Borek w rozmowie z rzeczniczką PGE Narodowego. "Wielu kibiców weszło bez biletów"
Nie milkną echa skandalicznego zachowania kibiców podczas finału Pucharu Polski, w którym zmierzyły się zespoły Arki Gdynia i Legii Warszawa. W Cafe Futbol doszło do wymiany zdań pomiędzy rzeczniczką prasową PGE Narodowego oraz Mateuszem Borkiem. Tematem było oczywiście zachowanie pseudokibiców podczas meczu.
Finał Pucharu Polski dostarczył dużo emocji piłkarskich, ale niestety również i tych pozasportowych. 2 maja na PGE Narodowym doszło do kilku skandalicznych sytuacji. Chodzi głównie o pirotechnikę, która została wniesiona na stadion. Przez race i petardy dwukrotnie przerywano spotkanie. Kulminacją było wstrzelenie przez pseudokibiców Arki Gdynia petardy z rakietnicy w stronę fanów Legii Warszawa. Na trybunach przebywały dzieci m.in. z turnieju o Puchar Tymbarka, ale na całe szczęście nikomu nic się nie stało. Oberwał jedynie dach PGE Narodowego.
W Cafe Futbol Mateusz Borek przeprowadził dość długą i ciekawą rozmowę z rzeczniczką prasową PGE Narodowego. Pani Monika Borzdyńska przyznała, że duże grupy kibiców czekały do samego końca z wejściem na stadion. Ogromne masy ludzi wchodziły "na ostatni gwizdek" i zdarzają się przypadki, że nie wszyscy byli sprawdzeni, nawet nie każdy miał skasowany bilet.
- Byłem na 22 finałach Ligi Mistrzów. Dziewięć razy jako komentator, pozostałe mecze zobaczyłem jako normalny kibic. Kupuję bilet i jadę, żeby wejść na stadion. Są komunikaty, żeby być odpowiednio wcześnie. Złe jest tłumaczenie, że kibice leżeli na trawce przez kilka godzin, a potem zorganizowali grupę i niektórzy wchodzili bez sprawdzenia biletu, z tym co mieli przy sobie - stwierdził podczas rozmowy poddenerwowany Mateusz Borek. Zarówno on jak i goście Cafe Futbol przyznali, że w takim przypadku kibice, którzy zwlekali z wejście, nie powinni być wpuszczeni na stadion.
Cała rozmowa w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze