Kołodziej: Żużel to pięć minut, które trzeba wykorzystać
Janusz Kołodziej to jeden z bardziej doświadczonych reprezentantów Polski na żużlu w talii Marka Cieślaka. Szkoleniowiec Biało-Czerwonych powołał zawodnika Fogo Unii Leszno na spotkanie towarzyskie przeciwko reprezentacji Szwecji na torze w Poznaniu. Popularny "Koldi" nie zawiódł oczekiwań i był jednym z najlepiej punktujących w drużynie, która wygrała 54:36.
Tomasz Lorek: Janusz Kołodziej to człowiek, który trzy razy był Indywidualnym Mistrzem Polski, a także człowiek, który liznął Drużynowego Pucharu Świata. Pamiętamy bieg z „Pukiem” Iversenem w 2014 roku w Bydgoszczy. Teraz masz szansę się odbudować, ponieważ dostałeś zielone światło od Marka Cieślaka.
Janusz Kołodziej: Bardzo cieszę się z tej możliwości. Co prawda na początku trener mógł się rozczarować moją postawą, ale na szczęście z biegu na bieg było coraz lepiej. Udało się dobrze zakończyć te zawody, bo w pewnym momencie nawet przegrywaliśmy.
Czasami zawodnicy mówią sobie „jak będę myślał więcej o innych rzeczach, to wyjdzie mi to na dobre”. Czy wolisz jednak skupić się wyłącznie na żużlu podczas zawodów?
Lepiej jest po prostu mieć klapki na oczy w czasie zawodów i myśleć tylko o tym co jest do zrobienia. To jest dosłownie pięć minut w zawodach. Wiadomo, że one trwają dwie godziny, ale jak policzysz każdy bieg, który od startu do mety trwa około minuty, to masz pięć minut. Każdy mówi, żeby wykorzystać swoje pięć minut i myślę, że tutaj jest podobnie.
Hans Nielsen to 22-krotny mistrz świata na żużlu, którego córka jest golfistką. Jakby Janusz Kołodziej miał ukierunkować swoje dziecko, to do motocykli? Do żużla? Czy z dala od sportu?
Najlepiej jakby dziecko coś robiło w życiu, a co sobie wybierze to już jego sprawa. Oby nie te czarniejsze strony życia, tylko właśnie sport lub coś podobnego. Nic na siłę. My możemy tylko pokazać drogę, a czy dziecko nią pójdzie...
Cała rozmowa w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze