Fogiel: Roux nie zostawia suchej nitki na Griezmannie
Francuzi, a szczególnie kibice Trójkolorowych, mają dosyć bezbarwnej gry swoich ulubieńców. Po meczu z Danią, zakończonym bezbramkowym remisem, miara się przebrała. Kibice żałowali, że wydali aż po kilka tysięcy euro aby kibicować swoim ulubieńcom. Najbardziej krytykowano napastników, a szczególnie ich atutowego asa, Antoine’a Griezmanna.
Dwa lata wstecz, podczas Euro 2016, został on słusznie wybrany najlepszym piłkarzem turnieju we Francji. Dwa lata później w Rosji, to jak gdyby cień Griezmanna występował na stadionach Mundialu. Coś się w jego grze zacięło. Kibice żartują, że ich niedawny bohater, który stanął nawet na podium Złotej Piłki France Football’u, bardziej jest widoczny w reklamach telewizyjnych przed meczem i podczas przerwy, niż podczas meczu.
Nad Sekwaną rozpętano nawet debatę o słabej postawie napastnika Atletico Madryt.
Bardzo surowo skrytykował grę Griezmanna, znany nie tylko w Polsce, były trener AJ Auxerre, 79-letni Guy Roux, który jednak nie pojechał na Mundial. Mistrzostwa Świata komentuje w telewizji l’Equipe i w radiu Europe 1.
„Są piłkarze o wielkich nazwiskach, którzy grają jak małe piłkarzyki”, skomentował popularny Roux, z którego głosem zawsze się we Francji liczą. „Kiedy Griezmann gra jak Griezmann, model 2018, to na boisku obecny jest chyba półbrat tego, który gra w Atletico Madryt” - ironizuje Roux.
Cały system gry Trójkolorowych oparty jest wokół Antoine’a Griezmanna, a jego ostatni mecz z Danią uwypuklił u niego duży brak świeżości. „Dobrze się czułem w pierwszej połowie, starałem się grać głębiej w polu, często cofałem się po piłkę, w drugiej starałem się być częściej bliżej pola karnego” - broni się na łamach l’Equipe Griezmann, który w trzech meczach zdobył zaledwie jedną bramkę i to tylko z rzutu karnego.
Przypomnijmy, że 27-letni piłkarz jeszcze 16 maja grał w finale Ligi Europejskiej, a w całym sezonie ma na swoim koncie ponad sześćdziesiąt występów. Jednak na Mundialu to nikogo nie obchodzi, piłkarz ma być w optymalnej formie. Koniec kropka.
Trudno sobie wyobrazić, aby Didier Deschamps poświęcił swoją gwiazdę na korzyść Nabila Fekira w sobotnim meczu o wszystko z Argentyną w 1/8 finału na Kazan Arena. Kibice natomiast nie mieliby nic przeciwko temu, gdyby na tym miała skorzystać gra i skuteczność les Bleus, bo te trzy pierwsze mecze ich niedawnego idola dalekie są od perfekcji i pozostawiają wiele do życzenia.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze