Bayern Monachium w półfinale. Lewy ciosu nie wyprowadził, za to kilka przyjął

Piłka nożna
Bayern Monachium w półfinale. Lewy ciosu nie wyprowadził, za to kilka przyjął
fot. PAP/EPA

Robert Lewandowski i jego koledzy z Bayernu zrobili swoje. W rewanżowym meczu ćwierćfinału Ligi Mistrzów nie roztrwonili zaliczki wywalczonej przed tygodniem w Sewilli. Choć określenie "bezbolesny" awans byłoby nie na miejscu. Hiszpanie poważnie poturbowali gospodarzy, mocno oberwał również Robert Lewandowski.

Przegrywasz pierwszy mecz z Bayernem u siebie, jedziesz do Monachium na rewanż. Co robisz? Rzucasz się na rywala, jakby to była walka w ringu.

Andaluzyjczycy wyszli na murawę z mocnym postanowieniem, że w żadnej sytuacji nie odstawią nogi. Ofiarą takiej taktyki gości stał się między innymi Robert Lewandowski. Pierwsze starcie Lewego z rywalem w polu karnym Sevilli było wprawdzie przypadkowe (zderzenie głowami), ale bardzo bolesne - pod okiem Polaka pojawił się siniak, niczym u boksera po przyjęciu solidnego sierpowego. Chwilę później obolałego Polaka brutalnie zaatakował Steven N'Zonzi. Widok wykręcającej się w kostce nogi Lewandowskiego musiał zmrozić kibiców Bayernu i... reprezentacji Polski.

 

Na szczęście polski napastnik wstał i grał dalej. Tak jak wstawali James, Robben i inni faulowani zawodnicy Bayernu. Oberwało się nawet Svenowi Ulreichowi, którego bez pardonu zaatakował jeden z napastników Sevilli.

 

Gospodarze wzorowo zareagowali jednak na taki sposób gry ekipy z Andaluzji. Grali swoje, nie odpowiadali agresją. Tylko Thomas Muller częściej niż zwykle biegał do sędziego interweniować w sprawie faulowanych kolegów. 

 

Im dłużej trwał mecz, tym mniej było na szczęście ostrych starć, a więcej gry w piłkę. Szkoda tylko, że swoją mroczną stronę zaprezentował Arjen Robben, który upartym wybieraniem rozwiązań indywidualnych psuł kolejne akcje kolegów. Także przez to Robert Lewandowski na pierwszą naprawdę dogodną okazję czekał do 48. minuty. Po dośrodkowaniu Rafinhi Polak strzelił głową bardzo blisko bramki.

 

Jeszcze bliżej celu był Angel Correa - w 60. minucie skrzydłowy Sevilli uderzył w poprzeczkę. Kolejne minuty to już nasilające się przekonanie u wszystkich uczestników meczu w Monachium, że dwóch bramek goście nie będą w stanie strzelić. A to oznaczało, że awansu nic Bayernowi już nie zabierze...

Bayern Monachium - Sevilla 0:0
Pierwszy mecz: 2:1. Awans: Bayern.

Bayern: Ulreich - Kimmich, Boateng, Hummels, Rafinha (87. Sule) - Martinez - Robben, James, Muller, Ribery (71. Thiago Alcantara) - Lewandowski (77. Wagner).

Sevilla: Soria - Navas, Mercado, Lenglet, Escudero - N'Zonzi, Banega - Sarabia (70. S. Ramirez), Vazquez (81. Nolito), Correa - Ben Yedder (65. Muriel).

Sędzia: William Collum (Szkocja). Czerwona kartka: Correa (92.).

SZYFR, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie