Pjongczang 2018: Wioska olimpijska, czyli wszystko co potrzebne do życia
Poliklinika, multiwyznaniowe centrum, bank, poczta, sklep spożywczy, kwiaciarnia, a nawet salon piękności - to wszystko znajduje się na terenie wioski olimpijskiej w południowokoreańskim Pjongczangu. Najtańsze strzyżenie kosztuje 12000 wonów (ok. 40 złotych).
Górska wioska olimpijska to przede wszystkim skupisko ośmiu piętnastopiętrowych apartamentowców. W jednym z nich mieszka znaczna część polskiej reprezentacji. Są to głównie sportowcy rywalizujący w konkurencjach narciarskich. Biało-czerwoni zajmują piętra od ósmego do 12. Niżej mieszka liczniejsza reprezentacja Czech, a wyżej Turcy.
- Blisko nas zakwaterowani są również Meksykanie, a sąsiednia klatka opanowana jest przez Norwegów - powiedziała szefowa misji Marzenna Koszewska.
Organizatorzy szczycą się tym, że wszystkie mieszkania, które zajmują reprezentacje, są już sprzedane. Wiąże się to ze specyficznym ich wystrojem - ściany są zabezpieczone specjalną folią, podobnie jak niektóre szafki, do których obecni lokatorzy nie mają dostępu. Mimo panujących na zewnątrz niskich temperatur sportowcy nie marzną. Mieszkania wyposażone są w wydajne ogrzewanie podłogowe.
W podziemiach "polskiego" budynku znajduje się centrum fitness, a zaraz obok poliklinika. Dyżurujący w Pjongczangu dr Jarosław Krzywański na brak pracy nie narzeka, ale na szczęście nie musiał interweniować w poważnych przypadkach.
- Główne problemy to przeziębienia, czy spowodowane długim lotem kłopoty z zatokami. Nie są to poważne przypadłości, ale w obliczu zbliżającej się olimpijskiej rywalizacji niezwykle ważna jest szybka i skuteczna reakcja - podkreślił.
Miejsce, w którym sportowcy najchętniej się gromadzą jest jadłodajnia. Ulokowano ją w wielofunkcyjnej hali YongPyong Dome, w której w 1999 roku odbyły się m.in. ceremonie otwarcia i zamknięcia zimowych igrzysk azjatyckich.
24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu serwowane są zarówno dania kuchni azjatyckiej, jak i europejskiej. Łącznie do wyboru jest ich 450. Nie zabrakło pozycji dla wegetarian, a także posiłków uwzględniających wyznanie religijne.
- Mogę śmiało powiedzieć, że jakością i różnorodnością jedzenia wszyscy są zachwyceni - zapewniła Koszewska.
W dużym tymczasowym namiocie ulokowano szereg punktów handlowych i usługowych. Panie chcące poprawić swoją fryzurę muszą przygotować co najmniej 17000 wonów (57 zł). W sklepie z oficjalnymi pamiątkami można natomiast niemal wszystko kupić z wizerunkiem olimpijskich maskotek - białym tygrysem Soohorangiem i niedźwiedziem himalajskim Bandabim.
Zaraz za wejściem na teren wioski znajduje się plac, na którym powiewają flagi wszystkich krajów uczestniczących w igrzyskach. Jest także część z niewielką sceną. W tym miejscu reprezentacje są oficjalnie witane przez burmistrza wioski, a ich flagi, przy dźwiękach hymnu, symbolicznie wciągane na maszt. Polska zostanie powitana w środę, razem z Kazachstanem i Ukrainą.
Osoby mieszkające w wiosce mogą się także czuć bezpiecznie. O ile wejście do budynków przeznaczonych dla przedstawicieli mediów odbywa się w zasadzie tylko za okazaniem akredytacji, to w przypadku wioski przeprowadzana jest szczegółowa kontrola, porównywalna z lotniskową. Co więcej, na teren części mieszkalnej można wejść tylko przy okazji dwóch zaplanowanych na 6 i 8 lutego oficjalnych wycieczek.
Igrzyska rozpoczną się 9, a zakończą 25 lutego.
Komentarze