Bellew znowu to zrobił! Jeszcze szybciej znokautował Haye'a!
Tony Bellew (30-2-1, 20 KO) po raz kolejny zamknął usta krytykom! Choć przez wielu był skreślany, to rewanż z Davidem Haye'em (28-4, 26 KO) wyszedł mu znakomicie. "Bomber" z Liverpoolu wygrał przez techniczny nokaut w piątej rundzie, aż trzy razy posyłając rywala na deski.
Pierwsze starcie zakończyło się sporą niespodzianką, gdyż większość ekspertów spodziewała się łatwej przeprawy Haye'a. Tymczasem to Bellew, dla którego była to pierwsza walka w wadze ciężkiej, wygrał przez techniczny nokaut w jedenastej rundzie, zaskakując pięściarski świat. Faktem jest jednak to, że jego rywal praktycznie od samego początku miał problem ze ścięgnem Achillesa. W rewanżu - chcianym przez obu - miało dojść więc do weryfikacji.
Na konferencjach oraz ważeniu było bardzo gorąco, o czym świadczy odepchnięcie Haye'a przez Bellew czy też ostra dyskusja na piątkowej ceremonii. Wielu po raz kolejny widziało faworyta w byłym mistrzu dwóch kategorii wagowych. Tym faktem był zdziwiony m.in. Eddie Hearn, który stawiał raczej na zwycięzcę pierwszego pojedynku.
Lepiej zaczął Haye, który był nieco prowokacyjny oraz trochę szybszy. Przede wszystkim trafiał na korpus, co nie studziło zapędy jego przeciwnika. Bellew nieźle operował lewym prostym, ale kilka razy dał się trafić na szczękę, co kwitował szerokim rozłożeniem ramion. Sytuacja diametralnie zmieniła się w trzeciej rundzie, kiedy to w końcu jeden z nich zaryzykował.
Do ataku ruszył Bellew i to on okazał się szybszy w wymianie. Po czystym prawym prostym bitym na szczękę Haye padł na deski. Minęło kilka sekund, a "Hayemaker" znowu był liczony. Wstał, choć nogi lekko odmawiały mu posłuszeństwa.
Od tego momentu wyraźną przewagę miał Bellew, który jednak nie forsował tempa. I miał rację, bo w piątej rundzie po raz trzeci posłał przeciwnika na deski - tym razem po lewym sierpowym. Haye padł na twarz i choć wstał, to sędzia po kolejnym naporze zawodnika z Liverpoolu przerwał walkę.
Bellew stoczył czwarty rewanż w karierze i czwarty raz wyszedł z niego zwycięsko.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze