Siatkarska Liga Mistrzów: Brak reformy i organizacyjny dramat
Występy w siatkarskiej Lidze Mistrzów, poza wymiarem sportowym, dla ekip z naszego kraju oznaczają głównie kłopoty oraz wydatki na przeloty i organizację meczów. Po co polskie kluby biorą udział w tych rozgrywkach? Na ten temat dyskutowali goście magazynu #7strefa.
– Liga Mistrzów to przede wszystkim wielkie przeżycie i możliwość pokazania się w Europie, ale dla mnie jako prezesa to są to wielkie wydatki. Nikt tego nie kryje – przyznał ostatnio prezes ZAKSY Kędzierzyn-Koźle Sebastian Świderski w rozmowie z Tomaszem Swędrowskim.
Brak sponsora, którego obiecywał nowy prezes CEV Aleksandar Boricić z Serbii, powoduje straty finansowe klubów, które startują w tych rozgrywkach.
Do tego dochodzi fatalna organizacja ze strony europejskiej federacji, czego przykład mieliśmy w pierwszej rundzie fazy play-off, gdy CEV tak ustalił godziny meczów polskich drużyn, że końcówka spotkania PGE Skra Bełchatów – Cucine Lube Civitanova (2:3) nałożyła się na początek konfrontacji Jastrzębski Węgiel – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle (1:3).
– Reforma Ligi Mistrzów była niedawno zapowiadana. We wtorek odbyło się posiedzenie w Luksemburgu, pojechało pięciu przedstawicieli Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Podtrzymano na nim obecną formułę, nic nie zostało zmienione. Polska spadła w klubowym rankingu CEV na siódme miejsce, przez co straciliśmy kolejnego przedstawiciela w Lidze Mistrzów. Cóż z tego, że jest chęć mierzenia się z najlepszymi, skoro za rok możemy mieć w tych rozgrywkach tylko jeden zespół – stwierdził Marcin Lepa.
– Jeżeli dojdzie do tego, że tylko mistrz Polski będzie grał w Lidze Mistrzów, to przełoży się to również na poziom naszej ligi – powiedział Grzegorz Szymański.
– Zawodnicy będą inaczej patrzeć na naszą ligę, bo wielu dobrych graczy chce przyjść do klubu, który walczy w europejskich pucharach – stwierdził Damian Dacewicz.
Polska liga pod względem organizacji nie ustępuje czołowym ligom świata. Kluby bronią się sportowo – trzy drużyny awansowały do czołowej dwunastki Ligi Mistrzów, a mimo to nie zyskują uznania w oczach działaczy CEV.
– Jesteśmy jedną z najsilniejszych lig w Europie, a nie mamy żadnego poważania. Jedzie pięciu przedstawicieli PZPS do Luksemburga i nie ma głosu w sprawie najważniejszych rozgrywek. Nie mówię o Pucharze Challenge – bo to już nie jest nawet puchar pocieszenia, a katorga dla tych klubów, które muszą jeździć po Europie. Puchar CEV to może jest impreza pocieszenia, ale mecz Asseco Resovia - Biełogorie Biełgorod, że też niekoniecznie, bo skończyło się to sportowym dramatem. Również organizacyjnym. Krzysiek Ignaczak powiedział nawet, że do hali w Rosji zostali zaproszeni wszyscy, którzy byli zmarznięci i chcieli się ogrzać – dodał prowadzący program redaktor Lepa.
– Inne federacje sportowe bardzo premiują rozgrywki w europejskich pucharach, w siatkówce premie są praktycznie żadne. To jest chyba największy problem europejskiej siatkówki – przyznał Alojzy Świderek.
Cała dyskusja w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze