KSW chce wrócić na PGE Narodowy! "Nawet dwa razy w roku"

Według współwłaściciela organizacji wydarzenia mają zachować pewną oś symetrii: mają to być mniejsze gale mające wypromować zawodników oraz wielkie wydarzenia skupione na zarobkach.

 

Gala oznaczona numerkiem "43" odbyła się 14 kwietnia we Wrocławiu i była dostępna na antenie telewizyjnej. - Jeśli mamy arenę na 50 tysięcy ludzi, robimy wielką scenę i wielkie show. Ostatnia gala była transmitowana na antenie TV, a arena była na zaledwie sześć, siedem tysięcy widzów. Zrobiliśmy coś mniejszego i skupiliśmy się na marketingu. Kolejna gala będzie kolejnym wielkim wydarzeniem, a produkcja będzie znacznie większa - odpowiedział na jedno z pytań Victora Rodrigueza Kawulski.

 

Największym wydarzeniem w dotychczasowej historii KSW była gala, która odbyła się 27 maja 2017 roku na PGE Narodowym. Wydarzenie z podtytułem "Colosseum" obejrzało wówczas na żywo kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Jak się okazuje, współwłaściciel organizacji planuje wracać na warszawski obiekt częściej.

 

- Staramy się wznieść poziom MMA w Polsce i Europie na najwyższy poziom. Prawdopodobnie wrócimy na Stadion Narodowy raz lub dwa każdego roku. Jeśli pozostałe cztery eventy każdego roku wypełnimy 15 tysiącami widzów, to byłoby coś naprawdę dużego. Tylko UFC może pochwalić się takim sukcesem sprzedanych biletów oraz PPV. Staramy się po prostu utrzymać fascynację wśród kibiców - odpowiedział Kawulski na pytanie o największe marzenie KSW.

 

Ostatnią kwestią poruszoną w szerokim wywiadzie byli mistrzowie KSW. Według Kawulskiego w ciągu pięciu najbliższych lat organizacja może... nie mieć już żadnego polskiego mistrza! - W MMA wszystko idzie błyskawicznie do przodu, świat idzie błyskawicznie do przodu. Jestem prawie pewien, że w ciągu pięciu lat wszyscy nasi mistrzowie mogą pochodzić z różnych krajów. To normalne, ponieważ świat jest duży - zakończył Kawulski.