Kowalski: Nie oszukujmy się. Na dziś Kolumbia prezentuje się dużo lepiej niż Polska

Piłka nożna

Gdyby futbol był wymierny i pewne rzeczy dałoby się jakoś sensownie zważyć po piątkowych grach towarzyskich wynikałoby niezbicie, że Kolumbia jest lepszym zespołem od Polski. Na szczęście piłka to nie matematyka i za niespełna trzy miesiące w bezpośrednim starciu to my możemy być górą podczas mundialu w Rosji, choć w marcu się jeszcze na to nie zanosi.

Drużyna Jose Pekermana na wypełnionym po brzegi Stade de France (Marsyliankę tak odśpiewano, że ciarki przechodziły po plecach) pokonała wicemistrzów Europy 3:2. I to w jakim stylu! Przegrywając 0:2 i dając się zepchnąć do rozpaczliwej momentami obrony Latynosi wstali z kolan, odrobili straty i dobili przeciwnika. Dodajmy, że Francuzi wystąpili w najmocniejszym składzie, Didier Deschamps miał do dyspozycji wszystkich najważniejszych zawodników z największymi gwiazdami światowej piłki jak Griezmann, Mbappe, Giroud, Kante, Matuidi, Varane, Umtiti czy Pogba (w roli rezerwowego tym razem), a Pekerman grał bez swoich potencjalnych asów kontuzjowanego Cuadrado i odsuniętego za rasistowskie gesty Cardony.

James Rodriguez, któremu brakuje regularnej gry w Bayernie Monachium miotał się z początku i tracił wiele piłek, wracający do kadry Falcao dostawał niewiele podań, a jednak Kolumbijczycy złapali rytm, bo grać w piłkę naprawdę świetnie potrafią. Wcale nie podstawowy zwykle zawodnik Luis Muriel (Sevilla) dał sygnał do ataku, strzelił kontaktowego gola, a później dręczył defensywę Francuzów co chwilę. Potrafił ośmieszyć asa Realu Madryt Raphaela Varane, co chwila strzelał na bramkę Hugo Llorisa. Świetny był w odbiorze Mateus Uribe, który przechwytywał piłki od przeciwników kilkunastokrotnie! (warto zapamiętać nazwisko pomocnika meksykańskiego Club America). W obronie po przerwie już nie do minięcia były dwie wieże, czyli Davinson Sanchez (Tottenham) i Yerry Mina (Barcelona). Świetnie rozrzucał piłki na długi dystans defensywny pomocnik Carlos Sanchez ,(wypożyczony z Fiorentiny do Espanyolu).

Po tym jak firmowy, ale wcale nie najlepszy tego dnia duet James – Falcao przeprowadził akcję dającą gola na 2:2, Pekerman ku zdziwieniu publiczności i samych zawodników zdjął ich z boiska. Zwycięski gol padł z rzutu karnego po wcześniejszej akcji rezerwowych (każdy z pięciu wchodzących, a zwłaszcza napastnik Sampdorii Davan Zapata, wnosił coś pozytywnego). Karnego wykorzystał wracający do kadry Juan Quintero (po nieudanej przygodzie w Europie odbudował formę w Medellin i gra teraz w River Plate Buenos Aires).

Wystarczyło rzucić okiem na to co działo się przy ławce rezerwowych Kolumbijczyków, aby przekonać się, że to jest prawdziwa drużyna. Zdjęci z boiska James i Falcao wprost szaleli, aby jakoś pomóc kolegom walczącym o prestiżowe zwycięstwo, zachowywali się jakby wciąż grali z nimi. Do złudzenia przypominało to reakcje Cristiano Ronaldo, który z perspektywy tej samej ławki na tym samym stadionie pomagał Portugalczykom w 2016 roku. Tyle, że wtedy to był finał mistrzostw Europy. A teraz zwykły mecz towarzyski.

Sposób podejścia Kolumbijczyków do tego spotkania, reakcje dostojnego, mądrego stratega, blisko 70-letniego Pekermana, którego tytułuje się: „El Profesor”, ładunek emocji jaki im towarzyszył i na koniec ten wybuch radości jak gdyby wygrali coś wielkiego, wskazuje jednoznacznie: w tej drużynie dzieje się coś bardzo dobrego. I to nie jest dobra informacja dla drużyny Adama Nawałki.

Na szczęście jest jeszcze czas, aby i u nas takie zjawisko się pojawiło...

Cezary Kowalski, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie