Mistrzynie jak ogień i woda. Żeglarki napisały historię polskiego sportu
Agnieszka Skrzypulec i Irmina Mrózek Gliszczynska jako pierwsza polska załoga w klasie 470 w historii sięgnęła po medal mistrzostw świata. I to od razu po złoto, które zobowiązuje i budzi respekt.
Głosuj na Agnieszkę Skrzypulec i Irminę Mrózek Gliszczyńską w 83. Plebiscycie na Najlepszego Sportowca Polski 2017 Roku
– Wiemy, że jesteśmy mistrzyniami świata, ale kiedy widzimy się na liście nominowanych razem z wybitnymi sportowcami, którzy od długiego czasu goszczą w czołówce, to dopiero dociera do nas co faktycznie osiągnęłyśmy i jak to było ważne – mówi Agnieszka Skrzypulec o tym jak wielkim wyróżnieniem jest nominacja w naszym Plebiscycie. Sukces jej oraz Irminy jest tym większy, że w mijającym roku polscy sportowcy zdobyli tylko trzy złote medale mistrzostw świata w dyscyplinach olimpijskich. Jakie są żeglarskie mistrzynie świata?
Rywalki się ich boją
Mówią o sobie, że przeciwieństwa się przyciągają. I rzeczywiście są jak ogień i woda (sic!). 25-letnia załogantka Irmina z ogromnym temperamentem i trzy lata starsza Agnieszka - sternik z dużą rozwagą. Obie łączy jedno – determinacja. To właśnie ta cecha zawiodła je na sportowe wyżyny, choć jak same wspominają – trzy lata temu ich przygoda zaczęła się w miejscu, w którym właściwie mogła się skończyć. – Obie chciałyśmy już kończyć kariery sportowe, ale uznałyśmy że spróbujemy jeszcze wspólnie. Bez żadnego nastawienia na wyniki, a wyszła z tego kwalifikacja olimpijska do Rio i mistrzostwo świata – przyznaje Agnieszka. Ona sama pływała wcześniej z Jolantą Ogar i Natalią Wójcik przecierając szlaki w klasie 470. Z Wójcik jako pierwsze w historii Polki w tej klasie zakwalifikowały się do igrzysk w Londynie, a z Ogar – w ubiegłym roku sięgnęły po pierwszy w historii medal mistrzostw Europy (brąz). To właśnie Jolanta Ogar zastępowała wówczas... Irminę, dla której ostatni rok był także egzaminem z wytrwałości. 28 września 2016 roku przeszła operację rekonstrukcji więzadeł krzyżowych i to drugi raz w tym samym kolanie. – Obiecałam sobie, że to już moja ostatnia operacja w życiu. Tuż przed wyjazdem do szpitala zastanawiałam się jeszcze czy, aby na pewno poddawać się zabiegowi. Na szczęście wtedy akurat była przy mnie Agnieszka, która zawiozła mnie na miejsce i wyszła dopiero, gdy poprosiły ją o to pielęgniarki. Bała się chyba, że ucieknę – wspomina przekornie Irmina. Dziś może się uśmiechać, bo wygrała wyścig z czasem i po zaledwie ośmiu miesiącach rehabilitacji wróciła do sportu, a w lipcu w Salonikach sięgnęła po tytuł. – Mistrzostwo świata okupiłam krwią, potem i łzami. Dosłownie – przyznaje zawodniczka z Chojnic.
Mistrzowski tytuł zobowiązuje, ale też budzi respekt wśród rywali. – Mamy złote koszulki, ale też na naszym żaglu logo 470 wypisane jest złotą czcionką, a pozostali mają granatowe. To także wyróżnia nas we flocie. Widać, że ten emblemat wzbudza szacunek wśród rywalek do tego stopnia, że te nowe nie chcą startować koło nas, bo nie chcą przegrać w bezpośredniej rywalizacji – uważa Agnieszka. – A ja myślę, że to nasze groźne miny ich odstraszają – ripostuje ogień, Irmina.
Wyszły z cienia kolegów
Euforia po zdobyciu złota w Salonikach była ogromna i jedyna w swoim rodzaju, o czym zapewniali nasze panie koledzy z kadry. - Piotrek Myszka powiedział mi, żebym cieszyła się tym złotem jak najdłużej, bo kolejne już nie smakują tak samo – przyznaje Mrózek Gliszczyńska. Myszka w klasie RS:X zdobył trzy medale mistrzostw świata w tym dwa złote. Zresztą sukces polskiej załogi 470 to także wyjście z cienia deskarzy, którzy do tej pory wiedli prym wśród klas olimpijskich.
- W żeglarstwie dojrzewałam mając za wzór Zosię Klepacką, Przemka Miarczyńskiego czy Piotrka Myszkę. Pamiętam jak jeszcze pływałam na Optimistach i podczas zawodów Zosia, która miała wtedy jechać na igrzyska do Aten, rozmawiała obok mnie z jedną z moich koleżanek. To było wielkie przeżycie znaleźć się blisko takiej postaci – wspomina Skrzypulec. Dzisiaj to one z Irminą są wzorem dla młodzieży. – Dzieci często przychodzą z prośbą o „selfie”, a podczas zawodów dla najmłodszych jedna dziewczynka najpierw nieśmiało poprosiła o zdjęcie, a później chciała się po prostu przytulić – uśmiecha się Irmina.
Co będzie za jedenaście lat?
O kolejnych sukcesach myślą krok po kroku. – Pamiętam jak wybrana żeglarką roku 2017 Marit Bouwmeester powiedziała, kiedyś, że jedzie na igrzyska po medal, ale ktoś inny sprowadził ją na ziemię mówiąc, że najpierw musi wywalczyć kwalifikację – wspomina Irmina. Chociaż nawet spokojnej wodzie, zdarza się wybiegać daleko w przyszłość. – Przyznam, że ostatnio zaczęłam się zastanawiać co zrobić, żeby dotrwać do igrzysk w 2028 roku – uśmiecha się Agnieszka.
Komentarze