Wichniarek: Nie chciałbym, żeby Legia Warszawa zdobyła mistrzostwo Polski
Były piłkarz reprezentacji Polski Artur Wichniarek uważa, że rozgrywki ekstraklasy w tym sezonie może są ciekawe dla kibiców, ale poziom spotkań pozostawia wiele do życzenia. Krytykuje postawę Legii Warszawa oraz chwali Jagiellonię Białystok i Górnika Zabrze.
Wichniarek przyznał, że na pięć kolejek przed końcem sezonu, wciąż nie ma zdecydowanego kandydata do mistrzowskiego tytułu. Dlatego dla kibiców, liga jest atrakcyjna.
- Mecze czasami kończą się wynikami lekko sensacyjnymi, dlatego rozgrywki mogą być ciekawe z perspektywy kibica. Jeśli spojrzymy na grę i poziom, to już nie jest tak ciekawie. Wiele drużyn obniżyło loty. Najlepszym przykładem jest Lechia Gdańsk, która w ubiegłym roku do ostatniej kolejki walczyła o mistrzostwo, a w tym sezonie może spaść z ekstraklasy - powiedział 17-krotny reprezentant kraju.
Nie ukrywa, że ma sporo zastrzeżeń do faworytów rozgrywek - Lecha czy Legii. Z drugiej strony, jego zdaniem to poznaniacy są w dobrej sytuacji w walce o tytuł.
- Lech obecnie wygląda jeszcze nie najgorzej. "Złapał" formę w decydującym momencie, bo po okresie zimowym mecze w wykonaniu poznaniaków nie wyglądały atrakcyjnie. Pozycja trenera Nenada Bjelicy też była lekko zagrożona, ale nagle zaczęli wygrywać mecz za meczem. Lech w tej chwili jest w najlepszej pozycji wyjściowej, ale fakt, że najważniejsze spotkania rozegra u siebie, nie musi być handicapem - ocenił.
Były piłkarz m.in. Lecha, Widzewa Łódź i Arminii Bielefeld krytycznie ocenił zarówno grę Legii, jak i sposób zarządzania klubem. Uważa, że legioniści nie zasłużyli na mistrzostwo kraju.
- Legia zawodzi na całej linii. Nie chciałbym, żeby zdobyła mistrzostwo Polski. Nie może być takiej sytuacji, że najbogatszy i w ostatnim czasie najlepszy klub w Polsce, który niedawno grał w Lidze Mistrzów, robi z siebie "FC Chorwacja". Nie wiem, kto doradza prezesowi Dariuszowi Mioduskiemu, ale ta osoba powinna dostać bilet w jedną stronę. Wydawane są ogromne pieniądze na zawodników, którzy nigdy nie będą tworzyć w drużynie monolitu. Jeśli masz trzech Chorwatów w szatni, to jest o jednego za dużo. Nie mam absolutnie nic przeciwko tej nacji, miałem okazję grać w jednym zespole z Chorwatami i to są naprawdę dobrzy piłkarze. Tylko, że oni uważają, że są najlepszymi zawodnikami i tylko oni mają rację. Jeśli trener na nich nie postawi, to znaczy, że się nie zna. Gdy nie grają, to mącą w szatni i psują atmosferę. Każdy trener, który godzi się na taką mieszankę wybuchową, przygotowuje dla siebie trumnę - stwierdził.
Dlatego też Wichniarek kibicuje mniejszym klubom, które przed sezonem nie były wymieniane w gronie faworytów, a spisują się nie gorzej niż tradycyjni kandydaci do mistrzostwa.
- Życzyłbym sobie, żeby tytuł zdobyła Jagiellonia, która ma w składzie kilku obcokrajowców, ale nie są to zawodnicy, którzy kosztują nie wiadomo jakie pieniądze. To są przemyślane transfery. Prezes Cezary Kulesza "wyczarował" Ireneusza Mamrota na trenera Jagielloni i to był strzał w dziesiątkę. Prezes Kulesza dostrzegł w nim potencjał, a niedawno przedłużył z nim kontrakt - podkreślił.
Wichniarek wysoko też ceni trenera Górnika Zabrze Marcina Brosza, który wykonał w klubie ogromną pracę. Z młodych piłkarzy i klubu o ograniczonych możliwościach finansowych stworzył jedną z najlepszych drużyn w Polsce.
- Brosz z Górnika, który wiadomo, jakie ma finansowe problemy, stworzył zespół robiący furorę w ekstraklasie. W drużynie ma pełno nastolatków i zawodników, którzy do niedawna byli zupełnie anonimowi. Dotrzymywanie kroku takim klubom jak Lech czy Legia z nieporównywalnie mniejszym budżetem, świadczy o tym, że szkoleniowiec wykonał kawał dobrej roboty. Mimo, że może i złapali zadyszkę, trzeba docenić to, co zrobił ten zespół. Mało kto przypuszczał, że Górnik będzie grał w grupie mistrzowskiej i awansuje do półfinału Pucharu Polski. Tylko przez głupotę jednego zawodnika, który otrzymał czerwoną kartkę, nie są dziś w finale - skomentował.
Wychowanek Lecha przyznał, że największą bolączką polskich klubów jest brak długofalowego myślenia. Częste zmiany trenerów nie przynoszą nic dobrego, dlatego klubowa piłka nie liczy się w Europie.
- Brakuje mi w tych dużych klubach takiego przemyślanego procesu budowania zespołu, a dostrzegam to w Jagiellonii czy Koronie Kielce. Niewielkie kluby z małymi budżetami stawiają na jakość, ale także na zawodników, którzy pasują do pewnego stylu nie tyle grania, co bycia w danych drużynach, czy miastach. Takiego myślenia brakuje na przykład w Śląsku Wrocław. Takie wielkie miasto, taki potencjał, a to jest kolejny sezon, w którym są "pod kreską". Był moment, gdy trener Tadeusz Pawłowski układał sobie zespół, miał jakąś wizję. Po słabszym okresie został zwolniony. Kolejne zmiany nie przyniosły nic dobrego - podsumował Wichniarek.
Komentarze