Zawodnik zwolniony po wygranej atakuje szefa UFC. "Zachowuje się jak mała dziewczynka"
Chwilę po zakończeniu gali UFC 225 Dana White poinformował, że nie zamierza przedłużać kontraktu z Mike'iem Jacksonem (1-1), który wygrał swoją walkę z CM Punkiem (0-2). Nazwał go też idiotą. Zwolniony zawodnik postanowił w końcu odpowiedzieć na te słowa.
Walka Jackson - CM Punk otworzyła kartę główną jednej z najlepszych rozpisek tego roku, co wywołało spore kontrowersje, gdyż niżej znaleźli się tacy zawodnicy jak Alistair Overeem (43-17-1NC, 21 KO, 17 SUB) czy Ricardo Lamas (18-7, 5 KO, 5 SUB). To był jednak zabieg marketingowy, którego szef UFC bronił przed wszystkimi krytykami. Po zakończonym pojedynku szybko zmienił jednak front.
- Nie mogłem się doczekać, aż ta walka się zakończy i żałowałem, że nie umieściłem jej na Fight Passie - przyznał.
Wcześniej nazwał też Jacksona totalnym idiotą, który walczył jak przygłup. Zapewnił też, że jego kariera w największej organizacji MMA na świecie jest skończona. Samemu zawodnikowi te słowa oczywiście nie przypadły do gustu.
- Słyszałem, że szydziłem i się popisywałem, ale to nie jest mój charakter, nie mój styl. Dlatego pogubiłem się w tym wszystkim. A wtedy usłyszałem, jak Dana White mówi coś na mój temat. Wiem, że jest emocjonalny. Czasami jest jak mała dziewczynka i zatraca się w swoich emocjach - powiedział.
Dodał też, że zamierzał znokautować CM Punka w pierwszej rundzie, ale sytuacja wymogła na nim nieco ostrożniejsze podejście do walki. Właśnie taki kunktatorski styl nie spodobał się White'owi.
- On prawie atakuje swój własny produkt! Musi mieć kogoś, kto będzie pisał dla niego teksty lub coś w tym stylu. Coś w stylu "musisz się uspokoić, zanim pójdziesz na konferencje prasowe" - wyznał.
Komentarze