Owczarz: Nie jestem freakfighterką

Mateusz Borek: Wszystko się udało. Trwało to dokładnie minutkę. Polsat jest z ciebie dumny!

Karolina Owczarz: Naprawdę? Ostatnio w Polsacie powiedziałam, że skończę rywalkę w 25 sekund. Jak widać skłamałam, przepraszam, więcej się to już nie powtórzy! A tak na poważnie, to muszę powiedzieć, że tylko mój klub - Shark Top Team - potrafi w 3 miesiące z emerytowanej pięściarki zrobić zawodniczkę, która z pełną premedytacją sprowadza walkę do parteru i tam ją kończy. Emil Grzelak, Łukasz Zaborowski, Mariusz Radziszewski, mój cudowny menadżer Artur Ostaszewski - nie ma słów mogących wyrazić jak bardzo jestem wam wdzięczna!

Nie chcieliśmy mówić tego głośno, ale twoi trenerzy właśnie we "wpięciu się zza pleców" widzieli szansę na zwycięstwo.

Szczerze, nie pamiętam nawet sekundy z tej walki, ale jak już się wpięłam, to wiedziałam, że muszę ją skończyć. Wcześniej przyjęłam od Pauliny dwa mocne ciosy i uzmysłowiłam sobie, że nie mogę iść z nią na wymianę. Jest to prawdopodobnie najpiękniejszy moment w moim życiu...

Ten sukces prawdopodobnie nakręci cię jeszcze bardziej.

Muszę przyznać, że zakochałam się w MMA od pierwszego treningu. Dziękuję mojej drużynie, rodzinie i przyjaciołom za to, że znosili moje humory w trakcie zbijania wagi.

Przed walką zastanawialiśmy się jakie będzie jej wrażenie estetyczne. Wszystko było wykonane w tempie i wyglądało to bardzo profesjonalnie.

Tak, bo ja jestem sportowcem z krwi i kości! Jeżeli ktoś jeszcze chciałby nazwać mnie freakfighterką, to teraz jest już chyba jasne, że nie ma racji. Przed kamerą Polsatu pewnie jeszcze mnie zobaczycie. Chciałabym bardzo podziękować stacji za to, że umożliwiła mi start, dziękuję za piękny reportaż i obiecuję was nigdy nie zawieść!

Cała rozmowa z Karoliną Owczarz w załączonym materiale wideo.