Pjongczang 2018: Ameryka na wesoło, czyli na łyżwach do pracy
963 miliony dolarów zapłaciła amerykańska stacja telewizyjna NBC za prawa pokazywania zimowych igrzysk olimpijskich w południowkoreańskim Pjongachangu. Olbrzymie pieniądze, ale to nie znaczy, że ktoś się tym, co dzieje się w Korei Południowej w USA interesuje. Albo, że komentatorzy mają coś ciekawego do powiedzenia. Wprost przeciwnie.
Dużo pieniędzy, mało widzów
Pierwsze 24 godziny transmisji z Pjongczang, czasowo odległego od Nowego Jorku o 14 godzin, nikogo w NBC nie mogły ucieszyć. Oglądalność, w porównaniu do igrzysk w Soczi spadła aż o 15 procent. Co warto przypomnieć to fakt, że tamte igrzyska miały najmniejszą oglądalność w historii przekazów TV w Stanach Zjednoczonych, czyli początek jest gorzej niż fatalny. Nie pomaga sytuacji fakt, że w USA na siłę pchana jest widzowi do gardła dyscyplina, którą ogląda najwięcej widzów czyli łyżwiarstwo figurowe. NBC nie zrobiła nawet wyjątku dla najmłodszego złotego medalisty made in USA od 1928 roku, 17-letniego Reda Gerarda – o złocie mistrza snowboardu było parę minut, reszta poszła dla łyżwiarstwa figurowego.
Brak zainteresowania widać wszędzie. To znaczy prawie wszędzie – jeśli już jakieś wielkie miasta oglądają przekazy z Pjongczang, to trudno tam znaleźć Chicago czy Nowy Jork. Z wielkich metropolii, na dziesiątym miejscu jest Los Angeles, a na dwóch pierwszych miasta, gdzie się jeździ na nartach – Salt Lake City i Denver. Sponsorzy dokładnie tego się spodziewali, wydając mniej niż podczas ostatnich kilku igrzysk na reklamy. A tanie nie były, bowiem olimpijski zestaw 30-sekundowych reklam w najlepszym, wieczornym czasie antenowym kosztował około...700-750 mln dolarów. „Nie było łatwo podjąć decyzję o wielkich wydatkach, bo przecież poza zawodowymi ligami w USA, trzeba też pokazać się podczas piłkarskich mistrzostw świata w Rosji” - mówił przedstawiciel jednego z głównych sponsorów Pjongczangu. Podczas godzinnego słuchania ESPN Chicago, jednej z największych rozgłośni radiowych, o Pjongczang było przez 30 sekund” – kiedy jeden z prowadzących dodał, że „może zacznie trochę oglądać jak będzie hokej”.
„Dobrzy bo jeżdżą na łyżwach do pracy”
Sytuacji nie poprawia fakt, że poza kilkoma dyscyplinami – łyżwiarstwo figurowe, konkurencje alpejskie, hokej – w USA nie ma znających się na rzeczy komentatorów. Sytuacji nie poprawia oglądana przez dziesiątki milionów Katie Couric, która stwierdziła, że „Holendrzy są tak dobrzy (w jeździe szybkiej na lodzie), bo to u nich w kraju ważny środek transportu”. Nie trzeba było długo czekać na reakcję. „Oczywiście, tak jak Łotysze są dobrzy w bobslejach bo dojeżdżają nimi do pracy, a austriackie dzieci skaczą na nartach do szkoły” – dorzucił Thomas van Schalk, członek Komitetu Olimpijskiego. „...a w lecie pływamy do pracy...” – napisała na Twitterze trzykrotna holenderska mistrzyni olimpijska w pływaniu, Ranomi Kromowidjojo.
Idąc tym tokiem myślenia, Roger Federer powinien być mistrzem świata w biegu zjazdowym (bo jest Szwajcarem), a ekipa Islandii zamiast mieć znakomitą piłkę nożną powinna dzielić i rządzić na przykład w hokeju. Ale jak się nie wie, o czym się mówi...
Od 9 do 25 lutego w ramach „otwartego okna” wszyscy abonenci Cyfrowego Polsatu będą mieli nieograniczony dostęp do 3 uruchomionych specjalnie na czas Zimowych Igrzysk Olimpijskich kanałów: Eurosport 3, Eurosport 4 i Eurosport 5, gdzie będzie można oglądać relacje z igrzysk w jakości HD i bez reklam.
Kanały dostępne będą na dekoderach Cyfrowego Polsatu pod numerami 222, 223, 224.
Dodatkowo zapewnimy polską oprawę komentatorską wydarzenia na tych kanałach, realizowaną przez dziennikarzy i ekspertów Polsatu Sport.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze