Janowski: Na boisku spotkałem idoli z dzieciństwa
Maciej Janowski był jedynym przedstawicielem czarnego sportu podczas turnieju „Świąteczne Granie z Kubą”, który odbył się w piątkowy wieczór. Żużlowiec Betard Sparty Wrocław nie zastanawiał się długo nad przyjęciem zaproszenia od Jakuba Błaszczykowskiego i zjawił się w Częstochowie, gdzie zazwyczaj rywalizuje na torze żużlowym.
Krystian Natoński: Zawsze jak zjawiasz się w Częstochowie, to kilkadziesiąt metrów dalej, gdzie mieści się tor żużlowy. Tym razem przyszło ci zagrać w piłkę.
Maciej Janowski: Zostaliśmy tutaj wezwani przez Kubę, przez organizatorów i z przyjemnością każdy ze sportowców, czy z przedstawicieli różnych innych dziedzin zjawił się tutaj. Zagraliśmy w piłkę z uśmiechem i z różnymi skutkami, ale najważniejsza jest inicjatywa i pomoc dzieciakom, więc chyba każdy przyjechał do Częstochowy z radością.
Żużlowcy w okresach przygotowawczych często grają w piłkę.
Często, ale po moich dokonaniach na boisku w trakcie tego turnieju stwierdzam, że muszę jeszcze trochę pograć.
Ten turniej to także okazja, aby spotkać przedstawicieli różnych dyscyplin.
Dokładnie. Można powiedzieć, że mijaliśmy się, rozmawialiśmy. Niektórzy z tych osób to są dla mnie niczym bohaterowie z dzieciństwa, więc świetna sprawa, pomagamy, można spotkać wielu świetnych ludzi. Czego chcieć więcej?
Kończy się 2017 rok. Jaki był on dla ciebie? Walczyłeś w nim niemal do samego końca o mistrzostwo świata.
Wydaje mi się, że to był dla mnie bardzo dobry rok, chociaż wiadomo, że w momencie kiedy apetyt rośnie, to chciałoby się więcej, ale podsumowując na chłodno ten sezon, ten rok, to na pewno było w porządku.
Cały czas trenujesz, czy zrobiłeś sobie przerwę świąteczno-noworoczną?
Przerwa już była, teraz jesteśmy już w pełnych treningach. Do Częstochowy na ten turniej przyjechałem też prosto z treningu. Na kolejne dni także mam zaplanowane zajęcia.
Czyli Sylwester będzie spędzony na spokojnie?
Zobaczymy...
Rozmowa z Maciejem Janowskim w załączonym materiale wideo.
Komentarze