UFC: "Tybura potwierdził pozycję w ścisłej czołówce"
Marcin Tybura (17-4, 7 KO, 6 SUB) na gali UFC w Hamburgu po dwóch porażkach z rzędu zapisał w swoim rekordzie wygraną. Oniejowianin pokonał najwyższego zawodnika amerykańskiej organizacji Stefana Struve (28-11, 8 KO, 17 SUB). - Marcin powrócił po minimalnych porażkach z topowymi zawodnikami. W Hamburgu potwierdził swoją przynależność do ścisłej czołówki kategorii ciężkiej - powiedział Jan Błachowicz w studiu Polsatu Sport.
Marcin Tybura po raz pierwszy w karierze musiał poradzić sobie z presją dwóch porażek z rzędu. Najlepszy polski ciężki przegrywał z należącymi do ścisłej czołówki Derrickiem Lewisem oraz Fabricio Werdumem, a w Hamburgu zmierzył się z najwyższym zawodnikiem UFC Stefanem Struve. Tybura wytrzymał presję i w taktyczny sposób poprowadził pojedynek z Holendrem.
- Marcin był bardzo zmotywowany tymi porażkami i chciał wygrać walkę za wszelką cenę. Wiem, co to znaczy, bo sam miałem takie momenty w swojej karierze. Trzeba presję przemienić na paliwo i spróbować nie blokować się, a zamienić na pozytywną energię. Marcin własnie tego dokonał. Poprzednie walki to były porażki minimalne i to z topowymi zawodnikami. Pech już jest za nim, a teraz, miejmy nadzieję, będzie wygrywał kolejne walki - mówił Jan Błachowicz.
Zgodnie z przewidywaniami Tybura szukał skrócenia dystansu i sprowadzał walkę do parteru. Uniejowianin wraz ze swoim sztabem szkoleniowym doskonale odrobił pracę domową, a w efekcie skutecznie obalał Holendra.
- Można było przewidzieć, w jaki sposób Marcin poprowadzi tę walkę. Plan taktyczny z obaleniami sprawdził się doskonale. Holendra mimo wszystko trudno było obalić, bo w momencie, kiedy wydawało się, że już jest na deskach, on jeszcze palcami próbował utrzymać się na nogach. W stójce Marcin także trafiał Struve. Świetnie przewalczony pojedynek w wykonaniu Marcina - zaznaczył Filip Bątkowski.
W trakcie drugiej rundy Tybura otrzymał frontalne kopnięcie, po którym pod uniejowianinem ugięły się nogi. Instynkt przetrwania polskiego zawodnika zadziałał jednak błyskawicznie.
- Marcin do końca nie pamiętał tego frontalnego kopnięcia, ale to normalne. Czasami tak w pojedynku bywa, że trzeba szybko wrócić do siebie po mocnym ciosie, a instykt Marcina zadziałał perfekcyjnie i błyskawicznie uniknął większego zagrożenia - ocenił Salim Touahri.
W załączonym materiale wideo pełne wypowiedzi.
Już w nocy z soboty na niedzielę do oktagonu powróci była mistrzyni UFC Joanna Jędrzejczyk. Polka w Calgary zmierzy się z Tecią Torres. Transmisja gali od godziny 2:00 w Polsacie Sport!
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze