NBA: Gortat blisko double-double w przegranym meczu. Raptors na drodze Wizards
Marcin Gortat zdobył dziewięć punktów, a jego Washington Wizards przegrali na wyjeździe z Orlando Magic 92:101. Stołeczni koszykarze sezon zasadniczy ligi NBA zakończyli na ósmym miejscu w Konferencji Wschodniej. W 1. rundzie fazy play off zmierzą się z Toronto Raptors.
Gortat na parkiecie przebywał 23 minuty i trafił trzy z sześciu rzutów z gry oraz trzy z czterech wolnych. Na swoim koncie zapisał także 10 zbiórek, asystę, blok i dwie straty. Popełnił także dwa faule.
Choć prawdziwa rywalizacja dopiero zacznie się w play off, to bez wątpienia w części regularnej Wizards rozczarowali. W cyklu 2016/17 mieli bilans 49-33 i po zaciętym boju odpadli w półfinale konferencji z Boston Celtics 3-4. Ten sezon miał być krokiem naprzód, ale na razie się na to nie zapowiada.
Przed jego rozpoczęciem gwiazdy waszyngtońskiego klubu - John Wall i Bradley Beal - odgrażały się, że zespół stać na walkę o najwyższe cele. Tymczasem "Czarodziejom" od początku brakowało solidności. Aż 15 porażek doznali z drużynami, które sezon zakończyły z ujemnym bilansem. Jedną z nich jest Orlando Magic (25-57).
W środę na Florydzie Wizards prowadzili tylko bardzo krótkimi momentami, nigdy wyżej niż dwoma punktami. W ostatniej kwarcie goście trafili jedynie pięć z 25 rzutów z gry, a w całym meczu ich skuteczność wyniosła ledwie 34 procent.
"W szatni powiedziałem chłopakom, że kolejna porażka jest nie do zaakceptowania. A jednak znów przegraliśmy i musimy z tym żyć. Znów strzeliliśmy sobie w stopę, cały rok nam się to przydarza" - przyznał Beal, który zdobył 13 punktów, trafiając tylko cztery z 15 rzutów.
Podopieczni trenera Scotta Brooksa przegrali dziewięć z ostatnich 12 spotkań i sezon zakończyli z bilansem 43-39. W 1. rundzie play off muszą rywalizować z najlepszymi na Wschodzie - Toronto Raptors (59-23). Gdyby w minionej nocy wygrali, znaleźliby się na siódmej pozycji, co oznacza grę ze zdziesiątkowanymi przez kontuzje Celtics.
Kanadyjski klub jest pod wieloma względami przeciwieństwem Wizards. Od początku sezonu było wokół niego cicho i robił po prostu swoje. Jego siłą jest m.in. bardzo solidna ławka rezerwowych, dzięki której liderzy - w osobach DeMara DeRozana i Kyle'a Lowry'ego - nie byli nadmiernie eksploatowani.
W świetnych nastrojach do fazy play off przystąpią koszykarze Phildelphia 76ers. W środę odnieśli 16. zwycięstwo z rzędu, a tym razem pokonali we własnej hali Milwaukee Bucks 130:95. Tak dobrej serii "Szóstki" nie miały nigdy wcześniej.
Filadelfijczycy w play off są po pięciu latach przerwy, a bilans 52-30 jest ich najlepszym od 17 lat, kiedy wygrali 56 spotkań. W pierwszej rundzie będą rywalizowali z Miami Heat. - To nie jest kres naszych możliwości, ale dobry moment żeby zawodnicy wzięli głęboki oddech oraz chwilę posmakowali tego osiągnięcia. Potem trzeba naładować baterie i walczyć dalej - podkreślił trener 76ers Brett Brown.
Przedsmak fazy pucharowej mieli kibice w Mineapollis, gdzie Minnesota Timberwolves podejmowała Denver Nuggets. Stawką tego meczu było ósme miejsce w Konferencji Zachodniej - ostatnie dające prawo gry w play off.
"Leśne Wilki" dopiero po dogrywce wygrały 112:106, a najlepsi w ich szeregach byli zdobywca 31 punktów Jimmy Butler oraz Karl-Anthony Towns - 26 pkt i 14 zbiórek. Wśród pokonanych prym wiódł Serb Nikola Jokic - 35 pkt i 10 zbiórek.
Obie drużyny miały po kilka okazji żeby rozstrzygnąć spotkanie w regulaminowym czasie, ale przez ostatnie 1.59 min czwartej kwarty nikt nie trafił do kosza. W dogrywce niemoc dotknęła już tylko gości, którzy ostatnie punkty zdobyli na 2.28 min przed jej zakończeniem.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze