Dwars Door Vlaanderen: Kolarska rzeźnia we Flandrii
Deszcz, zimno, kostka brukowa, podjazdy nawet 15-procentowe, kraksy – na to wszystko musiały być przygotowane kolarki drużyny BCM Nowatex Ziemia Darłowska w wyścigu Dwars Door Vlaanderen. Tylko jedna z nich, Daria Pikulik dojechała do mety w Waregem.
„To była prawdziwa rzeźnia. Potwornie ciężki wyścig” – powiedziała Aleksandra Kowalska. Została z tyłu w ostatniej grupce, tzw. gruppetto, do której szybko zbliżał się peleton mężczyzn, startujących w Dwars Door Vlaanderen z miasta Roeselare. Na 95. kilometrze sędziowie nakazali jej i innym kolarkom z tej grupki zjechać z trasy.
180 zawodniczek wystartowało z Thielt, miasteczka w pobliżu granicy z Francją, wyzwolonego 8 września 1944 roku przez pancerniaków gen. Stanisława Maczka.
Oczekując na start kolarki trzęsły się z zimna. Było 8 stopni Celsjusza, deszcz siekł niemiłosiernie. Do mety w Waregem miały 118 km, a po raz pierwszy przejeżdżały przez finisz na 38. kilometrze.
Wtedy wycofała się pierwsza z zawodniczek z Darłowa, Agata Średzińska. „Zobaczyłam dużą kałużę krwi, doszczętnie rozbite okulary. Nie wiem, która z dziewczyn ucierpiała. Naprawdę się przestraszyłam” – przyznała.
Zatrzymała ją duża kraksa. „Nie było jak objechać zawodniczek leżących na szosie. Gdy wreszcie je minęłam, musiałam z całych sił gonić peleton i się nie udało. Inne moje koleżanki też to spotkało” – dodała.
W czołówce pozostała tylko Pikulik. Odpadła z niej około 25 km przed metą, gdy na podjeździe tempo podkręciły zawodniczki niemieckiej ekipy Sunweb.
„Bardzo dużo kraks. Dziewczyny wpadały na krawężniki, rozbijały się o słupy. Niektóre uderzały w nie twarzą. Jakaś Włoszka w taki sposób paskudnie się rozbiła. Strasznie to wyglądało” – opowiadała.
Pikulik, olimpijka z Rio de Janeiro (startowała na torze), ukończyła wyścig na 87. miejscu, ze stratą blisko czterech minut do zwycięskiej Holenderki Ellen van Dijk (Sunweb). Małgorzata Jasińska (Movistar) była siódma, a Katarzyna Niewiadoma (Canyon-SRAM) – ósma, obie ze stratą 55 sekund.
Zawodniczki z Darłowa zadebiutowały w wyścigu elity World Tour. Stało się to możliwe dzięki zaproszeniu swojego belgijskiego sponsora – firmy POC Partners.
„Generalnie jestem zadowolony. Dziewczynom nic złego się nie stało, żadna mocniej nie ucierpiała, nabrały doświadczenia, wiedzy, mądrości i to zaprocentuje w przyszłości. Do mety dojechała wprawdzie tylko Daria Pikulik, pozycja odległa, ale to był jej pierwszy wyścig szosowy w sezonie” – ocenił trener drużyny z Darłowa Marcin Adamów.
„Ukończenie wyścigu w tak trudnych warunkach już jest sukcesem. Połowa peletonu wycofała się, a rywalizowaliśmy z tak mocną stawką, że mocniejszej w kolarstwie kobiecym już nie ma” – dodał.
Wyścig mężczyzn wygrał Belg Yves Lampaert z ekipy Quick-Step, powtarzając ubiegłoroczny sukces.
Komentarze