Ile traci klub na grze w siatkarskiej Lidze Mistrzów?
O tym, że gra w siatkarskiej Lidze Mistrzów przynosi klubom spore straty finansowe, pisaliśmy już wielokrotnie. Tym razem chcielibyśmy przybliżyć kibicom, jakie konkretnie to są straty. Ile musi dopłacić klub, by móc rywalizować z czołowymi drużynami w Europie?
Mimo obiecywanych zmian, nowy prezes CEV Aleksandar Boricić z Serbii, nie doprowadził do reformy europejskich pucharów. Sternicy europejskiej siatkówki nie zdołali również pozyskać sponsora dla Ligi Mistrzów. Start w tych prestiżowych rozgrywkach jest dla klubów mocno deficytową zabawą.
Samo wadium, bezzwrotne wpisowe, by móc wziąć udział w rozgrywkach Ligi Mistrzów CEV kosztuje klub 25 tysięcy euro, a triumfator całych rozgrywek dostaje... 50 tysięcy euro. Wygrana meczu w Lidze Mistrzów daje 10 tysięcy euro, przegrana – 5 tysięcy, ale nie pokrywa to kosztów organizacji meczu. Warto podkreślić, że zyski z reklam umieszczonych na hali trafiają głównie do kasy CEV.
Klub płaci z własnej kasy za przeloty (CEV zabrania lotów tanimi liniami, co powoduje dodatkowe koszty) oraz hotele. Opłaca również koszty przylotu, zakwaterowania oraz diet arbitrów.
– Jeżeli to zsumujemy, absolutnie nie ma szansy na to, by wyjść nawet na zero. Kwotę 50 tysięcy euro podnosi tylko ten zespół, który wygrywa daną edycję Ligi Mistrzów. Koszty, koszty i jeszcze raz koszty. Nie wspomnę już nawet o karach, które supervisorzy mogą drastycznie nakładać na kluby za uchybienia. Jeśli dojdą do tego dalekie podróże, jakie my mieliśmy w tym sezonie – choćby do Nowosybirska – to faktycznie bardzo sporo się do tego dokłada – przyznał prezes PGE Skry Bełchatów Konrad Piechocki.
– Liga Mistrzów to przede wszystkim wielkie przeżycie i możliwość pokazania się w Europie, ale dla mnie jako prezesa to są to wielkie wydatki. Nikt tego nie kryje – stwierdził prezes ZAKSY Kędzierzyn-Koźle Sebastian Świderski w rozmowie z Tomaszem Swędrowskim.
Podobna sytuacja panuje oczywiście również w siatkarskiej Lidze Mistrzyń.
– Reprezentowanie kraju poza granicami to zaszczyt i honor. Jeszcze nie wiemy, jak się skończą rozgrywki ligowe, jednak, jeśli w przyszłym sezonie nie znajdziemy jakiegoś możnego sponsora, to zapewne nie wystartujemy w europejskich pucharach – powiedział wiceprezes zarządu Developres SkyRes Rzeszów Wiesław Kozieł.
Skąd taka decyzja włodarzy klubu z Podkarpacia?
– Właściciele mojego klubu, to są biznesmeni. U nich zawsze 2 + 2 = 4, a nigdy 4,5. Nie chcemy dołączyć do grupy klubów, które na siłę, rok po roku grały w europejskich pucharach, a potem tonęły w długach – dodał.
Rozmowa z prezesem PGE Skry Bełchatów Konradem Piechockim w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze