Pjongczang 2018: Stoch powtórzył osiągnięcie legendy! "Nie zostawia niczego przypadkowi"
Kamil Stoch po raz drugi z rzędu sięgnął po złoty medal igrzysk olimpijskich na dużej skoczni, będąc pierwszym zawodnikiem od 31. lat, który dokonał takiej sztuki. - Nie chcę deprecjonować osiągnięcia Mattiego Nykänena, ale to były lata 80', wtedy skakało się z większą fantazją - powiedział komentator Michał Stolfa.
Adam Sławiński: Niesamowite emocje, chociaż podobnie jak 4 lata temu, wszystko było na granicy...
Marek Jóźwik: Kiedy jest na granicy, to są to najlepsze momenty w sporcie! Jeśli wygrywa faworyt, który ma wygrać, to jest to po prostu zwykłe wykonywanie zadania. Natomiast tutaj mieliśmy skumulowane emocje tuż przed ogłoszeniem wyników - ten moment jeszcze podniósł temperaturę. Nic lepszego nie mogło się zdarzyć.
Bałeś się po skoku Andreasa Wellingera?
Michał Stolfa: Tak, to była prawdziwa petarda w drugiej serii! On przez całe igrzyska pokazuje, że jest w wyśmienitej formie. Zdobył już złoty medal na normalnej skoczi. Kamil Stoch, który jest profesjonalistą z krwi i kości, wie, co to znaczy presja. Wygrywał już mistrzostwo świata, igrzyska olimpijskie, Turniej Czterech Skoczni. On wie, w jaki stan umysłu ma się wprowadzić się przed decydującym skokiem, by nie dać ponieść się emocjom.
Kamil Stoch jest pierwszym skoczkiem od 31. lat, który obronił tytuł na dużej skoczni - wtedy zrobił to Matti Nykänen. To tylko potwierdza tezę, że trudniej broni się tytułu, niż zdobywa się go po raz pierwszy...
Jóźwik: Bardzo trudno jest wejść na szczyt, ale najtrudniej się tam utrzymać. To jest prawdziwa sztuka. Ten medal jest ważniejszy niż tamte dwa, które zdobył jakby z biegu! Miał formę i wykorzystał tamten moment. Tutaj miał świadomość, co to wszystko oznacza, czym jest ten medal dla Polaków... Kilka milionów Polaków czekało na ten medal! On wszystko miał to z tyłu głowy i musiał się od tego odciąć. Przez cały czas go podglądaliśmy i był wyjątkowo spokojny, skupiony. Wizualizował sobie krok po kroku: najazd, odbicie, ułożenie, lądowanie - to wszystko setki razy sobie przepracował i potem do wykonał.
Stolfa: Nie chcę deprecjonować osiągnięcia Nykänena, ale to były lata 80', kiedy skakało się z większą fantazją, większym wyczuciem... Dzisiaj ten sport jest niesamowicie profesjonalny, każdy dba o najmniejszy szczegół: od harmonogramu do zapięcia nart. Jest mniej miejsca na polot, to po prostu ciężka praca i nic nie jest zostawione przypadkowi. Przypadek wkrada się tylko wtedy, kiedy wieje wiatr, ale tym razem warunki były dobre.
Warto też podsumować występy pozostałych Polaków. Po pierwszej serii w czołówce był Dawid Kubacki, ale w drugiej znowu czegoś zabrakło...
Stolfa: Jeśli zerkniemy w stronę konkursu drużynowego, to trzeba zobaczyć, że w pierwszej ósemce zmieściła się cała norweska ekipa... I naprawdę będzie bardzo ciężko z nimi rywalizować o złoty medal. Wiadomo, to są skoki i wszystko się może wydarzyć, ale jeśli popatrzymy na wyniki, to będziemy toczyć walkę o srebrny medal z Niemcami.
Cała rozmowa w załączonym materiale wideo.
Komentarze