Czaja: Rybnik to takie moje miejsce
Artur Czaja to wychowanek Włókniarza Częstochowa, który w poprzednim sezonie walnie przyczynił się do awansu Grupy Azoty Unii Tarnów do PGE Ekstraligi. W zimie 24-latek postanowił zmienić barwy klubowe i przenieść się do ROW-u Rybnik, który w ubiegłorocznym sezonie pożegnał się z elitą i będzie startował w Nice 1 lidze.
Tomasz Lorek: Na żużlu jeżdżą ludzie, którzy ministrantami nie są, bo musi być rogata dusza. Artur Czaja urodził się w kołysce diabła, że tak świetnie ściga się na żużlu i na crossie?
Artur Czaja: Nie wiem czy się świetnie ścigam. Staram się. Wiadomo, że nie można być za grzecznym do tego sportu, bo chyba nie wyszłoby, ale z drugiej strony nie można też być harpaganem,
Masz okazję współpracować z Jackiem Rempałą, który zdobył srebrny medal DMP w 1994 roku w czasach kiedy w Tarnowie jeździł Robert Kużdżał, Tony Rickardsson. Taka postać to jest duża pomoc czy czasem to uwiera? To jest mistrz i chcesz być lepszy od niego. Czasami boisz się zapytać? Jest dużo pokory? A może dużo luzu?
W 1994 roku dopiero się urodziłem, kiedy on zdobył ten medal (śmiech). Z panem Jackiem traktujemy się jak normalni kumple. Jak mam jakiś problem lub pytanie, to normalnie dzwonię do niego i mówię mu o tym. Jak zaczynaliśmy współpracę to też dzwoniłem, sugerowałem, że coś tam nie pasuje, może byśmy coś przerobili. Nigdy nie było z tym problemu i nikt się nigdy o nic nie obrażał. Wiadomo, że na zawodach dostałem czasami parę słów ostrej zachęty (śmiech), ale z panem Jackiem współpraca układa się super.
Czyli warto mieć takiego mentora. Kiedyś Hans Nielsen mówił, że musi mieć Ivana Maugera w boksie, bo to pomaga, bo taka osoba zawsze dołoży kilka mądrych słów i człowiek zaczyna myśleć. Niektórzy mówią, że myślenie na żużlu przeszkadza. To prawda?
Uważam, że jak się nie myśli na żużlu to nie zrobi się wyniku, ponieważ wszystko trzeba przemyśleć – ataki, ustawienia motocykla, dosłownie wszystko.
To jest sport dla ludzi błyskotliwych, którzy myślą w ułamkach sekundy.
Można tak powiedzieć, bo wyścig nie trwa pół godziny tylko sześćdziesiąt sekund i może się tam wydarzyć dziesięć różnych rzeczy.
Ryan Dungey twój wielki mistrz przyjechał do Andory i mówi, że Eli Tomac to jest wielki kocur, zwinny, że głowa mała. Jak się ogląda supercross to łapiesz trochę dystansu? Mówisz sobie, że fajnie jest być takim chłopakiem, który wyjeżdża i 50 tysięcy ludzi krzyczy „Ryan, rock on bro!”. Czy wolisz jednak speedway w naszym polskim wydaniu, bo wtedy jest łatwiej dla duszy?
Myślę, że supercross i freestyle to jest zupełnie coś innego, bo na tego typu zawody w Stanach przychodzi tyle ludzi, że...
... pół Częstochowy musiałoby przyjść.
Dokładnie. Musielibyśmy dwa stadiony połączyć (śmiech). A speedway to wiadomo, że to jest nasz taki skromny, europejski sport. Jest fajnie, bo i tak dużo osób chodzi i interesuje się żużlem. Doping jest niezły.
Maksym Drabik przyjechał do Andory i mówi „ale miejsce”. Idealna zajaweczka na snowboard oraz ściganie. Ty lubisz mieszkać w takim środowisku zimowym? Czy jednak w zimie musisz mieć odpoczynek od takich kumpli, którzy tylko o speedwayu i skręcaniu w lewo myślą?
Maksym opowiadał mi właśnie, że Andora super miejsce. Słyszałem, że mają tam specjalne drogi dla motorów i pierwszeństwo mają motocykle. Ja ogólnie lubię spokój. Mieszkam na tej swojej wiosce, niedaleko Tarnowskich Gór, z dala od wszystkiego. Mam tylko swój warsztat i dom rodzinny. Staram się tam zawsze robić wszystko co w mojej mocy, aby jak najlepiej się przygotować i mieć jak najwięcej spokoju.
Były lider The Police, świetny wokalista, gitarzysta Sting mówił, że najlepiej wypoczywa z psami i wtedy łapie fazę na muzę i łapie taki fajny „flow”. Ty też z pieskami chodzisz na spacer czy wolisz konie mechaniczne?
Ja z kotami (śmiech).
Z rodowodem oczywiście?
Gdzie tam, polne. Takie tam zdechlaki (śmiech).
ROW Rybnik to jest twoje nowe miejsce pracy. Każdy ambitny sportowiec, a takim jest Artur Czaja o czym wiemy od lat, powiedziałby „idę krok dalej”. A ty mówisz „Troy Batchelor, Krzysztof Mrozek, bo to się fajnie komponuje”. Dlaczego akurat Górny Śląsk i Nice 1 liga, a nie np. PGE Ekstraliga w Częstochowie?
Miałem wielką chęć zostać w Tarnowie, ale miałem już taki plan na koniec sezonu. Można powiedzieć, że miałem dwa lata przestoju. W Częstochowie rok za darmo, w Rzeszowie pół roku i trzeba było się trochę odbić. Myślę, że w Rybniku będzie mi dobrze. Zawsze mi się tam dobrze jeździło. Zawsze dogadywałem się z tamtejszymi ludźmi i można powiedzieć, że to jest tam takie moje miejsce, bo mieszkam 50 minut od Rybnika. Myślę, że będzie fajnie.
Chcesz być lokomotywą i wiodącą postacią w tym zespole?
Chciałbym jeździć jak najlepiej. Chciałbym w kolejnym sezonie jeździć w PGE Ekstralidze. Przygotowałem się jak najlepiej sprzętowo, kondycyjnie i już trenuję, żeby być jak najlepszym.
Cała rozmowa z Arturem Czają w załączonym materiale wideo.
Start sezonu Nice 1 PLŻ już w weekend 7-8 kwietnia na sportowych antenach Polsatu. 8 kwietnia Speed Car Motor Lublin podejmie Orzeł Łódź.
Komentarze