Wyścig żółwi wkroczył w decydującą fazę! Bezbramkowy remis w Białymstoku
Powiedzieć, że spotkanie zapowiadane jako hit 34. kolejki LOTTO Ekstraklasy zawiodło oczekiwania kibiców, to nic nie powiedzieć... Momentami podnoszącymi temperaturę w największym stopniu było prawdopodobnie nie wpuszczenie kibiców gości na stadion oraz awantura obu drużyn po faulu Romana Bezjaka na Michale Pazdanie. Mecz zakończył się wynikiem 0:0, a Legia przez 93 minuty oddała dwa niecelne strzały na bramkę rywali. Wyścig żółwi trwa więc w najlepsze!
W ostatnim bezpośrednim meczu między obiema drużynami Jagiellonia wygrała na Łazienkowskiej z Legią 2:0, a wynik ten był dla "Wojskowych" najniższym możliwym wymiarem kary. Przed niedzielnym meczem tendencje nieco się zmieniły i to podopieczni Klafuricia pojechali do Białegostoku w roli nieznacznych faworytów. Było tak dlatego, że legioniści, po wygraniu czterech meczów z rzędu, znajdowali się na fali, a dodatkowo z pewnością napędzał ich fakt, że w zeszłą środę sięgnęli po dziewiętnasty w historii klubu Puchar Polski.
Jagiellonia notowała z kolei załamanie formy od marcowej porażki z Lechem w Poznaniu (1:5), po której tylko dwa razy zdobyła komplet punktów (3:2 z Arką Gdynia i 3:0 z Koroną Kielce) i aż czterokrotnie musiała uznać wyższość rywali (0:1 z Zagłębiem Lubin, 1:3 z Wisłą Płock, 1:2 z Górnikiem Zabrze i 0:1 z Wisłą Kraków). W dodatku Ireneusz Mamrot nie mógł skorzystać z pauzującego za nadmiar żółtych kartek Tarasa Romańczuka.
Pierwszą kontrowersją jeszcze przed rozpoczynającym mecz gwizdkiem sędziego Tomasza Musiała było nie wpuszczenie kibiców Legii na stadion przy ulicy Słonecznej. Już wcześniej władze Jagiellonii deklarowały, że nie pozwolą fanom stołecznej drużyny wnieść jakichkolwiek flag i sektorówek, jednak nic nie wskazywało na to, że nie dostaną się oni na trybunę w ogóle. W ramach protestu piłkarze Legii z opóźnieniem opuścili swoją szatnię, a po wyjściu na murawę podeszli do pustego sektora gości i bili brawo.
Ciężko napisać cokolwiek pozytywnego o pierwszej połowie meczu w Białymstoku, która w niczym nie przypominała zażartej walki o mistrzostwo Polski. Obie drużyny grały apatycznie i wystarczy powiedzieć, że pierwszy celny strzał padł w... 35. minucie, gdy po dośrodkowaniu lekko głową uderzył Karol Świderski. Strzegący bramki legionistów Arkadiusz Malarz nie miał zresztą żadnych problemów, by złapać lecącą wprost w jego ręce piłkę. Dużo walki, mało konkretów...
W drugą połowę lepiej weszła Jagiellonia, jednak nie sposób powiedzieć, by wypracowała sobie ona jakąkolwiek stuprocentową okazję. Raziła również niemoc Legii, która wydawała się praktycznie nie posiadać pomysłu na grę. W dodatku od początku drugiej partii na boisku nie było już najlepszego strzelca Legii Jarosława Niezgody, gdyż ze względu na uraz został zastąpiony przez Chrisa Philippsa. Temperaturę spotkania podgrzał dopiero w końcówce Bezjak, który po bezpardonowym sfaulowaniu przy linii bocznej Pazdana w nieparlamentarnych słowach odezwał się do byłego gracza Jagiellonii, czym wywołał kłótnię obu ekip.
Ostatecznie mecz zakończył się bezbramkowym remisem, a w ciągu 93 minut legioniści oddali... dwa niecelne strzały na bramkę Mariana Kelemena. Żadnej z ekip nie udało się więc odskoczyć od Lecha Poznań, który w sobotę, również bezbramkowo, zremisował na wyjeździe z Wisłą Płock. Wyścig żółwi trwa więc w najlepsze!
Jagiellonia Białystok - Legia Warszawa 0:0
Jagiellonia: Marián Kelemen - Łukasz Burliga, Ivan Runje, Nemanja Mitrović, Guilherme - Przemysław Frankowski (90' Dejan Lazarević), Martin Pospíšil, Piotr Wlazło, Karol Świderski (68' Cillian Sheridan), Arvydas Novikovas (80' Bartosz Kwiecień) - Roman Bezjak.
Legia: Arkadiusz Malarz - Marko Vešović, Iñaki Astiz, Michał Pazdan, Adam Hloušek - Michał Kucharczyk (80' Eduardo), Domagoj Antolić, William Rémy, Sebastian Szymański, Kasper Hämäläinen (72' Miroslav Radović) - Jarosław Niezgoda (46' Chris Philipps).
Żółte kartki: Bezjak - Hloušek, Astiz, Philipps.
Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków).
Komentarze