Dlaczego ONICO zwolniło Zagumnego?
W ONICO Warszawa doszło ostatnio do trzęsienia ziemi: funkcję prezesa zarządu przestała pełnić Jolanta Dolecka, a z klubem rozstał się wiceprezes i dyrektor sportowy Paweł Zagumny. O sytuacji w klubie ze stolicy dyskutowali goście magazynu siatkarskiego #7strefa.
Przed startem obecnego sezonu zakładano, że siatkarzy ONICO Warszawa stać na zajęcie miejsca w czołowej szóstce tabeli PlusLigi, a optymiści zakładali nawet walkę o medale. Wydawało się, że te prognozy się sprawdzą – stołeczna drużyna w pewnym okresie była nawet wiceliderem rozgrywek. Końcówka nie była jednak udana: plaga kontuzji i słabsze występy sprawiły, że w ostatniej kolejce ONICO straciło miejsce w fazie play–off. Pozostała rywalizacja o 7. miejsce z Cuprum Lubin...
W klubie poleciały głowy. Za słabszy, niż zakładano wynik sportowy posadami zapłacili prezes Dolecka oraz wiceprezes Zagumny Szczególnie ta druga dymisja zupełnie zaskoczyła kibiców. Legendarny polski rozgrywający, jeden z najlepszych zawodników w historii polskiej siatkówki, w klubie ze stolicy zakończył swą bogatą karierę i tu przed rokiem został zatrudniony na stanowisku dyrektora sportowego, a następnie wiceprezesa. Wydawało się, że wykorzystując swoją wiedzę i bogate siatkarskie doświadczenie, będzie w najbliższych latach budował siatkarską markę ONICO.
Na temat powodów rozstania ONICO z Zagumnym dyskutowali goście magazynu #7strefa.
– Decyzja o odwołaniu Pawła Zagumnego jest szokiem. To ikona polskiej siatkówki i wydawało się, że będzie idealną osobą do pełnienia funkcji dyrektora sportowego. Ma wiedzę o siatkówce, ma rozległe kontakty... Nie wiem, jakie jest uzasadnienie tej decyzji, natomiast muszę przyznać, że przynajmniej dla mnie jest ona zaskakująca – przyznał Kamil Drąg.
– Firmie ONICO należą się wielkie słowa uznania za to, że zainwestowała wielkie pieniądze w siatkówkę w Warszawie, za to, że uratowała AZS Politechnikę w bardzo trudnej sytuacji, spłacając wszystkie zaległości wobec zawodników, dzięki czemu klub odzyskał wiarygodność w środowisku. Skompletowano ciekawy skład, zatrudniono bardzo dobrego trenera Stephane Antigę... Za to czapki z głów. Natomiast myślę, że warto przestrzec przed jednym, a wielu sponsorów już takie błędy popełniło: nie można podejmować decyzji zbyt szybko, zbyt radykalnie i nie można oczekiwać sukcesów natychmiast. Wiele takich klubów było i one już nie istnieją – dodał dziennikarz "Przeglądu Sportowego".
Jaka mogła być przyczyna rozstania z dyrektorem sportowym?
– Być może w tym systemie korporacyjnym obowiązuje umowa: zrobisz wynik idziesz dalej. Wiadomo, że jest to ogromna firma i zajmuje się bardziej biznesem, niż sportem. Czasami zdarza się, że w sporcie układa się wszystko, rysuje się perspektywa, a później przytrafiają się dwie kontuzje i nie osiąga się wyniku – stwierdził Ryszard Bosek.
Mistrz świata i złoty medalista igrzysk olimpijskich Montreal 1976 również nie ukrywał zaskoczenia tą decyzją:
– Paweł jest ikoną. Oczywiście, był to dla niego pierwszy rok w roli dyrektora sportowego, ale nie można powiedzieć, że się nie zna na siatkówce. Rozmawiałem z nim w połowie sezonu. Robił już wówczas plany na następny sezon, zastanawiał się, jak wzmocnić drużynę, by grać o medale... Decyduje jednak właściciel i trudno się w tej sytuacji wypowiadać, bo nie znamy powodu tej dymisji. Możemy się tylko domyślać, że była umowa na wynik, a drużyna go nie zrobiła...
– Paweł Zagumny to w Polsce persona, która dała polskiej siatkówce wiele serca i dobrej gry. Został zatrudniony po to, by temu klubowi pomagać i on temu klubowi pomógł. Nie widzę powodu, dla którego miałby zostać zwolniony z tej funkcji. Faktycznie, przegrali... Sport jest brutalny, zabrakło jednego punktu, ale trzeba patrzeć przez pryzmat całego sezonu. Zespół grał dobrze i potrafił wygrywać z najlepszymi i jeśli czegoś zabrakło, to chyba czegoś w zespole, wśród zawodników. To nie dyrektor sportowy tu zawinił – dodał Damian Dacewicz.
Dyskusja z magazynu #7strefa w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze