Iwanow: Oj, będzie się działo, gdy wróci Nice 1 Liga
Półtora miesiąca zostało do startu rundy wiosennej Nice Pierwszej Ligi. Doliczając do tego połowę stycznia i cały grudzień okaże się, że przerwa w rozgrywkach zaplecza Ekstraklasy trwa ponad cztery miesiące! To zdecydowanie za długo. Klubowi trenerzy już dawno zwracali uwagę na tę niedogodność. Piłkarska wiosna będzie przecież dla nich krótsza niż czas odpoczynku i przygotowań. To nie są właściwe proporcje.
Pamiętacie poprzednie rozgrywki? Na pewno, bo trudno je zapomnieć. O awans biła się prawie połowa ligi. Liderzy zmieniali się co kolejkę. W końcu reszcie stawki „odjechała” Sandecja, ale już robiący furorę jesienią w Ekstraklasie Górnik Zabrze kwalifikację wywalczył dopiero na ostatniej prostej. Ze smakiem znów musieli się obejść w Legnicy, Katowicach i Sosnowcu. Rozczarowanie przeżyto w mających zawsze wielkie aspiracje klubach z Bielska-Białej i Tychów. Teraz wiosna znów zapowiada się niezwykle atrakcyjnie.
Jest rozsądnie, są wyniki
Na dwóch pierwszych miejscach usadowiły się zespoły Chojniczanki i Odry Opole. Klub z Borów Tucholskich o krajowym topie myślał już przed rokiem, ale zawirowania trenerskie (odejście Macieja Bartoszka do Korony Kielce, a potem nie do końca udane podejścia Piotra Gruszki i Artura Derbina) nie gwarantowały spokoju i stabilizacji. Seria remisów plus kiepski bilans spotkań u siebie przerwał marzenia Chojnic o awansie już w kwietniu. W Opolu udowodniono, że rozsądne zarządzanie młodego prezesa Karola Wójcika, którego wiedzą i doświadczeniem wspiera tata Ryszard, kiedyś najlepszy polski arbiter, a dziś spełniony biznesmen, plus inteligentny trener Mirosław Smyła, mogą dać dwa awanse z rzędu. Przecież kilka miesięcy temu Odra cieszyła się z zajęcia pierwszego miejsce w drugiej lidze. Da się?
A patrząc na skład opolan trudno tam znaleźć nazwiska, którymi interesują się najwięksi naszej piłki. Tym większy „szacun” dla ludzi z Oleskiej, za to, że z zespołem, w którym pierwsze skrzypce grają Marcin Wodecki, Rafał Niziołek czy Mateusz Bodzioch zostawili za plecami dużo „bogatszych” i posiadających lepsze CV i … menedżerów GKS Tychy, Podbeskidzie Bielsko-Biała czy GKS Katowice. Zresztą dokładnie to samo można napisać o Stali Mielec trenera Zbigniewa Smółki i dyrektora Bartłomieja Jaskota, Rakowie Częstochowa Marka Papszuna i prezesa Janusza Żyły, Chrobrym Głogów Grzegorza Nicińskiego oraz dyrektora Zbigniewa Prejsa. O Miedzi Legnica nie trzeba wspominać, bo to klub „klasa sama w sobie”. Andrzej Dadełło przeznacza połowę budżetu na Akademię! Zatrudnia takich fachowców jak Martyna Pajączek, Janusz Kudyba, Leszek Dułat i Dominik Nowak. Więcej na temat klubu z lwem w herbie już niebawem w Cafe Futbol On Tour…
Niniejszym widać, że tam gdzie pracuje się nie chaotycznie, rozsądnie, mądrze, bez wpływu często bezlitosnych menedżerów - są wyniki. Wystarczy spojrzeć na pierwszą szóstkę tabeli.
Ktoś spaść musi...
Konia z rzędem temu kto wytypuje trójkę nieszczęśników, którzy tę ligę mają opuścić. Co prawda w najgorszej sytuacji i to nie tylko sportowej jest Ruch Chorzów, ale jeśli klub nie zostanie wykluczony rozgrywek ze względów proceduralnych wierzę, że się utrzyma. Stomil Olsztyn zatrudnił świetnego trenera w postaci Kamila Kieresia. Łęczna ma mnóstwo utalentowanej i ambitnej młodzieży. Dariusz Kubicki na pewno zimą świetnie przygotuje Olimpię Grudziądz, pokazał to już pięć lat temu w znajdującym się wówczas w beznadziejnej sytuacji Podbeskidziu.
W Drutex Bytovii pracuje może mało znany, ale za to w pełni profesjonalny sztab szkoleniowy, ze świeżo upieczonym posiadaczem licencji UEFA Pro Adrianem Stawskim. Ale ktoś przecież z tej ligi spaść musi. I ktoś musi zagrać w barażach. Na spokojny sen nie mają co liczyć w Bielsku-Białej, Tychach i Siedlcach. Jak mówi Jurek Owsiak. Oj będzie się działo…
Przejdź na Polsatsport.pl