Kszczot: Dawno nie było takiej walki na łokcie
Po zakończeniu rywalizacji w lekkoatletycznym mityngu Copernicus Cup w Toruniu, który zaliczany jest do cyklu IAAF World Indoor Tour, powiedzieli:
Adam Kszczot (RKS Łódź, pierwszy na 800 m - 1.46,75): "Pierwsze 120 metrów było bardzo nieszczęśliwe. Zdziwiłem się mocno, bo dawno nie było takiej walki na łokcie. To jest 800 metrów, dlatego w hali ten dystans jest tak trudny do biegania. Wygrane łatwo wyglądają z zewnątrz, ale dużo trudniej to wykonać. Mam to coś - przyspieszenie na kilku metrach, co zmienia wszystko, cały układ sił w biegu na tym dystansie w hali. Nie podjąłem jeszcze decyzji o starcie w HMŚ w Birmingham (1-4 marca). Mam pewne obawy, że bez obiegania na wyższym poziomie, z lepszymi czasami, mogą być podczas tych zawodów problemy. Poza tym chciałbym zostać latem po raz trzeci mistrzem Europy w Berlinie. Te wszystkie okoliczności m.in. przygotowanie do startów na stadionie, będę musiał wziąć pod uwagę".
Ewa Swoboda (AZS AWF Katowice, czwarta na 60 m - 7,18): "Przepracowałam dobrze okres przygotowawczy. Zrobiłam wszystko, co z trenerką zaplanowałyśmy, dlatego jesteśmy zadowolone. Może podczas weekendowych mistrzostw kraju będzie szybciej - 7,15. Wszystko przyjdzie z czasem. Trzeba być cierpliwym, bo taki jest sport. Trzeba czekać na to, co chce się dostać. Jeżeli się poprawię podczas HMŚ w Birmingham mogę walczyć o coś więcej niż tylko finał - czwarte, piąte miejsce. Wszystkim dziewczynom w Polsce w sprintach życzę powodzenia i tego, żeby jak najszybciej biegały. Cieszę się, że poziom się poprawia".
Angelika Cichocka (SKLA Sopot, pierwsza na 800 m - 2.00,76): "Jestem zaskoczona, że jest tak dobrze na 800 m. Wydaje mi się, że odpowiednio wypoczęta mogę złamać granicę 2 minut, a to już byłby super rezultat. W Birmingham czekają nas świetne mistrzostwa. Nie będzie możliwe połączenie podczas tej imprezy dystansów 800 i 1500 metrów. Trzeba będzie wybrać. Chcę walczyć o medal, zwycięstwo w HMŚ. Znam smak stania na podium w tej imprezie - jest przepyszny, to najlepszy deser, jaki jadłam w życiu".
Piotr Lisek (OSOT Szczecin, pierwszy w skoku o tyczce - 5,91): "Skoki na 6,01 nie były takie, jakie powinny być. Stać mnie na takie wysokości, ale jeszcze musimy poukładać kilka rzeczy. To nie jest wina tyczki, tylko moja i mojej techniki. Jestem silnym zawodnikiem, ale dosyć słabo skaczę technicznie. To trzeba uczciwie przyznać. Pracujemy nad tym. W tym roku chcę powalczyć o to, żeby wysokości na stadionie były równie dobre co pod dachem".
Komentarze