UFC. Gaethje po kolejnej wojnie na wyniszczenie: Zostało mi pięć walk
Jeden z najbardziej widowiskowo walczących zawodników UFC przyznał, że zamierza stoczyć jeszcze pięć walk, zanim odejdzie na emeryturę. - Jeśli nie zobaczycie moich walk, to będziecie żałować, kiedy skończę - powiedział Justin Gaethje (18-2, 15 KO, 1 SUB) po porażce z Dustinem Poirierem (23-5-1NC, 11 KO, 7 SUB).
Justin Gaethje przegrał drugą walkę z rzędu, znowu inkasując wiele potężnych ciosów. Taki już jest styl tego zawodnika, który w każdym starciu chce wymieniać uderzenia, co ostatnio nie kończy się dla niego dobrze. Trzeba jednak przyznać, że każdy z jego trzech pojedynków w UFC może kandydować do najlepszego w danym roku. Po pokonaniu Michaela Johnsona receptę na "Highlighta" znaleźli Eddie Alvarez oraz Dustin Poirier.
Co ciekawe, Gaethje nie jest smutny z powodu porażki. - Nie przyszedłem do tego sportu, by wygrywać lub przegrywać. Dla mnie najważniejsze jest show. Zostanę zapamiętany jako jeden z najbardziej widowiskowych zawodników. Cieszę się z tego, co się stało, choć może to brzmieć głupio - powiedział.
Po pierwszych dwóch walkach miał 9,5 ciosów wyprowadzonych na minutę, a średnia w największej organizacji MMA na świecie wynosi... 2,83! W starciu z Poirierem dorzucił kolejne 116 uderzeń w nieco ponad 15 minut, ale koniec końców skończył znokautowany. Wielu kibiców nie rozumie takiego podejścia Gaethje, który ma jednak plan na swoją przyszłość.
- Chcę największych walk! Powrót po dwóch porażkach to ciężka sprawa, ale chcecie mnie oglądać. Jeśli nie zobaczycie moich walk, to będziecie żałować, kiedy skończę. A to nie potrwa długo, zostało mi pięć walk - dodał.
W trzech walkach Gaethje sięgnął aż po cztery bonusy! Nagrodzone zostały jego starcia z Johnsonem, Alvarezem i Poirierem, a do tego dorzucił jeszcze bonus za występ wieczoru przeciwko temu pierwszemu.
Komentarze