Usyk zagrożeniem dla Wildera i Joshuy? Na razie na papierze
Nie trzeba było długo czekać na spekulacje, co dalej zrobi niekwestionowany mistrz świata wagi junior ciężkiej Oleksandr Usyk. Złoty medal olimpijski, wszystkie zawodowe pasy... pozostaje tylko droga na szczyt wagi ciężkiej. Przynajmniej według niektórych dziennikarzy w USA, Ukrainiec już dziś mógłby być zagrożeniem dla obecnych mistrzów swiata. Dla niżej podpisanego - niekoniecznie.
Drugi Holyfield?
Usyk został pierwszym od 1988 roku niekwestionowanym mistrzem świata, kiedy tej sztuki dokonał Evander Holyfield, więc nie ma się co dziwić, że niektórzy już dziś wróżą mu podobną karierę w wadze ciężkiej. "Jedyną negatywną stroną boksu Usyka jest brak jednego, zmieniającego obraz walki, ciosu. Podobne obawy było w przypadku Holyfielda, ale jak się okazało, w niczym mu to nie przeszkodziło - dwa lata po unifikacji pasów w wadze junior ciężkiej, Holyfield został mistrzem świata wagi ciężkiej. (...) Jest wiele powodów, dla których Usyk nie powinien mieć większych problemów w wadze ciężkiej. Najważniejszy z nich, to słabszy poziom rywali w wyższej kategorii wagowej, niż w tej w której zdobył cztery pasy. Patrząc na Usyka, trzeba jednak pamiętać o tym, że ma on w sobie więcej z Chrisa Byrda i Jamesa Toney'a niż z Holyfielda. Ten ostatni czasami się zapominał i zaczynał wymiany z rywalami, którzy bili mocniej od niego. Do tego Usyk jest (od Holyfielda) szybszy zarówno na nogach, jak w szybkości zadawanych ciosów. Watpię, by którykolwiek z pięściarzy światowej czołówki był w stanie być sprytniejszy w ringu, przez pełne dwanaście rund, od Usyka" - pisze dziennikarz SweetScience.
Bellew, później Joshua?
Tony Bellew nie jest mistrzem świata wagi ciężkiej, ale lubi występować w tej kategorii wagowej. Jeszcze przed walką Usyk kontra Gasijew powiedział, że chce zwycięzcy turnieju World Boxing Super Series i jeśli Eddie Hearn, jego promotor za taką walkę zapłaci, to możemy zobaczyć starcie z Ukraińcem już w grudniu. Osobiście wierzę, że tak się stanie, bo szef Matchroom Boxing potrzebuje w swoim nowym przedsięwzięciu, sportowym serwisie streamingowym DAZN gwiazd i wielkich walk, a to pojedynek Bellew z Usykiem mu gwarantuje. Dla samego Usyka byłaby to okazja nie tylko zarobienia kolejnych wielkich pieniędzy (z WBSS zebrał prawie cztery miliony), ale też kolejnego przetarcia przed walkami w wadze ciężkiej.
Tutaj byłoby już jednak znacznie trudniej. Wspomniany wyżej Holyfield miał problemy z Riddickiem Bowe nie dlatego, ze "Big Daddy" był lepszym technkiem, ale dlatego, że był większy, silniejszy i bił mocniej. Tak samo wyglądałaby walka z Anthony Joshuą. Mistrz świata WBA/IBF/WBO nie byłby mniejszy od Gassijewa, miałby dłuższy zasięg ramion i to samo, co Oleksandr robił z Muratem, na pewno nie wypaliłoby z Joshuą. Jak zawsze w boksie, pozostawałoby to samo pytanie - którego Joshuę byśmy oglądali: tego z Władymira Kliczko czy tego z Josepha Parkera? Z tym drugim, Usyk byłby faworytem.
Przynajmniej dla niżej podpisanego, groźniejszym rywalem dla Ukraińca byłby Deontay Wilder - chyba jedyny pięściarz elity wagi ciężkiej, nad którym Usyk nie miałby przewagi szybkości. Kto wie, może Usyk byłby nawet wolniejszy? Jak to oraz jeszcze dłuższy zasięg ramion Amerykanina zmieniłoby sposób walki Usyka? Jak Oleksandr zadawałby ciosy, skoro tym razem to on, a nie rywal musiałby skracać dystans i ryzykować kończące uderzenie Wildera czy Joshuy? Obyśmy mieli się okazję o tym przekonać!
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze