MŚ 2018: W miejscowości Nawałki wciąż wierzą w sukces Biało-Czerwonych

Piłka nożna
MŚ 2018: W miejscowości Nawałki wciąż wierzą w sukces Biało-Czerwonych
fot. PAP

Był entuzjazm i nadzieja, potem - po porażce 1:2 z Senegalem – rozczarowanie i smutek, ale mieszkańcy Rudawy, miejscowości, gdzie mieszka trener polskiej reprezentacji Adam Nawałka, wciąż wierzą, że biało-czerwoni mogą odnieść sukces w mistrzostwach świata w Rosji.

Nawałka urodził się w Krakowie, ale mieszka w liczącej 1800 mieszkańców Rudawie, oddalonej około 10 kilometrów od stolicy Małopolski. Mecze reprezentacji Polski przeżywa się tam w wyjątkowy sposób. Starsi mieszkańcy pamiętają jeszcze mundial z 1978 roku, gdy 21-letni wówczas Nawałka grał z drużynie Jacka Gmocha.

 

Przed turniejem w Rosji postanowiono wspólnie emocjonować się występami biało-czerwonych i zorganizować strefę kibica. Zlokalizowano ją na stadionie miejscowego klubu Orlęta, który w tym roku świętował awans do A klasy.

 

- Ten pomysł wyszedł o mieszkańców Rudawy, ale narodził się też w mojej głowie. Bardzo chcieliśmy to zrealizować i jak widać, udało się nam. Może nie ma tutaj takiego profesjonalizmu, jakby sobie tego wszyscy życzyli, ale robimy to społecznie. Zebraliśmy się w kilkanaście osób i padło hasło, że to robimy. Zaangażowani w to byli wszyscy, począwszy od miejscowej straży pożarnej, przez klub sportowy Orlęta, radę sołecką. Sołtys ma słuchać mieszkańców i jeśli ci mówią, że czegoś chcą, to trzeba stanąć na głowie i zrealizować to. Mamy strefę kibica – nie krył zadowolenia sołtys Rudawy Marcin Cieślak.

 

Pierwsi kibice ubrani w biało-czerwone koszulki, z szalikami i flagami zaczęli pojawiać się na stadionie Orląt już dwie godziny przed meczem. O godzinie 16 strefa kibica została oficjalnie otwarta. Uroczystość swoją obecnością zaszczycił ojciec trenera polskiej reprezentacji Adam Nawałka senior. Jako pierwszy kopnął on ustawioną na środku boiska piłkę, a potem w kierunku bramki podawali ją sobie zawodnicy Orląt, od seniorów do tych najmłodszych - kilkuletnich dzieci. O muzyczną oprawę i artystyczną zadbali: zespół „Secret Band”, członkowie Klubu Seniora z Rudawy oraz dzieci ze szkoły podstawowej z pobliskich Niegoszowic. Wszyscy podkreślali dumę, że to mieszkaniec ich miejscowości prowadzi polską reprezentację.

 

"Adama Nawałkę juniora dobrze znamy i dzisiaj jego zasługi wychwalamy" – śpiewano w ułożonej na jego cześć piosence.

 

- Trenera, gdy przebywa w Rudawie często spotykam, zawsze zagada, zapyta "co słychać". Lubi jeździć na rowerze, a w trasę wyrusza z naszego rynku i jeździ na wycieczki w pobliskie jurajskie dolinki – opowiada sołtys Cieślak, który podkreśla, że Rudawa zawsze żyła piłką nożna. Miejscowy klub ma już 75 lat, a trenuje w nim blisko stu młodych chłopaków.

 

Gdy zbliżała się godzina rozpoczęcia meczu z Senegalem, w namiocie, gdzie znajdował się duży ekran, trudno było już wetknąć szpilkę. Dostawiano nawet ławki. Atmosfera była gorąca. Wspólnie odśpiewano "Mazurka Dąbrowskiego", a potem skandowano "Polska gola". Nawet stracony gol nie zburzył nadziei na końcowy sukces, choć w przerwie narzekano, że Polacy nie grają tak jak oczekiwano.

 

"Powinien zmienić Milka", "Lewandowski musi być bardziej aktywny w polu karny" - wymieniano się uwagami.

 

Po drugiej bramce dla Senegalu część kibiców straciła wiarę, ale kontaktowy gol Grzegorza Krychowiaka sprawił, że ostatnie minuty oglądano w ogromnym napięciu. "Jeszcze jeden, jeszcze jeden" - skandowano, ale piłka nie wpadła już do bramki i zamiast świętowania wygranej, przyszło pogodzić się z porażką.

 

Nie było jednak widać wielkiej złości. - Jeszcze mamy dwa mecze, wygramy i awansujemy – zapewniał głośno jeden z kibiców.

 

Podobnego zdania był proboszcz rudawskiej parafii ksiądz Andrzej Badura.

 

- Na początku była wielka euforia, wszystko miało być pięknie i dobrze, ale jakoś nie poukładało. Dwa takie dziwne błędy, brak koncentracji. Nawet nie wiem, jak to nazwać, bo obydwa gole daliśmy Senegalowi w prezencie. Na mistrzostwach świata coś takiego nie może się przytrafić. Można powiedzieć, że strzelaliśmy do swojej bramki. Pierwsza połowa była trochę przespana, zbrakło takiej typowej walki, ale mam nadzieję, że jeszcze z grupy wyjdziemy – powiedział ksiądz Andrzej, który był pod wrażeniem tego, jak mieszkańcy Rudawy wspólnie przeżywali ten mecz.

 

- To była piękna spontaniczna impreza. Sami parafianie, mieszkańcy Rudawy się zmobilizowali. Dzieci, Klub Seniora, strażacy. Atmosfera byłą wspaniała. Widać, że naszym narodzie jest pragnienie, aby być wspólnotą, a piłka nożna wszystkich łączy. To była znakomita okazja, aby się spotkań i stworzyć wspólnotę niezależnie od barw i poglądów politycznych, bo piłka nożna jest dla wszystkich – podkreślił proboszcz parafii z Rudawy.

MC, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie