Wielkie słoweńskie wesele, czyli o pięknie nawalonym towarzystwie w Planicy

Zimowe
Wielkie słoweńskie wesele, czyli o pięknie nawalonym towarzystwie w Planicy
fot. Polsat Sport

Kurz po emocjach związanych z Pucharem Świata w skokach narciarskich opadał bardzo powoli. Wszystko za sprawą zgromadzonych w Planicy kibiców, którzy wzbili w powietrze jego prawdziwe tumany, żegnając sezon w godny sposób. To właśnie legendarna "Królowa Śniegu" jest od lat gwarantem niepowtarzalnej atmosfery wielkiego sportowego święta.

Tytułowe wesele jest chyba najlepszym słowem mogącym opisać nastrój panujący rokrocznie u stóp mamuciej skoczni w Planicy. Wybudowany w latach 30. XX wieku obiekt od 1969 roku (z przerwami) stanowi zwieńczenie zmagań skoczków w poszczególnych sezonach. Połączenie świetnej zabawy, kibicowania oraz sporej ilości alkoholu tworzy mieszankę wybuchową, której ukoronowaniem jest wręczenie najlepszemu zawodnikowi upragnionej Kryształowej Kuli.

Radość i euforię widać na każdym kroku i u stóp skoczni próżno szukać negatywnych emocji a także wzajemnych animozji, obecnych choćby w środowisku kibicowskim skupionym wokół piłki nożnej. W Planicy wszyscy są dla siebie mili, kibicują swoim idolom, nie ograniczając się przy tym wyłącznie do reprezentantów własnych narodów. W tym roku poziom decybeli wzmagał się zwłaszcza w momentach, gdy na belce siadał któryś z reprezentantów Słowenii, Polski oraz nieśmiertelny, 45-letni Noriaki Kasai, który za swoją wytrwałość jest ulubieńcem kibiców na całym świecie.

Jeden akapit należy poświęcić z pewnością biało-czerwonym kibicom. Każdy, kto był tego roku pod Letalnicą może poświadczyć, że wyświechtane powiedzenie, według którego to oni są "tymi najlepszymi" nie jest wyłącznie czczym gadaniem. Polacy są najlepiej zorganizowaną grupą i choć widok Słoweńca z akordeonem nie jest w Planicy czymś wyjątkowym, to orkiestra oficjalnego fanklubu Kamila Stocha z Proszowic, ubrana w tradycyjne góralskie stroje, musi budzić zasłużony podziw.

Tradycją jest również, że po wyjątkowo udanych skokach z głośników rozlega się skrócona wersja hymnu Planicy, "Królowej Śniegu".



Ze względu na monumentalny rozmiar skoczni, część fanów nie decyduje się nawet na zakup biletów i rozbija swoiste obozy na okolicznych parkingach, z których i tak można bez problemu obserwować przebieg konkursów. Z autokarów wyciągane są następnie ławki i stoliki a także ogromne termosy z jedzeniem, po czym rozpoczyna się wspólna biesiada.

 

Bezpośredniość zgromadzonych sprzyja powstawaniu zabawnych sytuacji. Posiadanie podobnej kurtki może być na przykład impulsem do wykonania wspólnego zdjęcia. W trakcie następującej później rozmowy może się okazać, że ma się do czynienia z byłym słoweńskim skoczkiem, pamiętającym czasy, gdy Wojciech Fortuna zdobywał w Sapporo złoty medal igrzysk olimpijskich (1972). Może się również okazać, że po krótkiej wymianie zdań sympatyczny pan Joze pójdzie po książkę z podpisami wielu gwiazd skoków, m.in. Adama Małysza, Masahiko Harady, Primosa Peterki czy Bjoerna Einara Romoerena, wspominając jednocześnie chwilę, gdy otrzymał od Kazuyoshiego Funakiego rękawice z autografem.

 



W przebiegu biesiady pomaga z pewnością duża dawka alkoholu, którym raczą się fani. Bardzo popularnym trunkiem jest "kuhano vino", czyli grzane wino o wyraźnym, gruszkowym smaku a także piwo "Lasko", którym popijane są ciężkostrawne, acz sycące "kranjskie klobasy" oraz "pljeskavice". Atmosfera zabawy, barwne stroje niektórych kibiców a także z reguły dobra dla końcówki marca pogoda sprawiają, że Planica jest idealnym miejscem na odebranie Kryształowej Kuli.

Impreza nie kończy się jednak od razu po konkursach i jest zazwyczaj kontynuowana w pubie położonym o kilka kilometrów od skoczni. Mowa o znajdującej się w Kranjskiej Gorze legendarnej "Vopie", w której pod znakiem nietoperza kibice mieszają się ze swoimi idolami z telewizyjnego ekranu. Dzieje się tak ze względu na fakt, że w ostatnim, niedzielnym konkursie startuje wyłącznie czołowa "trzydziestka" klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Ci ze sportowców, którym nie jest dane wówczas startować mogą więc zacząć świętowanie posezonowej przerwy. W tym roku pub gościł m.in. Manuela Fettnera, Andreasa Goldbergera a także liczną reprezentację żon niektórych skoczków.

 



Później emocje opadają, a ludzie wracają do domów, by wspominać wydarzenia mające miejsce w paradoksalnie gorącej "Królowej Śniegu". Ci, którzy zasmakowali magii Planicy, przygotowują się zapewne na kolejny rok, natomiast tym, którym jeszcze się to nie udało należy życzyć, by doświadczyli kiedyś jej niepowtarzalnej atmosfery. Do czego z całego serca zachęcamy!

Adam Łuczka, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie