Jevtic: Nie przestanę wykonywać karnych
W Poznaniu nie tak wyobrażano sobie początek rundy finałowej w wykonaniu piłkarzy Lecha, którzy nieoczekiwanie przegrali u siebie z Koroną Kielce (0:1). - Zabrakło nam trochę szczęścia, szczególnie mi - powiedział pomocnik poznańskiej drużyny Darko Jevtic.
Lech wygrał fazę zasadniczą rozgrywek i z pozycji lidera przystąpił do rundy finałowej. Pojedynek z kielczanami, którzy do Wielkopolski wybrali się w rezerwowym składzie, miał tylko podtrzymać dobrą passę - czterech wygranych z rzędu. Ponad 20 tysięcy widzów na INEA Stadionie przeżyło jednak rozczarowanie. Podopieczni Nenada Bjelicy przegrali 0:1 i wszystko wskazuje na to, że nie za długo nacieszą się prowadzeniem w tabeli, bowiem Jagiellonia Białystok i Legia Warszawa zmierzą się przed własną publicznością z teoretycznie słabszymi rywalami.
Największym pechowcem spotkania było Jevtic, który wrócił do składu "Kolejorza" po pauzie spowodowanej nadmiarem kartek. Szwajcar przy stanie 0:0 zmarnował rzut karny, a w drugiej połowie zarobił kolejny żółty kartonik. Po meczu pomocnik Lecha nie ukrywał rozczarowania. - Chcieliśmy wygrać ten mecz i na te drużyny, które nas gonią - Legię i Jagiellonię wywrzeć dodatkową presję. To było takie spotkanie, żeby pokazać naszą siłę. Może rywale nie wygrają i utrzymamy fotel lidera, ale na pewno walka o mistrzostwo kraju trwać będzie do końca sezonu. W meczu z Koroną zabrakło nam trochę szczęścia - w moim przypadku na pewno tak - stwierdził.
Jevtic nie wykorzystał rzutu karnego, a chwilę później Sanel Kapidzic zdobył gola na wagę trzech punktów. Lechita przyznał, że choć to Christian Gytkjaer jest wyznaczony jako pierwszy do strzelania jedenastek, on czuł się bardzo pewnie. Dlatego chciał wziąć sprawy w swoje ręce. Tym bardziej, że duński napastnik kilka tygodni temu w Kielcach nie potrafił pokonać Zlatana Alomerovica z 11 metrów. - Potrafię strzelać bramki z rzutów karnych, teraz się nie udało, ale na pewno będzie jeszcze okazja do poprawy. Zwykle czekam, w którą stronę rzuci się bramkarz, ale tym razem do końca nie patrzyłem i chciałem po prostu mocno uderzyć. Nie udało się - skomentował.
Była to pierwsza porażka Lecha na własnym stadionie od 9 kwietnia 2017 roku, kiedy to ulegli Legii 1:2.
Kolejne spotkanie poznaniacy zagrają w piątek w Lubinie z Zagłębiem.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze