Nawałka wysłał sygnał do Legii: Nie jesteście wiarygodni!
Najlepszy obecnie bezrobotny polski trener odmówił podjęcia pracy z najlepszą polską drużyną. Adam Nawałka nie chciał objąć Legii Warszawa. Gdyby taka sytuacja miała miejsce powiedzmy pięć lat temu, uznalibyśmy ją za nieprawdopodobną. Dziś jednak jest absolutnie racjonalna. Nawałka nie chciał wchodzić na... minę i trudno mu się dziwić.
Pytanie, czy władze Legii zdają sobie sprawę, jak mocno przez swoje niefortunne w ostatnim czasie pociągnięcia obniżają prestiż tego miejsca pracy? Przecież to nie chodzi tylko o oferowane pieniądze, doraźne warunki do pracy, wielkość sztabu, wygodę na zgrupowaniach czy nawet możliwość zatrudnienia jednego czy drugiego zawodnika. Wystarczy, że poważny kandydat spojrzy na ostatnie lata czy miesiące i prześledzi, co się w tym klubie działo. Jak często zmieniają się trenerzy, jak prowadzona jest polityka (od sasa do lasa), ile ważą słowa prezesa, który coś obiecuje, nawet się zarzeka, aby po chwili postąpić dokładnie odwrotnie do deklaracji.
Gdzie jest ta słynna Akademia, która miała wyrosnąć w oparciu o genialną bałkańską myśl szkoleniową? Gdzie jest ten młody „trener na lata” Jacek Magiera? Gdzie są ci Chorwaci, którzy mieli zaszczepić drużynie wojowniczy styl gry? Gdzie jest wielka gwiazda Eduardo, który miał strzelać gole i uczyć tego młodych Polaków?
Dlaczego w klubie zatrudnia się na najważniejszym stanowisku człowieka bez doświadczenia w piłce seniorskiej, a następnie wymienia się go na trenera kobiet? Dlaczego jednego trenera zwalnia się tuż przed końcem rozgrywek, kiedy jeszcze nic nie przegrał, a następnego chwilę po rozpoczęciu następnego sezonu?
Czy w klubie nie ma nikogo, kto byłby w stanie dogadać się z solidnym trenerem przed rozpoczęciem sezonu, pozwolić mu na dobranie składu, przegotowanie drużyny i poprowadzenie jej choćby przez jeden pełny sezon i rozliczenie za konkretne zadanie? Czy to jest aż trudne w największym polskim klubie, w którym rządzi od jakiegoś czasu światły człowiek ze świata biznesu?
Kontrargument, który zawsze pojawia się w Legii w odpowiedzi na krytykę: „ale przecież zdobyliśmy mistrzostwo i Puchar Polski” jest tak wątły, że nawet żal go używać. A kto miał te tytuły zdobyć? Jagiellonia z pięć razy mniejszym budżetem? A może młodzieżowy Górnik z dziesięć razy mniejszym?
Kiedy polskie kluby coś przegrywają na arenie międzynarodowej, zawsze chętnie tłumaczą się brakiem pieniędzy i faktem, że nie są w stanie zatrudnić piłkarzy tej klasy, na których stać nawet działaczy w Azerbejdżanie czy Kazachstanie. W przypadku Legii nie można teraz go stosować, bo "umoczyła" Ligę Mistrzów z dużo słabszym finansowo Spartakiem Trnawa. Ale nawet nie to jest najistotniejsze. Tutaj po prostu ewidentnie brakuje pomysłu. A sytuacja przerasta właściciela.
Przecież ta odmowa Nawałki to prawdziwy policzek dla władz klubu. Kolejna porażka. Wcale nie twierdzę, że Nawałka uzdrowiłyby drużynę. Chodzi raczej o sam fakt. Prestiżowy trener, który jest pod ręką, mówi stanowcze: nie! Czyli wysyła jednocześnie sygnał: nie jesteście wiarygodni, ta drużyna to jest w tym momencie mina!
Co powinien zrobić teraz właściciel? Nieco się przesunąć. Zatrudnić dyrektora sportowego z prawdziwego zdarzenia, który nie będzie drżał, że zostanie po pierwszym ruchu zwolniony. Wyposażyć go w uprawnienia i pozwolić z nowym trenerem ten zespół budować od nowa. Pudrowanie nic tu nie pomoże. Tylko proszę nie wciskać kitu, że nie ma w Polsce ludzi, którzy mogliby to dobrze poprowadzić. Są tylko trzeba im dać szansę zamiast tkwić z nosem na Bałkanach.
Jeszcze w tym okienku Legia powinna spróbować pozbyć się przepłacanych zawodników, zostawić jak w Górniku Zabrze trzech, czterech najlepszych obcokrajowców, postawić zdecydowanie na młodzież, pościągać wypożyczonych graczy, spróbować ten klub postawić w naturalny sposób na nogi.
Nawet kosztem tego, że może nie udać się obronić mistrzostwa, chociaż... Ekstraklasa jest przecież tak słaba, że normalny trener, który dobrze ustawi i przygotuje zespół powinien wygrać ligę bez tych wszystkich „znakomitości”, które najbardziej obciążają budżet.
Oczywiście nie wierzę, że prezes Legii pójdzie tą „populistyczną” drogą. Pojawi się argument, że Legia to nie jest Górnik, ani Wisła Płock, tu się gra o mistrzostwo i klubu nie stać na eksperymenty , bo trzeba zdobywać tytuły na własnym podwórku rok do roku. Dlatego pewnie za moment usłyszymy, że trenerem Legii zostanie obcokrajowiec z efektownie brzmiącym nazwiskiem, a obronę wzmocni jakiś wyjątkowy spec z... Bałkanów.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze