Hannawald: Nawet, gdy wchodzę w Niemczech do sklepu, to najczęściej podchodzą do mnie Polacy
Były skoczek narciarski, niegdyś wielki rywal Adama Małysza, Sven Hannawald uważa, że jeszcze daleko do rozstrzygnięć w mistrzostwach świata w lotach. - Wszystko może się wydarzyć – powiedział. Na półmetku rywalizacji w Oberstdorfie Kamil Stoch zajmuje trzecie miejsce.
„Loty narciarskie to całkowicie inna konkurencja od skakania. Trzeba inaczej odbijać się z progu, obrać inną parabolę lotu i liczyć na wiele, wiele szczęścia, bo najmniejszy podmuch wiatru może pokrzyżować wszystkie plany” – ocenił.
Liderem po piątkowych dwóch seriach konkursowych jest Norweg Daniel Andre Tande, który ma 10,9 pkt przewagi nad Niemcem Richardem Freitagiem i 17,8 pkt nad Stochem. - Kamil i Daniel mają całkowicie inny styl skakania. Polak ma bardzo silne odbicie, wybija się do góry, leci wysoko nad zeskokiem i potem szybko opada. Na mamucich obiektach siła, która od góry przyciska jest znacząca i dlatego jest mu trudniej w tej końcowej fazie lotu jeszcze pociągnąć odległość. Z kolei Daniel leci płasko nad bulą, wygląda to symetrycznie i równo. Nie ma na dole takiej siły, dlatego łatwiej mu jest jeszcze powalczyć o metry. Na pewno na mamucich obiektach jego styl jest skuteczniejszy – mówił Hannawald.
Trzykrotny medalista olimpijski zaznaczył jednocześnie, że na razie nic nie jest jeszcze rozstrzygnięte. - Najważniejsze, że zostały rozegrane dwie serie. Nawet jeśli teraz już pogoda nie pozwoli na to, by dokończyć rywalizację, będzie można wyłonić medalistów. Mam jednak nadzieję, że do tego nie dojdzie, bo w lotach przy takich różnicach jest jeszcze wszystko możliwe, a Kamil z dnia na dzień wygląda coraz lepiej – ocenił jeden z największych rywali Małysza na początku XXI wieku.
Hannawald, który obecnie jest komentatorem, jest pod wrażeniem, że Stoch tak szybko doszedł do siebie po zwycięstwie w Turnieju Czterech Skoczni. Polak triumfował w tym prestiżowym cyklu po raz drugi z rzędu, ale tym razem wygrał wszystkie cztery zawody, co wcześniej w historii udało się tylko Hannawaldowi. - Wiem, jak człowiek jest wykończony. I nie wystarczy położyć się do łóżka, przespać dwie godziny dłużej i po sprawie. To zmęczenie wychodzi przez wiele tygodni. Nawet jak się chce zapomnieć, to wcale nie jest łatwe. Wszyscy o tym mówią, a w takim kraju jak Polska, gdzie skoki narciarskie są tak popularne, sukces kosztuje znacznie więcej – podkreślił.
On sam doskonale o tym wie i tym bardziej podziwia Stocha, że tak szybko „uporał się” z konsekwencjami sukcesu i potrafił wrócić do rywalizacji na wysokim poziomie. - A Kamil jest znowu uśmiechnięty, zadowolony i rozluźniony. Podziwiam go, że tak szybko potrafi odbudować się fizycznie i mentalnie. To świadczy o tym, jak wspaniałym jest zawodnikiem – powiedział.
Za czasów rywalizacji Hannawalda i Małysza, Niemiec był jednym z głównych wrogów polskich kibiców. Odczuwał to niemal na każdym kroku i sam nie umiał sobie wytłumaczyć skąd ta niechęć się bierze. Teraz jednak wszystko się zmieniło. - Oczywiście ludzie mnie cały czas rozpoznają, ale gdy wchodzę w Niemczech do sklepu, to właśnie Polacy do mnie najczęściej podchodzą, klepię po plecach, podają rękę, proszą o zdjęcie. Ta niechęć zamieniła się w sympatię i to bardzo miłe. Zresztą po sukcesie Kamila w Turnieju Czterech Skoczni na moim Instagramie (sven_hannawald) liczba obserwujących się podwoiła – z 5 na prawie 10 tysięcy, a większość z nich to byli Polacy – zaznaczył.
Na sobotę na godz. 16:00 zaplanowane są dwie ostatnie serie konkursowe mistrzostw świata w lotach, a w niedzielę ma się odbyć rywalizacja drużynowa.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze