Fogiel: Bratobójczy mecz

Piłka nożna
Fogiel: Bratobójczy mecz
fot. PAP

Wielka szkoda, że Francja i Belgia spotykają się już dzisiaj w półfinale MŚ. Drużyna, która wygra, spotka się z zwycięzcą meczu Chorwacja - Anglia. Pod wieloma względami można uważać, że dzisiejszy mecz jest zdecydowanie, przynajmniej na papierze, ciekawszy od jutrzejszego. I to z wielu powodów.

Po pierwsze to mecz bliskich sąsiadów, którzy w historii stoczyli już 74 pojedynki. Biorąc pod uwagę wszystkie mecze Belgowie mają lepszy bilans, ale już w tych oficjalnych meczach to Trójkolorowi są górą. W ostatniej klasyfikacji FIFA to Belgia jest przed Francja (trzecie miejsce z sumą 1298 punktów). Trójkolorowi są "dopiero"’ na siódmym miejscu (1198 punktów). Pod względem wirtualnej wartości kadry większą wartość mają Francuzi (1,4131 miliarda euro). Kadra Belgów jest szacowana tylko na 926 milionów. Francuzi są również zespołem młodszym (średnia wieku 26 lat), Belgia (29 lat). Jednak Czerwone Diabły są bardziej doświadczone (średnio aż 78 występów w reprezentacji przy 46 dla Francji).

Jednak te wszystkie statystyki są mało znaczące przy ogromnej stawce meczu. Wszystko zweryfikuje boisko. Biorąc pod uwagę ofensywne nastawienie, jak i potencjał obu drużyn, zapowiada się wielkie widowisko, w którym powinno paść dużo bramek. Z jednej strony De Bruyne, Lukaku i Hazard, a z drugiej Mbappé, Griezmann i Giroud. Tutaj na pewno będzie się liczyć dyspozycja dnia. Z jednego, jak i z drugiego zespołu dochodzą informacje o maksymalnej mobilizacji.

Dla obu krajów będą to najważniejsze derby w historii. Les Bleus marzą o trzecim finale mistrzostw świata, a Belgowie o wielkiej historycznej premierze.

Po wyeliminowaniu Brazylii Belgowie czują się pewni siebie. Nikt już nie myśli o trudnym spotkaniu z Japonią, kiedy było blisko katastrofy. Francuzi stopniowo podnoszą swój poziom, po słabszym początku w grupie eliminacyjnej. Odesłali do domu takie mocarstwa jak Argentyna i Urugwaj. Czym trudniejszy przeciwnik, tym lepsza jest gra podopiecznych Didiera Deschampsa. Trzecia drużyna świata zmusi Trójkolorowych do pokazania jeszcze większych umiejętności.

Przed Mundialem Trójkolorowi mieli w planie miejsce w czołowej czwórce turnieju. Główny cel już osiągnęli. Jednak jak głosi wyświechtane hasło: „apetyt rośnie w miarę jedzenia” i tak blisko finału warto powalczyć o główne trofeum i przypiąć do koszulki drugą gwiazdkę, o której marzy prezydent Francji Emmanuel Macron, który będzie obecny w Sankt Petersburgu. Pieniądze nie odgrywają dużej roli, bo większość Trójkolorowych dobrze zarabia w swoich klubach i większość zdecydowała się oddać premie (każdy z nich zarobił już 150 000 euro) na cele charytatywne.

Tadeusz Fogiel, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie