszą zastanowić się bowiem, czy trenujący od sześciu lat w Szczecinie zawodnik nie odebrał już Władysławowi Kozakiewiczowi i Tadeuszowi Ślusarskiemu miana najlepszego Polaka w tej konkurencji w historii. Argumenty są dwa. Lisek w tym roku po raz drugi w karierze (a przy okazji z rzędu) stanął na podium mistrzostw świata. W Londynie zdobył srebro, ulegając wyłącznie niezrównanemu tego lata Samowi Kendricksowi z USA. Jeszcze lepsze były dla Piotra starty w hali, gdzie sięgnął po tytuł mistrza Europy, a wcześniej jako pierwszy biało-czerwony w historii pokonał poprzeczkę zawieszoną na 6 metrach. Oczywiście media i środowisko od razu zaczęły zastanawiać się nad tym, kiedy 25-latek powtórzy to osiągnięcie na polskiej ziemi. A on cierpliwie odpowiada: „Marzę, żeby skoczyć szóstkę w finale igrzysk olimpijskich. Następna okazja w Tokio w 2020 roku”.
Tomasz Marczyński (kolarstwo)
Odkrycie tego sezonu. Wcześniej znany był jako kolarz, który wygrywa klasyfikację górską Tour de Pologne, w 2015 roku został mistrzem Polski w wyścigu ze startu wspólnego, zajmował też 13. miejsce w klasyfikacji wyścigu Vuelta Espana. W tym roku przyjechał na Vueltę i wygrał szósty etap, pokonując na finiszu Pawła Poljańskiego. Już to uznano w naszym kraju za wielką sensację, tymczasem tydzień później Marczyński był najlepszy na kolejnym odcinku, tym razem po ucieczce, dojeżdżając samotnie do mety. Po tych dwóch triumfach w Polsce pojawiły się głosy, że będący w formie kolarz powinien znaleźć się w składzie reprezentacji Polski na mistrzostwa świata. Ale trener Piotr Wadecki miał inne zdanie. Między wierszami tłumaczył, że chce zbudować zespół, który będzie w stanie podporządkować się nadrzędnemu celowi i pracować na rzecz Michała Kwiatkowskiego. Ostatecznie Marczyńskiego mimo świetnej dyspozycji w Norwegii zabrakło. Kiedy okazało się, że nie wystartuje Rafał Majka, w jego miejsce powołano… Poljańskiego.
Irmina Mrózek-Gliszczyńska, Agnieszka Skrzypulec (żeglarstwo)
Przez ostatnie lata w polskim żeglarstwie największe sukcesy święcili zawodnicy klasy RS:X, ale koledzy i koleżanki z innych olimpijskich klas mocno depczą im po piętach. Najbardziej Agnieszka Skrzypulec z Irminą Mrózek-Gliszczyńską, które w lipcu w Salonikach sięgnęły po pierwszy w historii złoty medal mistrzostw świata dla polskiej załogi! To nie jedyny ich triumf w tym roku, bo pod koniec października wygrały jeszcze zaliczane już do nowego sezonu regaty Puchary Świata w Japonii. Nie zawsze jednak było tak różowo, a to dlatego że początek roku zwiastował różne scenariusze. Po igrzyskach w Rio Mrózek-Gliszczyńska musiała przejść rekonstrukcję więzadeł krzyżowych, a jej powrót na wodę przedłużał się. Udało się po niespełna ośmiu miesiącach pod koniec maja. Pod jej nieobecność Skrzypulec z Jolantą Ogar jako załogantką zdobyły brąz ME oraz zajęły drugie miejsce w regatach o Puchar Księżniczki Zofii.
Kamil Stoch (skoki narciarskie)
Wyniki świadczą o tym, że dla Kamila Stocha sezon 2016/2017 był drugim najlepszym w karierze. Polski skoczek już po raz trzeci stanął na podium klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, ale tym razem to osiągnięcie można przyjąć za rozczarowujące. Stoch przez większość zimy był liderem cyklu, ale na ostatniej prostej do gry włączył się Stefan Kraft – dwukrotny mistrz świata z Lahti. Stoch walczył do końca, jednak wobec formy rewelacyjnego Austriaka był bezradny. Wiele dobrego zrobił dla drużyny, stając się naturalnym liderem kadry Stefana Horngachera i filarem złotego składu z MŚ. Wygrana w Finlandii wprowadziła kwartet Polaków do historii naszego sportu. Wcześniej Stoch dokonał tego indywidualnie, bo w świetnym stylu wygrał Turniej Czterech Skoczni i tym samym dołączył do grona zdobywców „Wielkiego Szlema” tej dyscypliny. Mistrz świata, mistrz olimpijski, zdobywca PŚ i TCS już raz – w 2014 roku – wygrał nasz Plebiscyt. Tym razem też można spodziewać się wysokiej lokaty.
Anita Włodarczyk (lekkoatletyka)
W sezonie 2017 polska młociarka pewnie utrzymała pozycję najlepszej lekkoatletki w naszym kraju. Włodarczyk seryjnie wygrywała zawody międzynarodowe, robiąc to tak przekonująco, że rywalki traciły do niej zazwyczaj kilka metrów. Na liście światowej należało do niej aż dziewięć najlepszych wyników. 32-latka z Rawicza wyznaczyła sobie na minione lato dwa cele – zostać mistrzynią świata w Londynie i pobić własny rekord świata. Pierwszy plan powiódł się znakomicie, choć nie bez napięć, gdy w pierwszych kolejkach młot nie leciał tak daleko, jak sobie tego życzyła. Do rekordu (82,98 metra) zabrakło Polce jedynie 11 centymetrów. Ambitna Anita przyznała, że regres jest dla niej ujmą i za niego przeprasza. We wrześniu Włodarczyk wygrała ranking PZLA „Złote Kolce”. Rok temu była też najlepsza w naszym Plebiscycie. Czy uda jej się powtórzyć to osiągnięcie?
Wojciech Wojdak (pływanie)
Mistrzostwa świata w Budapeszcie nie były dla naszych pływaków szczególnie udane, ale jednym z nielicznych który nie zawiódł był Wojciech Wojdak. Zawodnik trenowany przez Marcina Kacera w znakomitym stylu sięgnął po srebrny medal na 800 m stylem dowolnym, bijąc przy tym rekord Polski. Uzyskany przez niego czas 7:41.73, to ósmy rezultat w historii tej konkurencji. Osiągnięcie 21-latka jest tym bardziej godne podziwu, bo wymagało wielkiego poświęcenia. Wojdak codziennie przez pół roku musiał dojeżdżać po 240 km do Dębicy, ponieważ w rodzinnym Brzesku nie ma 50-metrowego basenu. – Ludzie we mnie nie wierzyli. Udowodniłem im, że jestem w stanie odnosić sukcesy – mówił jeszcze w stolicy Węgier. Długodystansowiec w ostatnim czasie przebojem wdarł się do światowej czołówki i będzie jedną z naszych największych nadziei na medal w Tokio. Presja i oczekiwania wobec niego rosną, ale jak sam przyznaje, na tym poziomie obowiązkiem jest radzenie sobie z tego typu rzeczami.
Bartosz Zmarzlik (żużel)
To już kolejny sezon, w którym Zmarzlik udowadnia, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. 23-latek potwierdził, że należy do światowej czołówki. Już dziś można go śmiało nazwać najefektowniej jeżdżącym żużlowcem świata. Jego słabszy start spod taśmy jest gwarancją emocji aż do mety. W tym roku w Grand Prix popisywał się niezliczoną liczbą ataków, jak choćby ten na ostatniej prostej finału GP Szwecji w Malilli, dzięki któremu wygrał zawody i w nieprawdopodobny sposób uciszył szwedzką publiczność, która już świętowała zwycięstwo swojego reprezentanta. Przez ostatnie lata Zmarzlik zyskał opinię zawodnika, który praktycznie nigdy nie zawodzi w decydujących momentach. To właśnie on zastąpił Tomasza Golloba i Jarosława Hampela w roli lidera naszej reprezentacji. Podczas zawodów Drużynowego Pucharu Świata i The World Games zdobył najwięcej punktów i był prawdziwym liderem kadry. Wyjątkowo dobrze radził sobie w PGE Ekstralidze, gdzie po raz drugi z rzędu uzyskał najlepszą średnią biegopunktową. Z Cash Broker Stal Gorzów wywalczył ostatecznie brązowy medal.
Piotr Żyła (skoki narciarskie)
Powszechnie kojarzony jako „ten, który robi sobie żarty” skoczek narciarski zaliczył zimą 2016/2017 najlepszy sezon w karierze. Charyzmatycznego wiślanina nadal nie opuszcza dobry humor, ale coraz częściej dlatego, że kończy zawody Pucharu Świata w ścisłej czołówce. Żyła zajął w tej klasyfikacji 11. miejsce. Indywidualnie na podium stał raz, za to w najlepszym momencie, bo dzięki trzeciemu miejscu w Bischofshofen został – tuż za Kamilem Stochem – wicemistrzem Turnieju Czterech Skoczni. To był dla niego przełomowy moment i być może fundament sukcesu w mistrzostwach świata w Lahti, gdzie wyskakał brązowy medal na dużej skoczni. W tej samej imprezie Żyła przyczynił się do pierwszego w historii złota naszej drużyny, z którą w ciągu sezonu PŚ stanął na podium aż sześć razy. Bez jego lotów trudno wyobrazić sobie obecnie reprezentację biało-czerwonych. W zbliżających się igrzyskach olimpijskich będzie w gronie faworytów.