Energa Basket Liga kobiet. Trener Wisły CanPack Kraków: Plan został wykonany
- Plan został wykonany, w sobotę w Gorzowie chcemy zamknąć tę serię – zadeklarował trener koszykarek Wisły CanPack Kraków Krzysztof Szewczyk po drugiej wygranej, tym razem 90:66, swojej drużyny w ćwierćfinale play off z InvestInTheWest AZS AJP.
We wtorek wiślaczki pokonały AZS 73:61. Środowe zwycięstwo było zdecydowanie bardziej okazałe, ale przez dwie kwarty spotkanie miało wyrównany przebieg, a rywalki kilka razy niwelowały stratę do trzech punktów.
- W pierwszej połowie mieliśmy problemy z zbiórkami pod swoim koszem. Doszło nawet do paradoksalnej sytuacji, że rywalki miały więcej zbiórek w ataku niż w obronie. To sprawiło, że mecz był +na styku+. W przerwie powiedziałem zawodniczkom, że mamy przyspieszyć grę i udało się zbudować przewagę – tłumaczył Szewczyk.
Również zawodniczka Wisły Magdalena Ziętara przyznała, że pierwsze pięć minut po przerwie okazało się przełomowe.
- W pierwszej połowie źle zastawiałyśmy rywalki przy zbiórkach. Na drugą część wyszłyśmy bardzo zmobilizowane i gdy udało się wywalczyć 15-punktową przewagę, to już kontrolowałyśmy grę – przyznała Ziętara, która jasno zadeklarowała, że już w sobotnim meczu wiślaczki będą chciały zapewnić sobie awans do półfinału.
Taki sam cel stawia przed zespołem jego szkoleniowiec.
- Ważne, że żadna z moich zawodniczek nie grała więcej niż 25 minut. No, nie, tylko Magda Ziętara była na parkiecie 15 sekund dłużej. W Gorzowie nie będzie jednak łatwo, bo wiadomo, jak się trudno gra w tamtejszej hali, ale jedziemy po zwycięstwo – nie ma wątpliwości Szewczyk.
W krakowskim zespole wreszcie bardzo dobry mecz rozegrała Maurita Reid. Trener AZS Dariusz Maciejewski ocenił nawet, że w trzeciej kwarcie "fruwała na parkiecie". Jamajka zdobyła 17 punktów, trafiając siedem z dziewięciu rzutów. Bardzo dobrze radziła sobie także w defensywie.
- Powiedziałem jej, że właśnie takiej gry od niej oczekuję – przyznał opiekun "Białej Gwiazdy".
W znacznie gorszym nastroju opuszczał Kraków szkoleniowiec AZS.
- Do przerwy mój zespół grał dobrą, a momentami nawet bardzo dobrą koszykówkę. Udało nam się zbliżyć na kontaktową różnicę, ale w trzeciej kwarcie wszystko się posypało. Zabrakło nam zdrowia. Wisła ma więcej wartościowych koszykarek i przejęła kontrolę. Nie pozostaje nam nic innego, jak przyjąć krakowianki w sobotę w Gorzowie i w naszej hali powalczyć o zwycięstwo – zapowiedział Maciejewski, który przyznał, że ducha walki w swoim zespole będzie chciał wzbudzić podając przykład Julii Rycikawej. Białorusinka w trzeciej kwarcie skręciła kostkę, a mimo to wróciła na parkiet.
- Obyśmy mieli takich graczy jak najwięcej. Julia jest przykładem starej rosyjskiej szkoły. Jaki się coś złego przytrafi, to zaciska się zęby i nie narzeka. Nie chciałem już jej wpuszczać na parkiet, ale ona poprosiła mnie mówiąc: trenerze, jeżeli mamy sprawdzić, czy mam szansę na grę w sobotę, to najlepiej już teraz. Pokazała wielki charakter i szacunek dla zespołu – podkreślił Maciejewski.
Sobotni mecz w Gorzowie Wlkp. rozpocznie się o godzinie 18.
Komentarze