Brytyjskie media o finale Ligi Mistrzów: Mecz o przejście do legendy
Brytyjskie media podkreślają, że piłkarze Liverpoolu powalczą w sobotę nie tylko o zwycięstwo w Lidze Mistrzów, ale o przejście do historii klubu i piłki nożnej jako legendy. Jednocześnie zwróciłu uwagę na pojedynek snajperów: Mohameda Salaha i Cristiano Ronaldo.
"The Times" ocenił, że dzisiejszy pojedynek jest "sceną, po której Salah może dołączyć do legend Liverpoolu". "Finały wymagają charakteru i tworzą legendy" - napisał główny komentator piłkarski gazety Henry Winter.
"Piłkarze Kloppa przede wszystkim potrzebują dyscypliny taktycznej i niezmordowanej koncentracji, która pozwoli im się bronić przed cwanymi ruchami Ronaldo, tego eleganckiego niszczyciela linii obrony" - ostrzegł dziennikarz.
Jak zaznaczył, dla piłkarzy Liverpoolu "zwycięstwo to niepohamowana radość na paradzie, która zatrzyma całe miasto; to kontrakty na wydanie książek, zyski komercyjne, osobiste flagi na trybunie (najbardziej zagorzałych kibiców) i - co najważniejsze - duma".
"Alternatywa - porażka - wiedzie długą drogą oznaczoną tabliczką ze słowem +żal+. Żaden z piłkarzy Kloppa nie dotarł nigdy wcześniej do tego miejsca i mają małe szanse, żeby tu wrócić. Muszą wykorzystać szansę tej nocy" - podkreślił.
Winter jednocześnie nawiązał do słynnego finału w Stambule z 2005 roku, kiedy Liverpool wygrał po szaleńczym odrabianiu straty do przerwy i karnych z AC Milan. "Liverpool musi oprzeć się o wszystkie możliwe źródła motywacji, począwszy od szansy podążenia śladami Gerrarda, którego życie zostało zdefiniowane tej wykańczającej, dusznej majowej nocy" - napisał.
Dziennikarz jednocześnie przyznał, że "notowania są niezaprzeczalnie przeciwko drużynie Kloppa, a jeśli o wyniku meczów decyduje linia pomocy to żaden z triumwiratu piłkarzy Liverpoolu nie miałby szans na zajęcie miejsca Kroosa, Casemiro i Modrica we wspólnej jedenastce".
"Na początku sezonu przekonywałem, że Real obroni trofeum, ale istnieje pewien impet, poczucie wspólnoty, presja i pożądanie, które mogą pomóc Liverpoolowi przywieźć szósty puchar" - argumentował Winter.
Z kolei w "Telegraphie" swój komentarz zamieścił były piłkarz Liverpoolu Jamie Carragher, który przekonywał, że tak jak "Stambuł zmienił moje życie, Kijów może zrobić to samo dla tegorocznej drużyny".
"Wszystko do czego aspirowałem jako piłkarze było skierowane na przygotowanie mnie do tego momentu. Wszystko do czego aspirowałem pomogło mi podtrzymać poziom, który pomógł mi spełnić te ambicje" - wspominał.
Jak podkreślił, "zawodnicy Liverpoolu, którzy wyjdą na murawę w Kijowie są nie tylko u progu osiągnięcia statusu legend - co jest wartościowe dla klubu i ich karier - ale zbudowania tego połączenia (między nimi), które będą hołubić nawet po zakończeniu kariery" - napisał.
Carragher ocenił jednocześnie, że "ten zespół Liverpoolu jest silniejszy od tego, który triumfował w Stambule", ale zastrzegł, że jego zdaniem "prawdziwą gwiazdą jest trener", Jurgen Klopp.
"Zbyt długo czekaliśmy na ten mecz. Zawodnicy i trener muszą mieć dość mówienia o tym. Ale jeśli zwyciężą - wszystko się zmieni. Będą rozmawiali o tym już zawsze" - zakończył.
Z kolei "The Guardian" zwrócił uwagę na boiskowy pojedynek Salaha i Ronaldo - gwiazd swoich drużyn o całkowicie różnym profilu - "od których będziemy oczekiwali, żeby strzelili bramki warte corocznego show w europejskiej piłce nożnej".
"Czy to będzie szóste zwycięstwo dla grymaśnego i obsesyjnie wypielęgnowanego Ronaldo, który może utracił już nieco ze swojej bezwzględnej szybkości, czy też pierwsze dla uśmiechniętego, rozczochranego Salaha, który dopiero dociera do swojego najlepszego momentu w karierze dzięki zaraźliwemu optymizmowi?" - zastanawiał się Richard Williams.
"Niezależnie od tego, która strona wygra, to będzie finał, który usprawiedliwia szum wokół niego" - przekonywał.
Sobotni finał rozpocznie się o godz. 20.45. Sędzią głównym będzie Serb Milorad Mazic.
Komentarze