Kusznierewicz: Ta sytuacja jest dla mnie jak zły sen
Ta sytuacja jest dla mnie jak zły sen - mówił w środę Mateusz Kusznierewicz, komentując zakończenie współpracy Polskiej Fundacji Narodowej z Fundacją Navigare, operatorem projektu żeglarskiego "Polska 100", któremu olimpijczyk miał dowodzić. Kusznierewicz przyznał też, że o sprawie dowiedział się z mediów.
Pod koniec marca Polska Fundacja Narodowa, która jest partnerem strategicznym projektu żeglarskiego "Polska 100" poinformowała, że w czerwcu oceaniczny jacht regatowy dowodzony przez Mateusza Kusznierewicza wyruszy w rejs dookoła świata. W ciągu dwóch lat załoga miała odwiedzić sto portów na pięciu kontynentach, pokonując ponad 40 tys. mil morskich.
W poniedziałek PFN poinformowała w komunikacie, że kończy współpracę z operatorem tego projektu Fundacją Navigare i Mateuszem Kusznierewiczem. "Niestety wydarzenia ostatniego miesiąca poderwały zaufanie Polskiej Fundacji Narodowej do Fundacji i do pana Kusznierewicza. Wynika to z faktu, że po otrzymaniu rozliczenia pierwszej transzy funduszy, które zostały przekazane z PFN do Fundacji Navigare okazało się, że pozycje zawarte w tych dokumentach finansowych, wydatkowania tej dotacji budzą bardzo poważne wątpliwości" - mówił we wtorek Maciej Świrski z zarządu PFN.
"Ta cała sytuacja jest dla mnie jak sen. Jakiś zły sen" - komentował tę sprawę w środę w radiu RMF FM Mateusz Kusznierewicz. "Nie zrealizuje już projektu Polska 100, nie popłynę dookoła świata z polską załogą, by uczcić 100. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości; to wszystko się skończyło dla mnie" - przyznał olimpijczyk. Zaznaczył jednocześnie, że jest to "bardzo przykra informacja", o której "dowiedział się z mediów".
"Bardzo liczymy, jako cały zespół tworzący od samego początku program Polska 100, że spotkamy się w PFN-e, że porozmawiamy o tym wszystkim, wyjaśnimy wszystkie kwestie" - powiedział. "Ja nadal na to bardzo liczę, bo jestem profesjonalistą i pomimo tych wszystkich emocji, które się zrodziły przy tej całej sytuacji, to dla mnie najważniejsze jest, żeby dowiedzieć się, jakie są powody i wszystko wyjaśnić" - mówił Kusznierewicz.
Na uwagę prowadzącego, że Polska Fundacja Narodowa twierdzi, iż "wszystko wydarzyło się przez to, że stracili płynność finansową, nie mają pieniędzy i nie potrafią rzetelnie rozliczyć się z tego, co dostali", Kusznierewicz odparł, że "właśnie ku temu jest potrzebne spotkanie". "Ponieważ my złożyliśmy wszystko w terminie, jeśli chodzi o rozliczenie z pierwszego okresu: od października zeszłego roku do marca tego roku" - zapewnił.
"Bardzo profesjonalnie przygotowaliśmy wszystko: wydatki, rozliczenia są przygotowane zgodnie z przepisami, umową, budżetem i katalogiem kosztów kwalifikowanych; nie przekroczyliśmy budżetu nawet o złotówkę" - zaznaczył. Przyznał jednocześnie, że Fundacja Navigare, która została wybrana, jako operator tego projektu, ma "teraz bardzo duże kłopoty, ponieważ nie ma płynności finansowej".
"Wydaliśmy dużo środków, które nie były - tak naprawdę - przeznaczone wcześniej na ten cel, a mianowicie na remont jachtu" - wyjaśnił. "Ten jacht jest teraz we Francji, pomalowany i przez to, że nie ma środków będziemy w najbliższych dniach zmuszeni, żeby - zgodnie z prawem - złożyć wniosek o upadłość tej fundacji" - przyznał żeglarz.
Na pytanie, czy odda PFN pieniądze, które do tej pory otrzymał, Kusznierewicz powiedział, że "potrzebuje spotkania z PFN, żeby te rzeczy wyjaśnić". "Ponieważ nigdy o tym nie dyskutowaliśmy i prosiliśmy od kilku dni, tygodni tak naprawdę, żeby te rzeczy ustalić; jeżeli je wyjaśnimy, jestem gotowy, żeby to zrobić" - zadeklarował.
"Natomiast chciałbym także powiedzieć, że w momencie, kiedy byśmy nie dostali tych środków z PFN i źle to wszystko by się zakończyło, to właśnie podjąłem decyzję, że sam - nie wiem kiedy, jak wyjdę po prostu z tego wszystkiego - będę przeznaczał jakąś część swoich przychodów (na to), żeby spłacić - i wynagrodzenia załogi i wszystkich podwykonawców, ponieważ ja biorę odpowiedzialność i jestem człowiekiem honorowym, żeby takie rzeczy załatwiać do samego końca" - zadeklarował Kusznierewicz.
Zdementował też informacje, że członkowie załogi nie otrzymali honorarium. "Każdy z członków załogi, a było to kilkanaście osób pracujących do tej pory, otrzymywało wynagrodzenie, więc nie jest prawdą, że tylko kilka osób otrzymywało wynagrodzenie" - dodał. "Jakbym mógł cofnąć czas, i teraz biorąc pod uwagę, co wszystko się dzieje, na pewno bym tego nie zrobił w takim układzie" - przyznał żeglarz.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze