Bosacki: Zachowaliśmy twarz
Polscy piłkarze zwycięstwem nad Japonią 1:0 zakończyli udział w mistrzostwach świata w Rosji. "Po części udało nam się zachować twarz, ale po raz kolejny przekonaliśmy się, że to jest trudny turniej" - powiedział PAP były reprezentant kraju Bartosz Bosacki.
Były obrońca m.in. Lecha Poznań i VfL Neurnberg przyznał, że choć spotkanie nie było porywające, biało-czerwoni w kilku fragmentach pokazali niezły futbol.
- Były momenty, w których zespół udowodnił, że potrafi grać w piłkę, co wcześniej uwidocznił w eliminacjach. Ale też były momenty słabsze, gdzie było widać bojaźń, lęk przed popełnieniem błędu, czy też taką trochę asekuracyjną grę. Były sytuacje, gdzie chłopacy zamiast prowadzić piłkę czy podawać w poprzek boiska, zagrali na jeden, dwa kontakty i ta gra wyglądała całkiem inaczej. Szkoda, że tak mało było takich zagrań z naszej strony na tych mistrzostwach - stwierdził Bosacki.
Jak przyznał "dobrze się stało, że udało się wygrać. To jest taki dobry moment, by po tych nieudanych mistrzostwach odciąć to wszystko i zacząć nowy rozdział przed kolejnymi eliminacjami czy Ligą Narodów".
Ostatnie minuty czwartkowego meczu wyglądały dość kuriozalnie. Azjaci, mimo że przegrywali 0:1, nie kwapili się do ataków, Polacy z kolei nie próbowali im przeszkadzać. Japończycy znali wynik drugiego meczu Kolumbia - Senegal (1:0) i wiedzieli, że skromna porażka ich nie wyeliminuje z turnieju. Konfrontacja zaczęła przypominać bardziej rozgrzewkę niż walkę o punkty.
- W pewnym momencie przeszło mi przez myśl, czy nie zostaną ukarani za taką grę, bowiem spotkanie Kolumbii z Senegalem jeszcze trwało. I musieli na boisku czekać na jego zakończenie. Uważam, że dość odważnie grali, dużo ryzykowali, bo przecież na mistrzostwach w wielu spotkaniach padały bramki w doliczonym czasie gry - ocenił.
Bosacki, uczestnik mundialu 2006 w Niemczech, wspomniał, że przed wylotem do Rosji, a nawet tuż po losowaniu grup panowały zbyt optymistyczne nastroje i nie doceniono rywali.
- Podkreślałem, że to są mistrzostwa świata i dobrze się stało, że tam się znaleźliśmy. Mundial to trudny turniej, impreza w Rosji pokazuje, że nawet bardziej renomowane zespoły niż reprezentacja Polski mają kłopoty. Wielu kibiców nie zdawało sobie sprawy, w jakich klubach grają piłkarze Senegalu czy Kolumbii. Te ekipy wystąpiły na mundialu nie dlatego, że się do niego zgłosiły, ale wygrały kwalifikacje na swoich kontynentach. Ten pierwszy mecz z Senegalem przegraliśmy w głowach, w drugim Kolumbia była już zdecydowanie piłkarsko lepsza - podkreślił.
Jego zdaniem, mecz z Japonią, choć dla biało-czerwonych nie miał już znaczenia, był tak samo ważny jak dwa poprzednie pojedynki.
- Może było to spotkanie o ratowanie twarzy, o honor, ale tak samo ważne jak pozostałe. Były też do zdobycia punkty. Dla każdego piłkarza występ w koszulce narodowej na tak dużej imprezie przed kilkudziesięcioma tysiącami kibiców na stadionie i kilkuset milionami widzów przed telewizorami to jest naprawdę duże przeżycie. Dlatego tu nie mogło brakować motywacji, zawsze wychodzi się na boisko po to, by wygrywać - podsumował Bosacki, który 12 lat temu zdobył dwie bramki w zwycięskim meczu z Kostaryką (2:1).
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze