„Maszyna” pracuje jak dawniej?

Jeśli na jednej gali występują Lucas Martin Matthysse i Jorge Linares, to jednego można być pewnym: nudy nie będzie. Przed nami emocjonująca bokserska noc w Forum Inglewood.
35-letni Matthysse (38-4, 35 KO) bije mocno jak mało kto w tym biznesie. Ale ma za sobą kilka porażek, w tym jedną szczególnie bolesną, z Wiktorem Postołem, w październiku 2015 roku. Stawką był wtedy wakujący pas WBC w wadze junior półśredniej i to Argentyńczyk był w tamtym boju faworytem.
Przegrał jednak przed czasem, walka została zastopowana w 10 rundzie. Wcześniej Ukrainiec złamał mu kość oczodołu i uszkodził rogówkę. Matthysse pauzował 19 miesięcy, wydawało się, że już nie wróci, ale w końcu zatęsknił za boksem. Zmienił natomiast kategorię, przechodząc do wagi półśredniej, i trenera. Nowym został Joel Diaz.
W maju minionego roku, w Las Vegas, Lucas Matthysse pokonał w piątym starciu Emmanuela Taylora i pokazał, że pogłoski o jego bokserskiej śmierci były przedwczesne. Teraz jego rywalem będzie niebezpieczny Tewa Kiram (38-0, 28 KO) z Tajlandii. Silny, dziesięć lat młodszy, wyższy o pół głowy od Argentyńczyka, z pewnością nie będzie łatwym rywalem.
Matthysse obiecuje, że „Maszyna” (to jego ringowy przydomek) nie zawiedzie, ale nie brakuje głosów, że może trafić na kamień (Kiram) i mocno się wyszczerbić.
Bokser z Tajlandii ma budzący respekt rekord, ale prawdą jest że na jego liście pokonanych nie ma znaczących nazwisk. To po pierwsze, po drugie nigdy nie walczył poza Tajlandią. Zobaczymy co pokaże w Los Angeles, ale nie ulega wątpliwości, że stoi przed wielką szansą.
Lucas Matthysse twierdzi, że w nowej kategorii czuje się znakomicie i jest przekonany, że potwierdzi swoje mistrzowskie aspiracje (stawką w tym pojedynku jest wakujący pas WBA). Ale nie zamierza lekceważyć Kirama, który jego zdaniem jest bardzo niebezpiecznym przeciwnikiem. Obejrzał kilka jego walk w internecie i wie, że czeka go ciężka przeprawa. – Muszę uważać na jego sztywny lewy prosty, to jego mocny argument. Jest duży, agresywny i umiejętnie wykorzystuje znakomite warunki fizyczne–mówił o Kiramie w jednym z wywiadów.
Wielką inspiracją dla Kirama jest jego rodak, Srisaket Sor Rungvisai, mistrz wagi supermuszej, pogromca Romana „Chocolatito” Gonzaleza. Rywal Lucasa Matthysse chce pójść w jego ślady i też wrócić do Tajlandii z mistrzowskim pasem.
Ale dziś w nocy faworytem będzie jednak Argentyńczyk, który też wie o co walczy. Jeśli pokona Kirama, to zyska prawa do walki z Keithem Thurmanem, marzy mu się też rewanż z Dannym Garcią. Wygrana otworzy wiele furtek, do wagi półśredniej przeniósł się przecież Terence Crawford, król niższej kategorii. Jego walka z Matthysse też byłaby hitem, ale najpierw trzeba pokonać tego „Potwora” z Tajlandii, jak o Kiramie mówi Eric Gomez z Golden Boy Promotions.
„Złoty chłopak” też walczy
32-letni Wenezuelczyk Jorge „El Nino de Oro” Linares (43-3, 27 KO), mistrz trzech kategorii wagowych, dziś mieszkaniec Las Vegas, zmierzy się na tej gali z dwa lata młodszym Filipińczykiem Mercito Gestą (31-1-1, 17 KO), mieszkańcem San Diego.
Linares zmierza po trzynastą wygraną z rzędu, to będzie jego trzecia z rzędu obrona pasa WBA w wadze lekkiej, i druga z rzędu walka w Forum Inglewood. We wrześniu wygrał tu nieznacznie z Anglikiem Luke’em Campbellem, teraz na jego drodze stanie kolejny mańkut, twardy i szybki Gesta, który też tanio skóry nie sprzeda.
A Linares ma świadomość jak bardzo potrzebna jest mu wygrana. Coraz głośniej mówi się przecież o unifikacyjnym pojedynku Linaresa z niepokonanym Mickey’em Garcią, mistrzem WBC, który byłby niewątpliwym megahitem. Z taką presją na plecach boksuje się ciężej, ale tacy jak Linares czy Matthysse powinni sobie z tym poradzić, szczególnie ten pierwszy.
